Zdjęcie: Juwel Fotografia / Białe Lwy Gdańsk
Na drugim poziomie rozgrywkowym weszliśmy w decydującą część sezonu zasadniczego, a walka o play-offy nabiera rumieńców. W ten weekend w ramach VII kolejki zmierzyli się ze sobą zawodnicy Rhinos Wyszków i Białych Lwów Gdańsk.
Sobotnie starcie mogliśmy obserwować w Wyszkowie. W tak ułożonym terminarzu mecze obu drużyn zaważą o awansie jednej z nich do kolejnego etapu sezonu, dlatego na boisku tego dnia widzieliśmy zażartą walkę pomiędzy zespołami. Nosorożce przyzwyczaiły nas już do tego, że lubią grać mecze domowe. Podobnie było i w tym przypadku. Gospodarze pewnie weszli w spotkanie i już w pierwszej kwarcie wyszli na prowadzenie. W polu punktowy zameldował się #7 Dominik Buczek. Running back był tego dnia w świetnej dyspozycji. Pewnie zdobywał kolejne jardy i chwilę później po raz drugi wdarł się do end zone’u. Przed zejściem do szatni wynik wynosił 13:0. Białe Lwy starały się gonić rywala, ale Rhinos skutecznie zablokowali ofensywę przeciwnika. Wyszkowianie kontrolowali wynik spotkania, a ich przewagę powiększył celnym kopnięciem na bramkę #78 Łukasz Berbeć. Walka trwała, ale goście nie potrafili przełamać obrony gospodarzy. Wynik meczu na 22:0 ustanowił w czwartej kwarcie #26 Jakub Sema, który po podaniu #10 Bartosza Morki, zdobył touchdown.
„Rhinos Wyszków zagrali lepszy mecz od nas. Momentami pokazywaliśmy, na co nas stać, lecz jak pokazało boisko, brakowało nam wykończenia w kluczowych momentach. To wykończenie drive’ów zresztą pokutuje w Białych Lwach od któregoś sezonu z rzędu, tuż przed samym red-zone tracimy zęby i popełniamy szereg błędów. Nasza gra biegowa jakoś jeszcze funkcjonowała, natomiast gra górą to był dramat. Ciężko wygrać mecz gdy ofensywa popełnia 7 turnoverów w meczu, a defensywa nie może wymusić żadnego. Nasi analitycy już podsuwają pierwsze sugestie jak możemy ograć Rhinos w trakcie rewanżu, natomiast nawet najlepszy gameplan zawiedzie, gdy egzekucja leży. Sebastian Markiewicz czy Hubert Chudy mogą dwoić się i troić, natomiast w futbol gra jedenaście osób i dana formacja jest tak silna jak jej najsłabsze ogniwo. Czekamy na rewanż w Gdańsku 29 czerwca, liczę na to, że tym razem będziemy mieli trochę więcej szczęścia i że w końcu zadziała ta przewaga domowego boiska. Nadal jesteśmy w grze o play-offy, więc nie odpuszczamy i trenujemy tak ciężko jak dotychczas”. – powiedział po meczu ofensywny liniowy Lwów #71 Paweł Ejdys.
„Zdajemy sobie sprawę, że mecze z Gdańskiem są decydujące w kwestii awansu do play-off. Pierwszy krok udało się nam zrealizować, natomiast teraz pora na drugi. Przebieg pierwszego starcia ułożył się po naszej myśli, ponieważ już w drugim drivie udało się nam zdobyć punkty. Biorąc pod uwagę na to, ilu mamy młodych i zaczynających swoją przygodę z futbolem zawodników jesteśmy zadowoleni z rezultatu, ale wiemy, ile popełniliśmy błędów i ile pracy jeszcze nas czeka. Z perspektywy mojej pozycji na boisku chciałbym wyróżnić linię ofensywną, która naprawdę dawała dużo spokoju dla rozgrywającego i sporo miejsca na zdobywanie jardów dołem. Mamy teraz czas na analizę meczu i za dwa tygodnie jedziemy zmotywowani powtórzyć wynik w Gdańsku”. – skomentował spotkanie #7 Dominik Buczek running back Rhinos Wyszków.
Rhinos Wyszków — Białe Lwy Gdańsk 22:0 (7:0, 6:0, 3:0, 6:0)
I kwarta
7:0 – przyłożenie po 2-jardowej akcji biegowej #7 Dominika Buczka (udane podwyższenie za 1 punkt #78 Łukasza Berbecia)
II kwarta
13:0 przyłożenie po 65-jardowej akcji biegowej #7 Dominika Buczka (nieudane podwyższenie)
III kwarta
16:0 – 24-jardowy field goal #78 Łukasza Berbecia
IV kwarta
22:0 – przyłożenie po 47-jardowej akcji podaniowej #10 Bartosza Morki do #26 Jakuba Semy (nieudane podwyższenie)