Kraków King zdobyli mistrzostwo Polskiej Futbol Ligi Juniorów. W sobotę młodzi adepci tej amerykańskiej dyscypliny sportu poprawili wynik swoich starszych kolegów z klubu i po emocjonującym finale z Panthers Wrocław mogli wznieść puchar zwycięstwa. W tym samym dniu Lowlanders Białystok wywalczyli w swoim mieście brązowe medale, pokonując w meczu o trzecie miejsce Angels Toruń.
Mecz o trzecie miejsce.
Lowlanders Białystok – Angels Toruń 18:12
Pojedynki obu drużyn po zeszłorocznym finale budzą spore emocje. W sobotnie popołudnie po raz drugi w tym sezonie mogliśmy obserwować starcie Żubrów z Aniołami. W fazie zasadniczej oba zespoły walczyły o pierwsze miejsce w grupie. Tym razem zmierzyły się o znacznie wyższą stawkę. Z obu meczów zwycięsko wyszli Ludzie z nizin i to oni zagwarantowali sobie miejsce na podium PFL juniorów.
Od samego początku kibice otrzymali popis umiejętności obu drużyn. Jako pierwszy tego dnia zapunktował #99 Szymon Kazberuk. Running back wykorzystał dziurę w toruńskiej defensywie i wbiegł prosto w pole punktowe rywala. Na odpowiedź Aniołów musieliśmy poczekać do drugiej kwarty. #8 Hubert Frej przecisnął się przez zasieki obronne Lowlanders i wyrównał wynik spotkania. Przed przerwą #8 Mikołaj Tomczuk we współpracy z #23 Adrianem Siekierko wyprowadzili białostoczan na prowadzenie. Quarterback celnie posłał piłkę od receivera, który wdarł się do end zone’u przeciwnika. Gospodarze przed przerwą wypracowali sobie przewagę jednego przyłożenia – 12:6.
Po powrocie na murawę goście nie odpuszczali. Rozgrywający #8 Hubert Frej podał futbolówkę do #7 Stanisława Becińskiego, który zdobył touchdown. Czas nieubłaganie płynął, a na tablicy wciąż widniał remis. W czwartej kwarcie #99 Szymon Kazberuk ustanowił wynik spotkania. Udaną akcją biegową dał zwycięstwo swojej drużynie – 18:12.
Angels Toruń nie zdołali zrewanżować się i po raz kolejny musieli uznać wyższość drużyny z Białegostoku. Anioły sezon juniorski zakończyły na czwartym miejscu.
Brązowy medal i miejsce na podium zapewnili sobie gracze Lowlanders Białystok. Po dwóch ostatnich porażkach wyciągnęli wnioski i wygrali w meczu o trzecie miejsce.
MVP spotkanie został #99 Szymon Kazberuk, a tytuł MVP XXL otrzymał #75 Arkadiusz Nikołajuk.
Angels to mocna drużyna, mają dobrych zawodników. Od samego początku wiedzieliśmy, że to będzie zacięty pojedynek. Biorąc pod uwagę fakt, że Angels przegrali z nami w sezonie zasadniczym, z pewnością chcieli się odgryźć za tą porażkę. Jednak nieskutecznie. Byliśmy na ten mecz dobrze przygotowani. Bardzo potrzebowaliśmy tego medalu po dwóch ostatnich porażkach. Od samego początku jestem zdania, iż wygrana nad Aniołami to efekt ciężkiej pracy. Choć nie mamy złota to i jak jesteśmy trzecią najlepszą drużyną w Polsce. Oczywiście niedosyt pozostał, jednak taki jest sport drużynowy, wygrywa cała drużyna, a nie jedna osoba. Sezon oceniam całkiem przyzwoicie. Były gorsze, lepsze momenty, jak w każdej drużynie. Chciałbym tutaj bardzo podziękować całemu sztabowi trenerskiemu, który włożył bardzo dużo serducha, czasu, cierpliwości abyśmy grali jak najlepiej. Godne uwagi jest fakt, że mieliśmy jedną z najmłodszych drużyn w lidze, mimo to chłopaki i dziewczyny dawały radę. Z czego jestem bardzo dumny. – powiedział po meczu #99 Szymon Kazberuk, running back Lowlanders Białystok i MVP spotkania.
