Rising Stars #1 – Emil Wolk, Angels Toruń

Rising Stars to seria wywiadów z najlepiej zapowiadającymi się juniorami w Polskiej Futbol Lidze. Na pierwszy ogień, wywiad z Emilem Wolk- 18 latkiem z Angels Toruń grającym na pozycji Linebackera. Jako kapitan toruńskiej defensywy doprowadził swoją drużynę do finału mistrzostw polski juniorów. Polski MVP półfinału we Wrocławiu. DPOY oraz MVP U19 drużyny Angels Toruń za sezon 2021.

To był kolejny świetny sezon w twoim wykonaniu, tym razem podwójnie, bo grałeś zarówno w składzie seniorskim, z którym doszliście do półfinału, jak i przewodziłeś juniorom w waszej drodze po drugi z rzędu srebrny medal. Cofnijmy się najpierw do twoich początków w Angels. Skąd wzięła się u ciebie fascynacja futbolem?

Generalnie to jest bardzo ciekawa, dla niektórych może zaskakująca historia. Mianowicie przez rok czasu, bodajże w 2018 roku trenowałem kalistenikę. Pewnego razu fizjoterapeuta podczas wykonywania masażu stwierdził, że coś jest nie tak z moim kręgosłupem. Mówił, że prawdopodobnie będę musiał przestać trenować kalistenikę. Strasznie wtedy spanikowałem – nie umiałem i nadal nie umiem wyobrazić sobie życia bez sportu. Zacząłem szukać alternatywy. W ten sposób trafiłem na informacje o rekrutacji do Angels Toruń. Swoją drogą – to było absurdalnie głupie, bo skoro nie mogłem trenować kalisteniki, to tym bardziej futbolu. Na całe szczęście okazało się, że z moim kręgosłupem jest wszystko w porządku. Mimo to, skoro już zgłosiłem się na rekrutację, to postanowiłem spróbować, zawsze coś nowego, ciekawe przeżycie. Już od pierwszego treningu poczułem ten charakterystyczny dla futbolu „vibe”.

Futbolowy vibe”- co przez to rozumiesz?

To jak ciepło inni chłopacy przyjęli mnie w drużynie było czymś totalnie innym od wszystkiego co wcześniej mnie spotkało. Z każdym treningiem czułem się coraz bardziej zżyty z drużyną. Szczególnie w pamięć zapadł mi mój pierwszy wyjazd na mecz. Jechaliśmy wtedy do Olsztyna zagrać przeciwko Lakers. To był moment, kiedy poczułem z drużyną szczególną chemię, że to nie tylko sport i zabawa ale charakterystyczna jedność. Czułem, że chłopaki mogą iść ze mną w ogień. To braterskie nastawienie było czymś, co mnie przyciągnęło i sprawiło, że zostałem na dłużej.

Rekrutacja to była twoja pierwsza styczność z futbolem, czy już wcześniej interesowałeś się tym sportem?

W zasadzie to tak. Słyszałem wcześniej o futbolu, coś mi się kojarzyło, wiesz – zderzenia w kaskach i zbroi. Nie oglądałem jednak wcześniej rozgrywek NFL czy NCAA. Zawsze ciągnęło mnie do sztuk walki. Podobały mi się sporty, w których jest dużo kontaktu, kolizji, uderzania. Chyba właśnie to sprawiło, że chciałem spróbować gry w futbol.

Od samego początku chciałeś grać jako Linebacker?

Pierwsza pozycja na jakiej grałem to był cornerback. Ważyłem wtedy 69kg, przy 180cm wzrostu. Gdzieś tam czułem, że granie jako corner to nie moja bajka. Moja koordynacja ruchowa była wtedy na słabym poziomie, a to jest chyba najważniejsze w graniu jako CB. Z czasem poprzez treningi oraz siłownię udało mi się przybrać na wadze i zacząłem grać na LB.Wiadomo, to mi się o wiele bardziej spodobało.[śmiech] Jako Cornerback, nie ma się tak wielu okazji na uderzanie, o wiele mniej jest tego kontaktu. Kiedy dostałem szansę zagrania jako LB mogłem skupić się bardziej na tym co najbardziej mnie kręciło, czyli uderzaniu.

Odkąd przyszedłeś na rekrutację minęły już 4 lata. Za tobą 3 sezony, z czego 2 zakończone zdobyciem srebrnego medalu. Jak wspominasz miniony sezon?

Jestem bardzo zadowolony z tego sezonu. To był pierwszy rok, do którego naprawdę w pełni się przygotowywałem pod względem motorycznym. Wcześniej futbol traktowałem jako poboczne hobby i coś, co po prostu lubiłem robić, ale nie wiązałem z tym całego mojego życia. Na siłowni nie robiłem nóg [śmiech]. Do tego sezonu przygotowywałem się stricte futbolowo. Dużo czasu poświęciłem na pracę nad koordynacja ruchowa, szybkością, zmiana kierunku biegu, siłą (w szczególności nóg), bo to było coś, w czym zawsze lekko odstawałem. Przełożyło się to na efekty podczas sezonu. W lidze seniorskiej czułem, że dorównuje tym wszystkim, dużo silniejszym zawodnikom. W zeszłym roku czułem, że nie jestem jeszcze gotowy. Przytłaczał mnie rozmiar i siła większych chłopaków, a w tym sezonie – tak jak powiedziałem – czułem, że gram na podobnym poziomie, w szczególności pod względem fizycznym.

