Zapowiedź meczu CEFL Cup: Prague Lions – Tychy Falcons

Niemal cztery lata czekaliśmy, aż ktoś oprócz Panthers Wrocław reprezentował będzie Polskę na arenie międzynarodowej. Po występie Seahawks Gdynia w CEFL Cup w 2018 roku, w trwającej edycji tych samych rozgrywek wystąpią Tychy Falcons. Ich debiut w europejskich pucharach nastąpi już jutro o godzinie 16:00, a rywalem będą wicemistrzowie Czech – Prague Lions.

Tyskie „Sokoły” w tegoroczne rozgrywki nie weszli najlepiej. Sezon Polskiej Futbol Ligi zainaugurowali bowiem derbowym starciem z Silesia Rebels Katowice, w którym co prawda objęli w pierwszej kwarcie prowadzenie przyłożeniem Bartosza Wocha, lecz finalnie ulegli rywalom „zza miedzy” 7:24. Od 3 kwietnia tyszanie mieli jednak sporo czasu na to, by poprawić swoją grę i bez kompleksów przystąpić do rywalizacji z wicemistrzami Czech. Rozegranie w tym roku tylko jednego oficjalnego meczu może być zresztą atutem Falcons w potyczce z Prague Lions, bowiem nasi południowi sąsiedzi nie mieli dzięki temu wielu materiałów do analizy gry wicemistrzów Polski. „Lwy” natomiast w 2022 roku mają za sobą już dwa niezwykle ważne i zacięte mecze, co na pewno nie umknęło uwadze sztabu „Sokołów”. Zarówno Ostrava Steelers, jak i Vysočina Gladiators to czołowe czeskie kluby, w starciach z którymi Lions musieli wspiąć się na wyżyny swoich umiejętności. Co jednak warte podkreślenia, oba te pojedynki najbliższemu przeciwnikowi drużyny ze Śląska udało się wygrać, co pokazuje, że w tym sezonie ekipa z Pragi jest bardzo mocnym zespołem i na chwilę obecną jest głównym faworytem do odzyskania krajowego mistrzostwa, straconego przed rokiem w finałowym starciu ze wspomnianymi „Gladiatorami”.

Shazzon Mumphrey w ubiegłym sezonie grał w PFL1 w barwach Warsaw Eagles, a obecnie dyryguje atakiem Prague Lions/fot. Jacek Stańczak

Tym, co rzuca się w oczy analizując tegoroczne poczynania Prague Lions jest fakt, iż w obecnych rozgrywkach „Lwy” regularnie punktują, lecz ich defensywa jest daleka od idealnej. W inauguracji sezonu zespół z Ostrawy wbił im aż 40 punktów, a w ostatni weekend Gladiators zanotowali ich 19. Prażanie zdecydowanie lepiej radzą sobie z powstrzymywaniem gry biegowej swoich oponentów. To gra podaniowa przyniosła bowiem tegorocznym rywalom Lions 7 z 8 przyłożeń. Wyjątkiem był jedynie 10-jardowy bieg na touchdown autorstwa Jiříego Košařa z Ostrava Steelers. Co także warte podkreślenia, zespół z Pragi jak dotąd raczej unikał błędów w rozegraniu akcji, a ich zwycięstwa wynikały między innymi z mniejszej liczby straconych przez kary jardów oraz bezlitosnym wykorzystywaniu potknięć rywali, czego idealnym dowodem jest niedzielna potyczka z Gladiators (19:35). Aktualni mistrzowie Czech dwukrotnie wykonali w meczu z Lions zły snap, co najpierw przyniosło „Lwom” przyłożenie, a w drugiej połowie spowodowało, że ekipa z Igławy cofnęła się od pola punktowego, tracąc tym samym szansę na wyjście na prowadzenie.

Z racji udanego powstrzymywania gry dołem, niekwestionowanym numerem jeden w defensywie Prague Lions na starcie sezonu jest linebacker Ondřej Kubík. Po dwóch rozegranych meczach ma on 10 solowych tackli i 9 dzielonych z kolegami z zespołu. 4,5 z nich zaliczono jako tackle for loss. Grający z numerem 6 zawodnik pochwalić się może już jednym sackiem na rozgrywającym Vysočina Gladiators. W obronie gospodarzy sobotniego meczu nie można jednak zapominać choćby o defensive backu Leošu Horáku (w sumie 10,5 tackla), czy linebackerze Tomášu Pazourku (10,5 tackla oraz 1,5 sacka). Wśród defensywnych liniowych największy postrach siał jak dotąd Jakub Ječný, który ma 4 solowe tackle i jeden w asyście kolegi, z czego aż 2,5 były sackami na rozgrywających rywali. Jedynym zawodnikiem Lions, któremu udało się w tym roku przechwycić podanie okazał się natomiast utalentowany 21-letni DB Daniel Feuereisel, który do interception dołożył jak dotąd 6,5 tackla oraz 1 forced fumble.

