Niedzielne spotkanie drugiej kolejki Polska Futbol Liga #PFL1 było pierwszym sprawdzianem dla obu drużyn w tym sezonie.Pewną ręką zwycięsko wyszli z niego Lowlanders Białystok, ale Warsaw Mets mimo wyniku 27:0 pokazali, że nie mają zamiaru w tym sezonie być chłopcami do bicia.
Lowlanders do niedzielnego meczu z Mets podchodzili jako faworyci i już w pierwszej akcji nie pozostawili złudzeń co do tego, kto zwycięsko wyjdzie z tego spotkania. Białostoczanie rozpoczęli mecz od returnu, który #17 Rafał Królewski od razu zamienił na przyłożenie fenomanalnym powrotem przez całe boisko. A był to dopiero początek Królewskiego występu w tym spotkaniu, za który słusznie został wybrany Polskim MVP meczu. Po błyskawicznym otworzeniu wyniku na 6:0 i oddaniu piłki rywalom defensywa Lowlanders szybko zatrzymała ofensywę Mets prowadzoną przez amerykańskiego QB Jessiego Robbinsa. Na murawę wybiegła wtedy po raz pierwszy ofensywa żubrów z #8 Nickiem Rooney’em na pozycji rozgrywającego. Zdominowany podaniami długi drive krótkim biegiem zakończył #26 Krzysztof Czaplejewicz. Rooney jednak nie miał łatwo, wielokrotnie będąc zmuszony do ucieczki z kieszeni penetrowanej przez linię defensywną Warsaw Mets.
Druga kwarta była przepełniona błędami i żółtymi flagami. Mimo braku zdobytych punktów, ofensywa Mets zaprezentowała się z naprawdę dobrej strony. Rozgrywający #1 Jessie Robbins bardzo celnie podawał do swoich receiverów #17 Artura Czarnika oraz #25 Bartosza Zapendowskiego- oboje byli celami dalekich podań i uciekali z krycia defensywy Białostoczan. Gdyby nie głupio stracone jardy po faulach, pierwsza połowa mogłaby potoczyć się zupełnie inaczej.
Trzecia odsłona spotkania była widowiskowym pokazem sił obu ofensyw. Obie drużyny pokazały, że potrafią zdobywać jardy w powietrzu, jednak tylko jedna drużyna potrafiła dokończyć biznes. W trzeciej kwarcie Królewski zdobył kolejne przyłożenie w akcji biegowej po motion. W czwartej kwarcie Lowlanders nie pozostało już nic innego, jak wybiegać zegar do końca, wykorzystując zmęczenie linii defensywnej Mets, której krótka ławka rezerwowych zaczęła dawać się we znaki. Na zakończenie dostaliśmy jeszcze jedno przyłożenie #6 Mikołaja Pawlaczyka po krótkim biegu środkiem.
Można by pokusić się o stwierdzenie, że wynik nie odzwierciedla przebiegu spotkania- ale 27:0 mówi samo za siebie. Lowlanders bardzo dobrze zaprezentowali się w tym spotkaniu, imponowała forma polskich zawodników jak Rafał Królewski, czy MVP XXL Mateusz Samczuk który zaliczył kilka świetnych bloków. Z świetnej strony pokazał się także Nick Rooney, który nawet w tarapatach zachowywał zimną głowę i ratował akcję celnymi podaniami w biegu. Mets jednak nie zagrali źle- popełnili masę błędów w postaci false startów i holdingu, ale ich ofensywa zaliczyła big playe, a linia defensywna przez dużą część meczu była koszmarem Rooneya. To następny mecz z Silesia Rebels będzie dla Mets prawdziwą weryfikacją siły i potencjału. Lowlanders z kolei zmierzą się ze zwycięzcami drugiego meczu bieżącej kolejki- Kraków Kings. Lowlanders ugoszczą Królów 1 maja na Stadionie Miejskim w Białymstoku i zapowiada się na jedno z najciekawszych starć tego sezonu.
Warsaw Mets – Lowlanders Białystok 0:27 (0:13, 0:0, 0:6, 0:8)
I kwarta
0:6 – Rafał Królewski (Return)
0:13 – Krzysztof Czaplejewicz. Udane podsyższenie za 1.
III kwarta
0:19 – Rafał Królewski. Nieudane podwyższenie za 1.
IV kwarta
0:27 – Mikołaj Pawlaczyk. Udane podwyższenie za 2 Rafała Królewskiego.
3 Comments
Comments are closed.