W tym sezonie juniorskim pojawiło się u nas wielu młodych zawodników którzy grali od razu w pierwszym składzie. Osobiście uważam, że na jak tak młody skład zajęcie trzeciego miejsca jest na pewno dobrym wynikiem, ale wiem, że wszyscy mamy ambicje aby tytuł Mistrza Polski Juniorów powrócił do Białegostoku. Sam mecz z Angels był wymagający. Dzięki dobremu przygotowaniu ze strony trenerów przeciwnicy nie zaskoczyli nas niczym nowym. – skomentował spotkanie #75 Arkadiusz Nikołajuk MVP XXL meczu o trzecie miejsce.
I kwarta
6:0 – przyłożenie po akcji biegowej #99 Szymona Kazberuka (nieudane podwyższenie)
II kwarta
6:6 – przyłożenie po akcji biegowej #8 Huberta Freja (nieudane podwyższenie)
12:6 – przyłożenie po podaniu #8 Mikołaja Tomczuka do #23 Adriana Siekierko (nieudane podwyższenie)
III kwarta
12:12 – przyłożenie po podaniu #8 Huberta Freja do #7 Stanisława Becińskiego (nieudane podwyższenie)
IV kwarta
18:12 – przyłożenie po akcji biegowej #99 Szymona Kazberuka (nieudane podwyższenie)
Finał
Kraków Kings – Panthers Wrocław 34:6
Wynik finału nie odzwierciedla tego co działo się na boisku i trybunach. W sobotę w Krakowie mogliśmy oglądać regularną bitwę o mistrzostwo. Obie drużyny do samego końca nie odpuszczały i walczyły o najwyższe miejsce na podium. Zmaganiu na boisku towarzyszył zawzięty doping na trybunach.
Piłkę do gry wprowadzili Królowie. Już w pierwszym drive’ie pokazali gościom z Wrocławia, że to nie będzie łatwy mecz. Małopolska defensywa zmusiła Pantery do odkopnięcia piłki i pozwoliła swojej formacji ataku wejść do gry. Pierwsze posiadanie krakowianie rozpoczęli od udanego return’a, który zakończył się na połowie Czarnych Kotów. Chwilę później po udanej akcji biegowej #28 Maksymilian Krześniak zameldował się w polu punktowym i wyprowadził swoją drużynę na prowadzenie. Dolnoślązacy po zmianie posiadania zdołali wejść w red zone rywala. Stanęli nawet przed szansą wyrównania wyniku. Dzięki przytomnej postawie królewskiej obrony nie zdołali tego dokonać. Przed końcem pierwszej kwarty Panthers zdołali zatrzymać drive Kings. Po zmianie stron futbolówka ponownie zmieniła właściciela dzięki przechwytowi #47 Karola Etynkowskiego. Obie strony nie mogły przebić się do pola punktowego. Posiadanie zmieniało się kilkukrotnie. Dopiero na kilka sekund przed końcem połowy nastąpiła zmiana. Krakowianie postanowili zaskoczyć swojego rywala. Przy próbie wykonania field goal’a #85 Dawid Wilk zamiast posłać piłkę między słupki otrzymał ją od holdera. Po tej zmyłkowej akcji miał wolną drogę do end zone’u Panter. Dzięki temu zagraniu Kings zeszli do szatni prowadząc 14:0.