W trzeciej linii obrony Prague Lions wyróżnia się w tym sezonie Leoš Horák

Atakiem wicemistrzów Czech dyryguje w tym sezonie Shazzon Mumphrey. Kibice Polskiej Futbol Ligi mogą zdecydowanie kojarzyć to nazwisko. Amerykanin bowiem jeszcze w ubiegłym roku prezentował się na polskich boiskach w barwach Warsaw Eagles. Mimo, że 29-latek nie zachwycał w trykocie „Orłów”, nie należy go lekceważyć. O ile sezon 2021 Mumphrey zakończył tylko z trzema podaniami na przyłożenie w PFL, o tyle w dwóch pierwszych kolejkach bieżących rozgrywek ligi czeskiej Amerykanin zaliczył takich zagrań już osiem. Prague Lions prezentują bardzo zbalansowany atak, w którym wykorzystywane są zarówno biegi, jak i podania. To jednak górą finalizowane są częściej posiadania prażan, co dowodzą statystyki: na 12 przyłożeń, 8 „Lwy” wywalczyły podaniami. Atutem Lions jest niewątpliwie solidny korpus skrzydłowych, dzięki czemu podania ich rozgrywającego rozkładają się na kilku zawodników, co jest trudniejsze do rozszyfrowania przez rywali. W tym roku najskuteczniejszy wśród WR-ów wicemistrzów Czech jest Josef Janota. 22-latek dziesięć razy otrzymywał w dwóch meczach piłkę od Shazzona Mumphreya, z czego cztery złapania zakończyły się przyłożeniem. Skrzydłowy zdobył dla swojego zespołu w sumie 173 jardy. Tuż za jego plecami pod względem skuteczności znajduje się Lukáš Kadlec z trzema przyłożeniami przy pięciu złapaniach na niespełna sto jardów. Częściej wykorzystywany, bo siedmiokrotnie był Marek Suchý, który wywalczył 118 jardów, raz notując touchdown. Pod względem biegów dominator, na którego należy zwrócić uwagę jest jeden. To 20-letni Adam Žouželka, który ma już trzy przyłożenia i 238 zdobytych jardów przy 31 próbach biegowych. Dołem może zaskoczyć także Shazzon Mumphrey, który jest w zespole drugi pod względem gry biegowej z 81 jardami uzyskanymi w 16 próbach.

Najskuteczniejszym skrzydłowym wicemistrzów Czech jest obecnie Josef Janota, będący autorem 1/3 wszystkich przyłożeń Lions

Historia pojedynków z czeskimi drużynami ma dla nas gorzko-słodki smak. Dokładnie w tej kolejności. Początki rywalizacji polskich klubów z ekipami zza południowej granicy były dla nas dotkliwymi lekcjami. Śmiało można wręcz powiedzieć, że pod wieloma względami to właśnie Czesi byli dla nas nauczycielami futbolu. Pomijając przypadki, kiedy wrocławskie drużyny rywalizowały w tamtejszej lidze, na arenie międzynarodowej kluby z Polski mierzyły się z czeskimi czterokrotnie. Najpierw, w 2008 roku w ramach EFAF Cup wrocławscy The Crew przegrali z Prague Panthers 0:53. Cztery lata później ponownie doszło do rywalizacji ekip z tych samych miast, z tą różnicą, że Dolny Śląsk reprezentowali Giants, a stolicę Czech Black Hawks. Rezultat jednak nie różnił się znacząco. Ponownie to goście triumfowali, tym razem 37:0. Prague Lions mogą się dobrze kojarzyć polskim kibicom, bowiem to właśnie w starciu z nimi fatalną passę rywalizacji z czeskimi klubami przerwali Panthers, wygrywając w Pradze 48:7, co okazało się jednym z etapów w drodze po triumf w IFAF Champions League w 2016 roku. Ponowne chwile triumfu sympatycy wrocławskich „Panter” odczuli dwa lata później, kiedy na Stadionie Olimpijskim w ramach Central European Football League ich wyższość stosunkiem 39:22 musieli uznać Prague Black Panthers. Bilans polsko-czeskich starć w europejskich pucharach to więc aktualnie 2:2 i to od Tychy Falcons zależeć będzie, dla której ze stron ten rekord stanie się korzystny.

  • Emocje przed meczem są naprawdę na wysokim poziomie, jest ekscytacja oraz indywidualna potrzeba każdego zawodnika na pokazanie się z jak najlepszej strony, tym bardziej, że będzie to pierwszy raz w historii drużyny kiedy zmierzymy się na takim poziomie rozgrywkowym. Drużyna jest dobrze przygotowana do tego spotkania, lepiej rozumiemy się już z naszym rozgrywającym i przede wszystkim skupiliśmy się głównie na eliminacji błędów z ostatniego spotkania. Chcemy pokazać na co nas naprawdę stać. Rozegraliśmy w naszej historii kilka sparingów z drużynami z czeskiej ligi i wiemy, że to będzie bardzo twarda i fizyczna gra, a w tym czujemy się najlepiej! Trenerzy wykonali kawał dobrej roboty oglądając i analizując mecze naszego przeciwnika. Teraz musimy tylko przełożyć ostatnie treningi i zdobytą wiedzę na dobre widowisko. Widzimy się już w tę sobotę i mam nadzieję, że nie zawiedziemy kibiców, a także zawodników, którzy nie mogą nam pomoc na boisku ze względu na odniesione kontuzje. Jacek i Kuba gramy dla was! – zapowiada zawodnik wicemistrzów Polski, Jakub Spyra.

Mecz Prague Lions z Tychy Falcons zostanie rozegrany w najbliższą sobotę, 23 kwietnia o godzinie 16:00 na mogącym pomieścić pięć tysięcy fanów stadionie Viktorii Žižkov. Bilety na to spotkanie w cenie 300 koron czeskich można nabyć pod TYM LINKIEM.

Potyczka ta będzie kluczowa w kontekście awansu do finału CEFL Cup. Dla Lions bowiem będzie to już drugie starcie w tych rozgrywkach – ostatnie w fazie grupowej. Ich niedzielny pojedynek, wygrany 35:19 z Vysočina Gladiators zaliczany był zarówno do tabeli ligi czeskiej, jak i rozgrywek międzynarodowych, więc w przypadku wygranej z wicemistrzami Polski, „Lwy” z kompletem zwycięstw przejdą do finału. Jeśli triumfować będą w sobotę Falcons, kwestię awansu ostatecznie rozstrzygnie natomiast ich potyczka z „Gladiatorami”, zaplanowana na 22 maja w Tychach.