Podsumowanie szóstego tygodnia PFL2

Zdjęcie: Fotografia Sportowa Kacper Roszak

PFL2 na półmetku sezonu. Walka o play-offy na tym poziomie rozgrywkowym wkroczyła w decydującą fazę. W ten weekend mogliśmy śledzić zmagania w różnych częściach Polski. Mecze w sobotę odbyły się w Poznaniu, Łodzi i Toruniu. 

VI kolejka rozpoczęła się w stolicy Wielkopolski. Lokalna Armia na swoim stadionie podjęła Tychy Falcons. Kibice mogli obserwować defensywne starcie pomiędzy obiema drużynami. Zespoły zabarykadowały swoje end zone’y i nie dopuszczały do nich przeciwników. Drive za drivem był zatrzymywany, a na tablicy wyników przez długi czas widniał rezultat 0:0. Sytuacja zmieniła się dopiero w drugiej kwarcie. Celnym podaniem do #1 Tomasza Burdzińskiego popisał się #7 Patryk Barczak. Receiver zdołał przedrzeć się przez zasieki formacji obrony rywala i zdobył pierwszy i jedyny tego dnia touchdown. Celnym kopnięciem podwyższył #9 Wojciech Szymański. Taki stan utrzymał się do końca spotkania i mecz zakończył się wynikiem 7:0. 

„Niestety dzisiejszy mecz to dla nas zimny prysznic, mamy dużo młodych i niedoświadczonych zawodników, ale to nauczka, że trzeba dawać z siebie 100% w każdym meczu. Musimy poprawić parę rzeczy i wygramy w najbliższym rewanżu. W dzisiejszym meczu nie pomogło nam również szczęście, parę fumble’i też dołożyło swoją cegiełkę do końcowego wyniku”. – powiedział po meczu #66 Aksel Kocyła ofensywny liniowy drużyny Tychy Falcons. 

„Czuliśmy z chłopakami przede wszystkim ogromną motywację. Było to drugie spotkanie na naszym domowym boisku, a ponadto wiedzieliśmy, że ten mecz jest bardzo ważny pod względem naszego potencjalnego wyjścia z grupy do play-offów. Pomimo presji z tym związanej, ale wraz ze wsparciem naszych wspaniałych kibiców udało się utrzymać prowadzenie zdobyte w pierwszej połowie. Jako zawodnik ataku muszę przede wszystkim zdjąć przysłowiową czapkę z głowy przed naszą obroną, ponieważ (uszczypliwie mogę dodać) w końcu dojechali na mecz i zagrali genialnie. Przyznam, baliśmy się ich podań i zagranicznego QB. Jednakże dzięki dopasowaniu taktycznemu i mocnej postawie naszych chłopaków wymusiliśmy na drużynie przyjezdnej parę ważnych błędów, które nie raz obracało sytuację na boisku o 180 stopni. Nie dopuściliśmy do żadnej dużej akcji ich ofensywy, a w ostatecznym momencie na końcu czwartej kwarty obroniliśmy długie podanie w nasze pole punktowe i dowieźliśmy zwycięstwo na domowym gruncie. Podsumowując, pozwolę sobie zacytować powiedzenie, że zwycięzców się nie sądzi, a my zaczynamy się już szykować do meczu rewanżowego za dwa tygodnie w Tychach”. – skomentował spotkanie wide receiver i zdobywca jedynego przyłożenia tego dnia #1 Tomasz Burdziński. 

Armia Poznań — Tychy Falcons 7:0 (0:0, 7:0, 0:0, 0:0)

I kwarta 

II kwarta 

7:0 – przyłożenie po 10-jardowej akcji podaniowej #7 Patryka Barczaka do #1 Tomasza Burdzińskiego (udane podwyższenie za 1 punkt #9 Wojciecha Szymańskiego) 

III kwarta 

IV kwarta 

Drugie sobotnie spotkanie miało miejsce w Łodzi, gdzie Wilki zmierzyły się z Dukes Ząbki. Rozpoczęło się od bezpunktowej pierwszej kwarty. Defensywy obu drużyn stanęły na wysokości zadania i nie dopuściły przeciwników do swoich end zone’ów. Pierwszy touchdown, którego autorem był #1 Dexter Russell Jr zobaczyliśmy dopiero po zamianie stron. Amerykański rozgrywający gospodarzy chwilę później celnie posłał piłkę do #43 Damiana Podczaskiego, który zdobył drugie przyłożenie. Przed przerwą goście zdołali odpowiedzieć field goalem #47 Kacpra Króla. Po powrocie na murawę Wilki powiększyły swoją przewagę dzięki udanej akcji #83 Przemysława Grzelaka. Dukes starali się jeszcze odwrócić przebieg spotkania. Obie formacje walczyły zażarcie o wygraną. Przed końcowym gwizdkiem udało im się wypracować przyłożenie. #89 Łukasz Michalak po podaniu #13 Patryka Gastołka znalazł drogę do pola punktowego. Książętom nie wystarczyło to jednak by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Mecz ostatecznie zakończył się wynikiem 18:9.