Gospodarze wyszli w charakterystycznej dla nich tego dnia I formation. Powoli przesuwając grę po ziemi dotarli do czerwonej strefy wrocławian. Dolnoślązacy zdołali przerwać pochód Królów i ruszyli do ataku. Nieudane cztery próby zmusiły gości do oddania futbolówki. Sytuację wykorzystał zespół z małopolski. #80 Filip Suwada znalazł drogę do pola punktowego gości i powiększył przewagę swojej drużyny. Czarne Koty na początku czwartej kwarty przedarły się na połowę przeciwników. #10 Maciej Krupa zdołał przedrzeć się przez krakowską obronę i zdobył punkty honorowe dla swojej drużyny. Wrocławianie byli zmuszeni do gonienia wyniku przez co spróbowali wprowadzić do gry piłkę krótkim odkopnięciem. Nie udało im się jednak opanować futbolówki, a Kings rozpoczęli drive z bardzo korzystnej pozycji. #80 Filip Suwada po udanym biegu zdobył przyłożenie. Panthers dwoili się i troili, żeby zmienić przebieg meczu. Defensywa Królów skutecznie zatrzymała atak gości i w czwartej próbie odzyskała piłkę na ich połowie. Ten prezent wykorzystał #28 Maksymilian Krześniak i ustanowił wynik spotkania na 34:6.
Panther Wrocław ulegli gospodarzom i zakończyli sezon juniorski na drugim miejscu.
Kraków Kings doprowadzili perfekcyjny sezon do samego końca. W rozgrywkach juniorskich nie ponieśli ani jednej porażki. Poprawili tym samym wynik starszych kolegów z drużyny, którzy w Polish Bowl ulegli Lowlanders Białystok. Dla zespołu z małopolski jest to pierwszy tytuł mistrza juniorów.
MVP spotkania został #80 Filip Suwada, a tytuł MVP XXL otrzymał #91 Artur Makuła.
Byliśmy na ten mecz nastawieni bojowo. Wiedzieliśmy, że ten finał nie będzie łatwy i trzeba będzie się mocno postawić oraz grać agresywnie ze względu na warunki fizyczne przeciwników z Krakowa. Każdy z nas chciał wygrać, w końcu nasza drużyna juniorów nie zdobyła złota od pięciu lat, więc była to idealna okazja do wykorzystania. Cały rok na to ciężko pracowaliśmy, każdy zostawiał dużo potu i serca na treningach. Mimo to Kings okazali się lepsi. Trudno opisać jaka panowała atmosfera na boisku, raczej większość z nas była zdenerwowana przez panującą sytuację na boisku, jednak trzymaliśmy się razem jak rodzina, pocieszaliśmy się nawzajem i dodawaliśmy otuchy. Trudno powiedzieć co zawiodło, może była to za duża presja i stres przed przegraną albo z drugiej strony za duża pewność siebie. Według mnie ostateczny wynik w ogóle nie oddaje poziomu naszej drużyny i tego co przepracowaliśmy przez cały rok. Nikt nikogo za to nie obwinia, mimo przegranej nie załamujemy, wyciągamy wnioski i już na miesiąc zaczynamy przygotowania na sezon 2023, w którym idziemy po złoto. – powiedział #8 Marcel Łach – DB z Wrocławskiej drużyny.
Niestety Kings pokonali nas ich najgroźniejszą bronią czyli fizycznością. Ich ofensywna gra opierała się w większości na biegach z powstrzymywaniem, których czasami mieliśmy problemy. Zupełnie inaczej wyglądało to w przypadku gry podaniowej. Skompletowali oni tylko jedno podanie. Rzucanie nie wychodziło im kompletnie, więc decydowali się na ciągłe bieganie. Z tego, co miałem okazję zobaczyć ich defensywa również grała bardzo fizyczny i agresywny futbol. Formacje specjalne Kings także działały bardzo dobrze. Atmosfera na finale była bardzo gorąca. Czuć było doping dla jednej, jak i drugiej drużyny. Trybuny były przepełnione ludźmi. Widziałem, że z Wrocławia przyjechało wielu kibiców, którzy wspierali nas w tym meczu i chciałbym im za to serdecznie podziękować. Uważam, że wynik nie oddaje jak zacięty był to mecz. Straciliśmy tak dużo punktów, bo trzeba było gonić wynik i ryzykować. Niestety nie udało się wygrać, ale jestem bardzo zadowolony z naszej postawy na przestrzeni całego sezonu. Rozwinęliśmy swoje umiejętności i zgraliśmy się ze sobą. Mamy młodą drużynę i dla wielu chłopaków grających w pierwszym składzie był to dopiero pierwszy sezon w roli starterów. – skomentował spotkanie #44 Dawid Dzieleńdziak linebacker Wrocławskich Panter.