Co sprawiło, że w tym roku postanowiłeś bardziej przyłożyć się do futbolu?

Największy wpływ na to miało zdobycie zeszłorocznego wicemistrzostwa w juniorach. Poczułem tę całą ideę, piękno walki staczanej na boisku, jeszcze bardziej zakochałem się w tym sporcie. Jak wiadomo – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Stwierdziłem, że aby dalej osiągać sukcesy, muszę ciężej trenować i wtedy postanowiłem, że chce dawać z siebie wszystko, aby stawać się lepszym. Obecnie staram się o wyjazd do USA, żeby tam grać w futbol. Ten cel sprawia, że dużo ciężej pracuję i bardziej podporządkowuję pod to swoje życie.

Chcesz wyjechać do stanów i widziałem, że bierzesz udział w programie Podyum Preps. Jak to w ogóle wyszło i na czym polega ten program?

W 2020 roku, wraz ze znajomym stworzyliśmy moje highlighty z sezonu 2020. Program Podyum Preps już od jakiegoś czasu przewijał mi się przed oczami. Słyszałem o tym, że zawodnicy, niektórzy nawet z Polski, dzięki ich pomocy wylatują do stanów. Stwierdziłem, że warto spróbować do nich napisać, nie miałem przecież nic do stracenia. Po jakimś czasie odezwali się do mnie, i zaczęliśmy rozmawiać. Oprócz moich wyników sportowych, interesowały ich także takie rzeczy jak szkoła, mój poziom języka angielskiego czy rodzina. Obecnie współpracuje z Podyum Preps i w raz z nimi staram się spełnić swoje marzenia. Temat zaczął się od stycznia, w tym czasie dużo o tym myślałem i odbyłem niezliczoną liczbę rozmów z rodzicami.

Właśnie, kiedy odbierałeś drużynową nagrodę MVP za ubiegły sezon, podziękowania złożyłeś przede wszystkim w stronę swoich rodziców, zaznaczając, że bez ich wsparcia nigdy nie byłbyś w stanie tego osiągnąć. Jak zapatrują się na twoje marzenia o wylocie do Stanów?

Mój tata na początku był zaskoczony, ale widziałem, że był tym wszystkim podekscytowany równie mocno jak ja. Ciężej było przekonać mamę. Była sceptyczna odnośnie tego pomysłu. Wolałaby, żebym został w rodzinnym domu i była przeciwna mojemu wyjazdowi. Bywały nawet momenty kiedy płakała z tego powodu. Wizja tego, że jej syn wyleci na drugi koniec świata ją przerażała. Dopiero z czasem, kiedy widziała jak bardzo mi zależy, ile czasu poświęcam na naukę języka i treningi, to zaczęła to akceptować. Mimo tego, że wolałaby, żebym został w Polsce, to wraz z ojcem stają na głowie, żebym mógł zrealizował swoje marzenie.

W jaki sposób przygotowujesz się do tego wyjazdu?

Amerykańscy coachowie zwracają taką samą uwagę na to jak grasz w futbol, jak i na twoje wyniki w nauce, to jak wypadasz w szkole, czy dobrze znasz angielski. Tam sport jest ściśle związany z procesem edukacji. O wiele więcej czasu poświęcam na naukę angielskiego. Nawet podczas wakacji codziennie musiałem się uczyć. Teraz jestem na świeżo po napisaniu egzaminu SAT (amerykańskiej matury). Test był bardzo wymagający, ale myślę, że całkiem dobrze go napisałem. Oprócz tego, standardowo, dużo czasu spędzam na siłowni i treningach motorycznych.

Czy to już jest pewne, ze wyjedziesz?

Nie, to nie jest jeszcze przesądzone. Teraz jest okres, w którym „atakujemy” różne szkoły, staramy się zdobyć zainteresowanie trenerów, oferty stypendium. Generalnie, nic nie jest jeszcze pewne odnośnie tego, czy wylecę, ale robię wszystko, żeby to wyszło. Gdzieś na przełomie marca/kwietnia będę wszystko wiedział.

Planujesz związać swoja przyszłość z futbolem? Chcesz zostać w stanach na stałe, grając najpierw w NCAA, później może nawet w NFL, czy jednak planujesz potem powrót do Polski?

Moim największym marzeniem i celem jest zagranie w pierwszej dywizji NCAA. Chciałbym zagrać świetny sezon w high schoolu i zostać zauważonym przez trenerów z pierwszej dywizji – to jest cel, który od początku mam z tyłu głowy. Nie chce zatrzymać się na tym, że wyjadę do high schoolu, czy boarding schoolu, zagram tam jeden sezon i wrócę do polski. Nie na tym to polega. Tak jak już wcześniej mówiłem – apetyt rośnie w miarę jedzenia. Ciężko mi powiedzieć co będzie za 4 lata, a co za 5 lat. Wiesz, 5 lat temu nigdy bym nie powiedział, że będę w takim miejscu jak teraz, że będę wiązał swoją przyszłość z futbolem i planował wyjazd do USA. Myślę, że czas pokaże. Póki co skupiam się na najbliższym celu. Najpierw chce się tam dostać, a później będę pracował na kolejne cele.