„Dukes to doświadczona ekipa, z którą wygrana nie skończyła się na takim poziomie, na jakim byśmy chcieli. Nadal przez proste błędy nie jesteśmy w stanie wykorzystać wszystkich serii ofensywnych i nad tym musimy popracować, bo wiemy, że nas na to stać. Tak czy inaczej, bilans po tym spotkaniu nas cieszy. Naszym zawodnikom udało się uniknąć kontuzji, a to jest najważniejsze. Jest to kolejny krok w kierunku naszego celu na koniec sezonu. Natomiast nowy tydzień zaczynamy od przygotowań do najbliższego rewanżu i odzyskania miejsca w tabeli. Nasz plan to 1-0 na koniec każdego spotkania i mamy zamiar go kontynuować”. – powiedział po meczu zdobywca przyłożenie #83 Przemysław Grzelak z Wilków Łódzkich. 

„Uważam osobiście, że to był dobry mecz, postawiliśmy się mimo sporych braków kadrowych,  szczególnie nasza defensywa  pokazała się z rewelacyjnej strony i przez całe spotkanie stawiała opór. W ofensywie popełniliśmy kilka kluczowych błędów, lecz tam też  dawaliśmy radę. Na boisku zostawiliśmy serducho i za to chłopakom należą się brawa. Teraz czas na przygotowania do kolejnego spotkania”.  – skomentował #47 Kacper Król z Dukes Ząbki. 

Wilki Łódzkie — Dukes Ząbki 18:9 (0:0, 12:3, 6:0, 0:6)

I kwarta 

II kwarta 

6:0 – przyłożenie po 1-jardowej akcji biegowej #1 Dextera Russella Jr. (nieudane podwyższenie)

12:0 – przyłożenie po 60-jardowej akcji podaniowej #1 Dextera Russella Jr. do #43 Damiana Podczaskiego (nieudane podwyższenie) 

12:3 – 17-jardowy field goal #47 Kacpra Króla 

III kwarta 

18:3 – przyłożenie po 4-jardowej akcji biegowej #83 Przemysława Grzelaka (nieudane podwyższenie)

IV kwarta 

18:9 – przyłożenie po 45-jardowej akcji podaniowej #13 Patryka Gastołka do #89 Łukasza Michalaka (nieudane podwyższenie) 

Ostatni mecz kolejki odbył się w Toruniu, gdzie Angels na swoim stadionie podjęli AZS UWM Olsztyn Lakers. W pierwszej połowie byliśmy świadkami wyrównanego starcia. Jedyne przyłożenie w tej części starcia zdobył #34 Łukasz Markowski, który popisał się biegiem wprost w pole punktowe gospodarzy. Na otworzenie worka z punktami musieliśmy poczekać do trzeciej kwarty. Jeziorowcy znaleźli sposób na defensywę Aniołów i znacząco powiększali swoją przewagę. #7 Adam Mieszaniec, #6 Adrian Dąbrowski, #14 Kamil Zboch i dwukrotnie #22 Cyprian Wiącek kolejno meldowali się w end zone’ie przeciwnika i wypracowali wysokie zwycięstwo dla olsztynian. Wynik spotkania wyniósł 0:40. 

„Z mojej perspektywy oceniam nasz mecz na 4. Pomimo wysokiej wygranej, nie pokazaliśmy naszej najlepszej strony w pierwszej połowie. Popełnialiśmy proste błędy, które na szczęście udało nam się wyeliminować, co ukazał ostateczny wynik. Warto dodać, że pomimo braków personalnych Toruń oddał kawał serca na boisku, za co należy się szacunek! Wciąż jest to wygrana, z której bardzo się cieszymy, ponieważ umocniła naszą pozycję lidera i dzięki której staliśmy się jedyną drużyną w 2 lidze bez przegranego meczu. Z czystą głową wchodzimy w kolejny tydzień i szykujemy się na rewanż, gdzie pokażemy się z jak najlepszej strony!” – skomentował przebieg meczu #25 Rafał Rutowicz z Olsztyn Lakers. 

Angels Toruń — AZS UWM Olsztyn Lakers 0:40 (0:6, 0:0, 0:15, 0:19)

I kwarta 

0:6 – przyłożenie po 5-jardowej akcji biegowej #34 Łukasza Markowskiego (nieudane podwyższenie)

II kwarta 

III kwarta 

0:13 – przyłożenie po 10-jardowej akcji podaniowej #13 Artura Pazia do #7 Adama Mieszańca (udane podwyższenie za 1 punkt #6 Adriana Dąbrowskiego) 

0:21 – przyłożenie po 5-jardowej akcji podaniowej #13 Artura Pazia do #6 Adriana Dąbrowskiego (udane podwyższenie za 2 punkty #6 Adriana Dąbrowskiego) 

IV kwarta 

0:27 – przyłożenie po 63-jardowej akcji powrotnej po przechwycie #14 Kamila Zbocha (nieudane podwyższenie)

0:34 – przyłożenie po 7-jardowej akcji biegowej #22 Cypriana Wiącka (udane podwyższenie za 1 punkt #6 Adriana Dąbrowskiego) 

0:40 – przełożenie po 10-jardowej akcji #22 Cypriana Wiącka (nieudane podwyższenie)