Sukces smakuje najlepiej na zimno. Tak jak podeszliśmy do każdego meczu w tym roku. Przygotowanie do tych spotkań kosztowało nas mnóstwo czasu i sił. Pomimo tego, że nie raz się nie chciało wstawać na 9 na trening w sobotę, czy pogoda nie zachęcała w ogóle do wyjścia z łóżka, to my zawsze spotykaliśmy się na boisku przy Szablowskiego i trenowaliśmy dając z siebie za każdym razem 100%. Wiedzieliśmy, że mamy wspólny cel – mistrzostwo. Jestem niezwykle dumny z mojej drużyny, która przebyła pełną wyzwań drogę do tego sukcesu. Jestem niezwykle wdzięczny trenerom za przygotowanie nas do gry. Wyrazy uznania należy też złożyć sztabom medycznym, technicznym, naszym sponsorom oraz młodszym zawodnikom akademii Kings i nieco starszym wicemistrzom Polski. Dziękując nie można zapomnieć o niezwykłym Football Moms & Dads. – powiedział #13 Maciej Pelc z Kraków Kings
Szczerze będąc po półfinale z tamtego roku nie wierzyłem, że dojdziemy tak daleko. Wygrana w Rzymie uświadomiła mi oraz moim kolegom, że to jest ten rok. Od tamtego czasu byłem pewny, że zdobędziemy coś w tym roku. Szczerze to sam nie przypuszczałem, że złoto. Wsparcie od football mom’s zrobiło robotę. Pomogło nam to niesamowicie. – #91 Artur Makuła MVP XXL
Indywidualnie dla mnie medal za mistrzostwo jest namacalnym zwieńczeniem mojej kariery juniorskiej. Jednocześnie jest dla mnie początkiem nowej drogi. Zwycięstwo to nie tylko jest podsumowaniem ciężkiej pracy: nas zawodników, trenerów czy sztabów, ale też upamiętnieniem naszych przyjacielskich relacji w drużynie, wspólnie spędzonych chwil czy to w szatni przed treningiem, na campie w Pyzówce, w czy nawet na discordzie, gdy razem oglądaliśmy sobie gry, filmy i Hudl’a. Wszystkie te momenty były dla nas lekcjami szacunku i odpowiedzialności za innego człowieka. Niezależnie od wyniku meczu, ufamy sobie i wiemy, że wykonamy swoją robotę na 110%, a gdy ktokolwiek z nas ma słabszy moment, może liczyć na wsparcie i że nie zostanie sam. – powiedział MVP meczu #80 Filip Suwada
Zwycięstwo smakuje wspaniale. Po całym roku przygotowań, wyrzeczeń i ciężkiej pracy udało się osiągnąć cel. W moim przypadku najwięcej czasu spędzałem z Frankiem – naszym koordynatorem defensywnym i to jemu zawdzięczam mój rozwój w tym roku. Gdy zaczynałem grać w futbol byłem najmłodszym zawodnikiem w drużynie, ale dzięki wsparciu zarówno chłopaków, jak i sztabu trenerskiego udało mi się rozwinąć skrzydła. Jednak wszyscy dobrze wiemy, że nie byłoby sukcesów na boisku gdyby nie olbrzymie wsparcie od naszych sztabów medycznych, Pani Kasi, oraz football moms, które dbały o to, żebyśmy nigdy po meczu nie wrócili głodni. – podsumował sezon krakowski linebacker #50 Jan Ślusarski
Zwycięstwo smakuje niesamowicie. Uczucie jakie towarzyszyło chwili gwizdka sędziego kończącego mecz było nie do opisania. Wraz z wydechem zniknął ciężar. Gdzieś w głębi mnie poczułem szczęście i ulgę. Wszyscy oddaliśmy cząstkę siebie dla tej drużyny. Gdyby nie ta wspólna praca nie dalibyśmy rady. Podsumowując, „the job is done”. – skomentował finał receiver #11 Szymon Bobiński
Ciężko opisać smak wygranej w meczu finałowym o puchar mistrzostw polski. Za nami świetny sezon i pierwsze mistrzostwo juniorów Kraków Kings w historii. Nie udałoby się tego osiągnąć bez ogromnego zaangażowania naszego sztabu trenerskiego, ich motywacji i zaangażowaniu w treningi, bez pomocy Football Moms & Dads, sztabów medycznych i technicznych, na których czele stoi niezastąpiona pani Kasia, bez naszego samozaparcia i chęci bycia jeszcze lepszymi zawodnikami. – podsumował #43 Kacper Szlachta z Kraków Kings.
