Podsumowanie piątego tygodnia PFL2

Zdjęcie: Slaweg – Foto / via Dukes Ząbki

W miniony weekend kluby z najwyższego poziomu Polskiej Futbol Ligi miały chwilę wytchnienia, lecz rywalizacja na szczeblu PFL2 nieco to zrekompensowała. Po niedzielnych meczach Wilki Łódzkie umocniły się na fotelu lidera, a Dukes Ząbki zanotowali swoją drugą wygraną w tegorocznym sezonie.
Wilki Łódzkie – Angels Toruń 36:0

Pierwszym spotkaniem piątego już weekendu na zapleczu futbolowej elity była potyczka na terenie lidera. Do Łodzi przyjechali Angels Toruń, którym Wilki udzieliły cennej lekcji. Już pierwsza seria ofensywna gospodarzy zakończyła się 10-jardowym biegiem na przyłożenie w wykonaniu Dextera Russella Juniora. Amerykanin po chwili podał w endzone do Marka Kustrzyńskiego i łodzianie prowadzili 8:0. Anioły ponownie oddały przeciwnikom piłkę puntem, a Wilki nie zmarnowały szancy na powiększenie prowadzenia. Tym razem efektowny, 33-jardowy bieg w pole punktowe zaprezentował Rafał Zapart. Za dwa punkty solową akcją skutecznie podwyższył natomiast Dexter Russell Jr. 

Drugą kwartę liderzy PFL2 rozpoczęli od 23-jardowej akcji podaniowej duetu Russell Jr – Kustrzyński, która przyniosła następny touchdown. Tym razem ekipie z Łodzi nie udało się go podwyższyć za dwa punkty. Angels Toruń nie potrafili się przedostać nawet na połowę rywali, a Wilki prezentowały znakomitą skuteczność. Jeszcze przed przerwą kolejne przyłożenie zapewnił gospodarzom Marek Kustrzyński, który złapał podanie swojego amerykańskiego rozgrywającego. Dwa dodatkowe „oczka” dołożył jeszcze akcją biegową Dariusz Grzybowski. Gdyby tego było mało, torunianie nie potrafili nawet po tym touchdownie przejść do ataku, bowiem w wyniku błędu przy próbie akcji powrotnej, to Wilki miały piłkę na połowie rywali. Ponownie swoją serię ofensywną łodzianie zamienili na przyłożenie. Krótkim biegiem w endzone przedostał się Rafał Zapart. Liderzy drugiej ligi standardowo chcieli podwyższać za dwa punkty, jednak Daniel Przyborowski nie złapał podania Dextera Russella Juniora i pierwsza połowa zakończyła się wynikiem 36:0.

Trzecia część spotkania obiecująco rozpoczęła się dla gości z Torunia, bowiem łodzianie zgubili piłkę przy akcji powrotnej i to Anioły drugą połowę rozpoczynały atakiem. Przyjezdni przedostali się aż po endzone przeciwników, lecz granie czwartej próby przyniosło interception Mateusza Kuby i straconą szansę Angels. Po powrocie z szatni ofensywa Wilków nie była już tak skuteczna, jak przed przerwą, lecz atakujący gospodarzy mogli liczyć na swoich defensorów. Przechwyt na zakończenie trzeciej kwarty zanotował Przemysław Pawłowski. Atak zespołu z Łodzi zakończył się podbitym i w konsekwencji przechwyconym dalekim podaniem Dextera Russella Juniora. W drugiej połowie kibice nie oglądali żadnej akcji punktowej, wobec czego utrzymał się wynik 36:0.

– Spodziewaliśmy się dobrego spotkania i walki ze strony Angels. My spełniliśmy nasze założenia i plan na to spotkanie, lecz oczywiście nie obyło się bez kilku błędów, które wyeliminujemy do pojedynku z Rhinos. Trzy tygodnie przerwy na pewno przydadzą się nam, żeby się dobrze zregenerować i odpocząć oraz poprawić słabe punkty. Nie przestajemy pracować, bo w tym sezonie jak zawsze liczy się tylko zwycięstwo i 1-0 po każdym spotkaniu – powiedział najbardziej wartościowy zawodnik ataku Wilków Łódzkich przeciwko Angels Marek Kustrzyński, który w niedzielę zdobył aż 14 punktów.

Po trzech kolejnych weekendach grania, Wilki będą miały wreszcie chwilę odpoczynku. Ich następny domowy mecz zaplanowano bowiem na 17 czerwca. Na hit do Łodzi przyjadą aktualni wiceliderzy PFL2, Rhinos Wyszków. Dzień później Angels Toruń o drugą wygraną w tym sezonie powalczą natomiast na wyjeździe z Białymi Lwami Gdańsk.

Wilki Łódzkie – Angels Toruń 36:0 (16:0, 20:0, 0:0, 0:0)

I kwarta

8:0 – przyłożenie Dextera Russella Juniora po 10-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Marek Kustrzyński po podaniu Dextera Russella Juniora)
16:0 – przyłożenie Rafała Zaparta po 33-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Dexter Russell Junior)

II kwarta

22:0 – przyłożenie Marka Kustrzyńskiego po 23-jardowej akcji po podaniu Dextera Russella Juniora
30:0 – przyłożenie Marka Kustrzyńskiego po 8-jardowej akcji po podaniu Dextera Russella Juniora (podwyższenie za dwa punkty Dariusz Grzybowski)
36:0 – przyłożenie Rafała Zaparta po 1-jardowej akcji biegowej

