[vc_row][vc_column][vc_column_text]Stand-up dynamicznie rozwija się na naszych scenach. Troszkę żartu, czarnego humoru, obrażania się wzajemnie. Może nie bardzo jestem zwolennikiem przeklinania w naszej mowie, bo nasz ojczysty język jest piękny i literacki, choć czasem ostre słowo jest potrzebne. Łyk herbaty z kubeczka i lecimy z tematem.
LFA – co to jest za twór? Liga Futbolu Amerykańskiego – banici, rebelianci, którzy jak w gwiezdnych wojnach walczą z ciemną stroną mocy. Najpierw była czapka #mUjJedrzeju, a potem poszli na swoje. Bardzo dobrze, że powiedzieli basta i robią to co trzeba. Prezes Marcin Wyszkowski może i w pierwszym odbiorze jest niepozorny, ale zrobi nam tu amerykański bang z tej dyscypliny. W przyszłości dostaniemy prawdziwe show z przemarszem wojsk, patriotycznym odśpiewaniem hymnu przez mega gwiazdę muzyczną, przelotem myśliwca nad stadionem podczas finału Polish Bowl. Wiecie, tylko paliwo jest drogie, zróbmy zrzutkę, no chyba że to leci na LPG. Te 2,05 za litr to już nie taki problem, to jest Polska.
Panthers Wrocław – wylęgarnia mistrzów, mają najlepiej zorganizowany klub. W której klasie rozgrywkowej by nie wystąpili, zamieniają to na mistrzostwo. Nie rozumiem dlaczego są tym najbardziej znienawidzonym klubem przez większość, takie nasze Polskie New England Patriots. Z ich niepowodzeń „pasjonaci” mają wodę na młyn. Termin ważności listu gończego za importami z poprzedniego roku już upłynął i teraz tylko krajowe wzmocnienia z małymi wyjątkami. Trenerzy z zagranicy, baczne oko i wiedza Jakuba Samela też zrobi swoje. Jego poczynania śledzę od początku gdy go poznałem. Ma atrybuty, by zostać jednym z najlepszych szkoleniowców w kraju. Ponad rok temu Jakub dał ogłoszenie, że chętnie zrobi szkolenie trenerskie. I kto się z zgłosił? Tak wielu chętnych było, że sam pojechałem po niego na dworzec do Katowic i miałem u siebie w domu indywidualny kurs trenera futbolu amerykańskiego. Wpatrzony jak w obrazek święty, jak gąbka chłonąłem jego skromność i wielką wiedzę. Polecam każdemu, bo ma coś w sobie. Ja najbardziej czekam na występ Daniela Jagodzińskiego. Chłop jak dąb, jego biceps jest większy jak moje udo. Na flagówce u Białego miałem możliwość poznać go bliżej. Znaczy może najpierw podejść bliżej, bo ja a on, to dwa przeciwieństwa. Zdaję sobie sprawę z tego jak wyglądam, a on z oddali wygląda jak zabójca i do tego ładnie rysuje. Oczarował mnie swoją inteligencją. Współczesne wcielenie Gustlika, synka ze Śląska. Twardy jak stal na pozycji OL – w wolnym tłumaczeniu „o, i leżysz”.
Seahawks Gdynia – Ja się pytam gdzie jest żółta kanapa!? Czy Maciej Cetnerowski zabrał ją ze sobą do Warszawy? Człowiek instytucja, legenda już za życia. Jastrzębie muszą nauczyć się żyć dalej. Z „Cetnerem” to było jak z dzieckiem na spacerze, za rączkę. Od teraz zaczynamy raczkować po swoje mistrzostwo. Budowa, przebudowa, zmiana pokoleń, nowy trener. To wszystko jest jak lanie betonu do fundamentów od podstaw. Trudna, intensywna droga. Długo jeszcze będą zagadką. Nie oczekujmy, że zrobią od razu mistrza. Trzeba odszukać tego młotka, z którym Tadek Ogórek wchodził na boisko. Czyli co? Szukamy dwóch rzeczy z OLX, żółtej kanapy i młota, a będzie dobrze.
Lowlanders Białystok – oskubali orła z piór. Zawsze byli tym drugim lub trzecim klubem. Zrobili się fenomenalni i sięgnęli po swój pierwszy tytuł. Teraz będą obrońcą. Ale obrońca też nie spoczął na laurach, tylko wziął z PLFA Warsaw Eagles to co najlepsze. Nowi zawodnicy, nowa moc, nowa siła i w rytmie disco polo jeszcze nam zagrają. Może kiedyś Zenek też wystąpi na finale Polish Bowl. A co, a niech futbol amerykański LFA trafi i pod strzechy. I tu się nie ma co śmiać, bo to jest wielka gałąź przemysłu.
Tychy Falcons – następni rozebrani. W przedsezonowych informacjach słyszymy tylko, że trwa rozbiór Tychów. Hmmm… co, z Fiata silniki wynoszą, czy piwo z browaru? A nie, teraz skubiemy sokoła. Drugi ptasi klub. Co to ma być? Kurza ferma, kurła mać? Tychy nam jeszcze pokażą. Prezes Łukasz Pawęzka jeszcze pokaże. A jeśli nie, to sam założy sprzęt i wyjdzie na boisko. Ponownie zrobił fantastyczny duet Wróblewski – Ray. Znów będą fantastyczne biegi dzika w las, bo ta drużyna jeszcze się dźwignie, zobaczycie.