Sukces jest najlepszy kiedy został wypracowany przez pot, krew i łzy. Z roku na rok widać było, że wszyscy w drużynie, dorastają, stają się silniejsi, sprytniejsi i bardziej doświadczeni. Rozwój całej naszej organizacji dał nam dużo motywacji i chęci do działania np. Football Moms, które zawsze nas wspierały na treningach i meczach zbierały nam tabuny ludzi na trybunach jak i edukowały kibiców mniej zaznajomionych z futbolem. Dziękuje wszystkim moim kolegom z boiska gdyż był to mój ostatni junior season i nie wyobrażam sobie lepszego zakończenia tego rozdziału życia. – powiedział ofensywny liniowy z Krakowa #67 Patryk Stefańczyk
Prawdę mówiąc to zdobycie mistrzostwa to bardzo dziwne uczucie i jeszcze muszę to przetrawić i uświadomić sobie co się stało w to sobotnie popołudnie. Czuje ogromną dumę i przede wszystkim spełnienie – nie tylko futbolowe ale ogólnie sportowe. Trenując od dziecka różne dyscypliny przez ostatnie 10 lat, mistrzostwo kraju było dla mnie czymś nieosiągalnym i wymarzonym, nie sądziłem, że będzie mi to dane aż do ostatniego gwizdka. Osiągnęliśmy coś wielkiego, jednak rzeczą, która liczy się dla mnie najbardziej i bez której nie bylibyśmy w stanie zajść tak daleko jest wsparcie bliskich – dziewczyny, mamy, siostry, reszty rodziny i znajomych. Oni tworzą z nami drużynę i to dla nich gramy. Im jestem najbardziej wdzięczny i cieszę się, że futbol stał się również częścią ich życia. – powiedział quarterback Kings #12 Kacper Sadowski
I kwarta
7:0 – przyłożenie po akcji biegowej #28 Maksymiliana Krześniaka (udane podwyższenie za 1 punkt w wykonaniu #85 Dawida Wilka)
II kwarta
14:0 – przyłożenie po akcji biegowej #85 Dawida Wilka (udane podwyższenie za 1 punkt w wykonaniu #85 Dawida Wilka)
III kwarta
20:0 – przyłożenie po akcji biegowej #80 Filipa Suwady (nieudane podwyższenie)
IV kwarta
20:6 – przyłożenie po akcji biegowej #10 Macieja Krupy (nieudane podwyższenie)
27:6 – przyłożenie po akcji biegowej #80 Filipa Suwady (udane podwyższenie za 1 punkt w wykonaniu #85 Dawida Wilka)
34:6 – przyłożenie po akcji biegowej #28 Maksymiliana Krześniaka (udane podwyższenie za 1 punkt w wykonaniu #85 Dawida Wilka)