Dukes Ząbki – Białe Lwy Gdańsk 17:14

W Ząbkach pierwsze serie ofensywne obu ekip nie przyniosły przyłożenia. Dukes jednak chcąc oddalić zagrożenie, w czwartej próbie popełnili błąd przy puncie, co pozwoliło gościom na powrót do ataku blisko redzone’u rywali. Białe Lwy potrafiły to wykorzystać. 24-jardowa akcja podaniowa przyniosła im touchdown Pawła Wódkowskiego, któremu dogrywał Jan Konter. Za jeden punkt celnym kopnięciem podwyższył Jakub Nowak. Odpowiedź gospodarzy przyszła po zmianie stron i również była efektem wykorzystania błędu rywali. Gdańszczanie pomylili się jeszcze bardziej przy puncie, bowiem zgubioną w ich polu punktowym piłkę przechwycił Robert Kośla, co oznaczało przyłożenie i szansę na doprowadzenie do remisu. Na 7:7 między słupki kopnął Kacper Król i takim rezultatem zakończyła się pierwsza połowa.

Trzecia kwarta idealnie rozpoczęła się dla ząbkowian. Po 14-jardowym biegu na zewnątrz w pole punktowe przedarł się bowiem Łukasz Michalak, co dało Książętom prowadzenie. Podwyższył je po chwili jeszcze Kacper Król. Odpowiedź gości z Gdańska przyszła jednak bardzo szybko. 10-jardowym biegiem straty przyjezdnych zmniejszył Tomasz Kempka, a do remisu 14:14 celnym kopnięciem doprowadził Jakub Nowak. Jednym z bohaterów tego meczu został jednak kopacz Dukes Ząbki. To właśnie Kacper Król na początku ostatniej części meczu wykonał celny, 23-jardowy field goal, który zapewnił gospodarzom triumf 17:14. Goście nie zdołali na to skutecznie odpowiedzieć, mając nawet problemy z przedostaniem się na połowę rywali. Kacper Król natomiast w czwartej kwarcie jeszcze raz stanął przed szansą zdobycia trzech punktów, lecz kopiąc z odległości ponad 40 jardów, tym razem nie zdołał osiągnąć celu. Po fumble Jana Kontera Dukes stanęli przed szansą „dobicia” rywali, lecz ich seria ofensywna zakończyła się nieudanym 1-jardowym biegiem Michała Główki w czwartej próbie. Zgubioną przez niego piłkę przejął bowiem w swoim polu punktowym Łukasz Lau. Gdańszczanie tylko chwilę byli jednak w ataku. Długie podanie będącego pod presją Kontera już po chwili przechwycił bowiem Mateusz Bednarczuk, zapewniając swojej drużynie spokojne rozegranie ostatnich akcji. W samej końcówce sacka na Patryku Gastołku zdołał jeszcze zaliczyć defensywny liniowy Białych Lwów – Sebastian Przyborowski. Finalnie to Książęta mogły cieszyć się z wygranej 17:14.

Niedzielny mecz na pewno nie należał do najłatwiejszych, ale u nas to niestety normalne, dość długo wchodzimy w grę, co jest naszą słabością. Nie lekceważyliśmy przeciwnika, bo już wiemy jak to się kończy dla nas (mecz z Lublinem), a i sam przeciwnik od samego początku dość mocno pokazał, że przyjechał tu wygrać. Mecz był dość wyrównany jeżeli zobaczymy nawet na sam wynik. Graliśmy punkt za punkt i w sumie nikt nie gonił nikogo poza końcówką spotkania, gdzie to goście musieli starać się za wszelką cenę zdobyć punkty. Konsekwentna gra w defensywie pozwoliła nam złapać oddech i dała szansę ofensywie na poukładanie sobie gry. Dodatkowymi aspektami na pewno były tu indywidualne występy naszych zawodników. Na wymienienie zasługują nasz kicker Kacper Król, którego kopnięcie ostatecznie ustaliło wynik spotkania, nasi RB, Michał Główka, Dawid Kuropatwa oraz Michał Karczewski, którzy zagrali super spotkanie i ostatni z nich został MVP, choć przyznam, że wybór był trudny, bo w defensywie też mieliśmy wyróżniających się zawodników – Macieja Kowalskiego, który nie dawał odpocząć nikomu za linią wznowienia, Roberta „Koalę” Koślę, który zdołał dorwać piłkę w polu punktowym przeciwnika, czy chociażby Mateusza Bednarczuka, który przechwycił piłkę i zdołał przebiec dodatkowe jardy, co na pewno też pomogło w mobilizacji naszej drużyny. Więc śmiało można powiedzieć, że dość szybka pobudka defensywy i wyśmienite predyspozycje naszych zawodników pozwoliły nam domknąć to spotkanie na naszą korzyść – ocenił mecz z Białymi Lwami Maciej Gromnicki, defensywny liniowy i kapitan obrony Dukes Ząbki.

Przed Książętami teraz wyjazdowy pojedynek z Armią Poznań zaplanowany na 10 czerwca. Gdańszczanie z kolei 18 czerwca przed własną publicznością staną naprzeciw Angels Toruń.

Dukes Ząbki – Białe Lwy Gdańsk 17:14 (0:7, 7:0, 7:7, 3:0)

I kwarta

0:7 – przyłożenie Pawła Wódkowskiego po 24-jardowej akcji po podaniu Jana Kontera (podwyższenie za jeden punkt Jakub Nowak)

II kwarta

7:7 – fumble recovery Roberta Kośli (podwyższenie za jeden punkt Kacper Król)

III kwarta

14:7 – przyłożenie Łukasza Michalaka po 14-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Kacper Król)
14:14 – przyłożenie Tomasza Kempki po 10-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Jakub Nowak)

IV kwarta

17:14 – 23-jardowe kopnięcie z pola Kacpra Króla