Zdjęcie: Zbigniew Wójcik / Tytani Lublin
Daniem głównym najbliższego weekendu będzie niewątpliwie Polish Bowl XVIII. Poza emocjami na stadionie w Warszawie, nie można jednak zapominać o pojedynkach w Toruniu i Lublinie na poziome PFL2.
Angels Toruń vs. Armia Poznań
Sobota, 8 lipca
Boisko MOSiR, ul. Szosa Chełmińska 75, Toruń
Kickoff 11:00
To kluczowy mecz w kontekście ostatecznego układu tabeli na drugim poziomie rozgrywkowym. Anioły i Armia to bowiem aktualni sąsiedzi w tabeli. Obie te drużyny niemal na pewno zobaczymy w fazie play-off, co jednak nie oznacza, że ktokolwiek pozwoli sobie w sobotę na rozluźnienie. Stawka pojedynku w Toruniu jest bowiem wysoka. Zwycięska drużyna w półfinale uniknie gry z niepokonanymi w tym sezonie Wilkami Łódzkimi, a więc – przynajmniej w teorii – zwiększy swoje szanse na grę w meczu o puchar. Przegrany spotkania Angels – Armia natomiast najprawdopodobniej na koniec sezonu zasadniczego znajdzie się na czwartym miejscu w tabeli, czyli ostatnim premiowanym awansem. Oznacza to półfinał z liderem, a zarówno torunianie, jak i poznaniacy nie wspominają dobrze tegorocznego starcia z Wilkami. Ekipa z Wielkopolski przegrała u siebie 14:38, a Anioły wróciły z Łodzi z porażką 0:36. Jest więc o co grać. Spodziewać się możemy ciekawego widowiska. Obie drużyny, które zobaczymy w akcji w sobotnie przedpołudnie w tym sezonie nie uniknęły wpadek, lecz nie raz pokazały również, jak mogą być groźne.
– Mecz z Armią traktujemy jako najważniejsze spotkanie sezonu zasadniczego. Trzecie miejsce w grupie może zagwarantować nam rewanż z Rhinos, z którymi pierwszy mecz był najbardziej wyrównanym starciem w tegorocznym sezonie drugiej ligi. Ostatni mecz z Tytanami był sprawdzianem dla dużych zmian w naszym rosterze, co nie zmienia faktu, że zagrali oni bardzo dobry mecz. W sobotnim spotkaniu z Armią mamy przewagę własnego boiska oraz sprawdzonego już składu, ostatnie mecze obyły się bez kontuzji, a wcześniejsze zostały wyleczone, dlatego wracamy do formy z początku sezonu. Doszczętnie opracowaliśmy grę drużyny z Poznania po obu stronach piłki, więc nie powinniśmy być zaskoczeni jakimikolwiek zagraniami – deklaruje Michał Podobieński, rozgrywający Angels Toruń.
Na chwilę obecną lepszy bilans tegorocznych spotkań mają Anioły, lecz należy pamiętać, że im pozostał w sezonie zasadniczym już tylko jeden mecz, właśnie ten z Armią. Poznaniacy z kolei rywalizację grupową zakończą domowym starciem z Białymi Lwami Gdańsk. Drużyna z Wielkopolski swój poprzedni mecz rozegrała niemal miesiąc temu. Dało im to czas na pełne skupienie się na toruńskiej misji pokonania Angels, a także pozwoliło na podleczenie mniejszych urazów. Anioły natomiast są rozpędzone triumfami nad Białymi Lwami oraz Tytanami, choć pauza w pierwszy weekend lipca także dała im chwilę wytchnienia. Pojedynek w Toruniu zapowiada się bardzo ciekawie i można go traktować jako przystawkę przed wielkim finałem PFL1, który tego samego dnia zostanie rozegrany na stadionie przy Konwiktorskiej w Warszawie.
Tytani Lublin vs. Rhinos Wyszków
Niedziela, 9 lipca
Stadion Lekkoatletyczny, al. Józefa Piłsudskiego 22, Lublin
Kickoff 15:00
Tutaj sytuacja jest w kwestii play-offów i końcowego układu tabeli jasna – Tytani nie mają już szans na awans, natomiast Rhinos na pewno fazę zasadniczą zakończą na miejscu dającym przepustkę do półfinału. Lublinianom motywacji jednak nie brakuje, tym bardziej, że dla nich najważniejszym celem jest godne zaprezentowanie się przed swoimi kibicami na zakończenie tegorocznego sezonu. Dla gospodarzy będzie to bowiem ostatnie starcie o punkty. Tytani są ostatnio w gazie. Najpierw wbili aż trzy przyłożenia faworyzowanym Angels Toruń, a przed tygodniem wygrzebali się z ostatniego miejsca w tabeli dzięki wyjazdowemu triumfowi 20:14 z Białymi Lwami Gdańsk. Oni zdecydowanie nie mają nic do stracenia, a ich kibice powinni się spodziewać, że Tytani mogą dać im w tym sezonie po raz ostatni jeszcze chwile radości.
– Morale po meczu z Gdańskiem w naszej drużynie są oczywiście bardzo wysokie. Dla wielu z naszych zawodników było to pierwsze zwycięstwo w przygodzie z futbolem. Toteż naturalnym jest to, że chcemy jeszcze więcej. Tak jak mówiłem przed meczem z Toruniem, chcemy w tym sezonie, nawet bez szans wejścia do play–offów, wygrać spotkania, tutaj ważne, liczba mnoga, a więc nasza droga po wygranej nad morzem się nie kończy, szczególnie że czujemy, że zostawiliśmy przynajmniej jedno zwycięstwo w tym sezonie na boisku. Oczywiście przyjeżdża drużyna faworyzowana, z szansami na przypieczętowanie sobie domowego meczu w fazie play-off, co nie oznacza, że jesteśmy bez szans. Z Rhinos znamy się bardzo dobrze, gramy między sobą praktycznie co sezon, więc wiemy czego się spodziewać po zawodnikach z Wyszkowa i zapewne odczucia po przeciwnej stronie są podobne. Twarde, fizyczne, męskie starcie, tak wyglądają wszystkie mecze Tytanów z Rhinos, i w niedzielę nie będzie inaczej. Liczymy, że ostatnie zwycięstwo podbuduje nas i sezon ten zakończymy na wysokim biegu, aby dobrze wejść w przyszłoroczny, jubileuszowy sezon – mówi Bartłomiej Wertel zawodnik Tytanów Lublin.
To Nosorożce będą jednak zdecydowanym faworytem niedzielnej potyczki. Oni zdecydowanie mają o co grać, bowiem wciąż nie mogą być pewni zajęcia drugiego miejsca w tabeli. Muszą oni swój udany sezon potwierdzić dwoma ostatnimi starciami w grupie. Po meczu z Tytanami czeka ich jeszcze pojedynek z Dukes Ząbki. Jeśli rywale Rhinos nie sprawią niespodzianki, to właśnie wyszkowian zobaczymy na koniec sezonu zasadniczego na drugim miejscu w tabeli, który zagwarantuje półfinał na własnym terenie.
Mariusz Kańkowski