Warsaw Mets – „One City One Team”, wedle zasady. Może to i zbieranina ludzi z kilku klubów, ale Mets (nie mylić z metką do smarowania na bułce) rozsmarują przeciwnika na boisku. Wreszcie może skończy się to dzielenie Warszawy, wreszcie powstanie coś jednego, spójnego. Taka ostra przyprawa z Seahawks, Sharks, CRU, Tytani, Eagles, Monarchs, Ducks (kogo mi tu jeszcze zabrakło?). W każdym razie warto będzie popatrzeć na mecze w ich wykonaniu, trzymając w ręce szklaneczkę whisky i cygaro.
Wilki Łódzkie – Lonnie Hursey gdzieś nam powędrował, a może i dobrze, bo te Wilcze stado potrzebuje przewodnika. Centralny klub na mapie, czas by przestał być przeciętniakiem.
Rhinos Wyszków – to jest tak tajemniczy klub, że kiedyś wreszcie chcę zobaczyć jakiś ich mecz. Oni zawsze są na boku, niby w ukryciu, niby niewiele ktoś coś wie. A się może okazać pewnego dnia, że po cichu, będą deptać po piętach tym (z założenia) lepszym klubom. Nosorożec to ciężkie i waleczne zwierzę. I tak może być w tym przypadku. Jeszcze tym rogiem nas nie raz bodnie.
Olsztyn Lakers – piękni i młodzi. Troszkę importów, jest sponsor tytularny. Czas żeby zaczęli wygrywać coś konkretnego, bo mają dużo zdolnej młodzieży. Czas by „jeziorowcy” zalali nas falą futbolu.
Armia Poznań – z patriotycznego kozła powołano do życia Armię. Jeśli dostaniemy mecze pokroju finał PLFA II we Wrocławiu 2017, to taką grę kupuję w ciemno. Załóżmy rogatywki i szable w dłoń!
Wataha Zielona Góra – jest sponsor, dobra siła która stworzyła Watahę, od razu dała awans do LFA1. Wataha pokazała, że czuje się dobrze u siebie i na wyjazdach. Czy będzie to Wataha czarnych koni? To jest zagwozdka.
Towers Opole – oni na swój tydzień rozgrywek poczekają z kilkudniowym opóźnieniem. Roszady zawodników (to ci co rozbierają Tychy) i spore oczekiwania. Może nie finał, ale twarda wieża łatwo się nie podda.
Kraków Kings – po królewsku zaczekają na tronie tydzień do swego domowego starcia z Armią. Rok temu przytulili kilku zawodników Silvers Olkusz, teraz ich ciasna współpraca z Przemyśl Bears też przyniesie rezultaty obustronne. Ale co to? Świat się kończy – Kings mają importów! Eli Thomas na pozycji DL oraz Tivon Cook na pozycji QB. Oglądamy pracę tak wielu ludzi Kings i chyba nadchodzi ten czas, że czas zbierać plon i owoc tych działań. Czas by Kings zostali wiodącą drużyną. Czas na młodzież, która dorasta do seniorskiego wieku. Jak nie to, to sztab trenerski jest tak liczny, że oni sami by już mogliby wystawić swoją jedenastkę na boisko.
Sezon startuje 23 marca i od razu rozpoczniemy od symbolicznych batalii. Odsiecz Wiedeńska – starcie Panthers vs Lowlanders (i to we Wrocławiu!), jak w pysk strzelił powtórka prawie z Polish Bowl. Miejsce to samo, te same drużyny, stawka może inna. Jedni i drudzy mają sobie wzajemnie coś do udowodnienia. Następnie w Łodzi, Wilki będą chciały pogryźć „angry birds”. Pytanie, kto kogo oskubie z piórek lub futerka. No i mamy Tychy, a tu Hanysy ze Śląska kontra warszawiaki z Wawy. Lubię warszawiaków i skończmy z tymi waśniami z gorolami. Rhinos vs Lakers – tutaj mecz zagadka. Wataha kontra Armia? Wataha oczko wyżej w rozgrywkach, na pewno będą chcieli pokazać, że nie są tu z przypadku. A Armia? to debiutant.
I oczywiście nic mnie bardziej nie wkur……..zy 23-ciego jak to, że mam sobotę pracującą. A mecz w Tychach rozpocznie się o 10:00 lub 12:00. Doliczyć do tego dojazd, czyli generalnie mogę pocałować stadionową klamkę i czekać jak po skierowaniu do lekarza na kolejny termin.
Moje motto: ” śmiać się z innych nie jest sztuką, ale śmiać się z samego siebie to prawdziwa umiejętność”.
Tyle ode mnie[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row][vc_row][vc_column][vc_text_separator title=”MICHAŁ KLIMEK”][/vc_column][/vc_row]