Podsumowanie meczu PFL2 – Wataha Zielona Góra vs. Białe Lwy Gdańsk

Pierwszym w tym sezonie liderem grupy północnej PFL2 została Wataha Zielona Góra. Futboliści z województwa lubuskiego tegoroczne rozgrywki zainaugurowali triumfem 18:8 nad Białymi Lwami Gdańsk.

Goście z Pomorza mieli udany początek tego starcia. Gdy byli już w redzone rywali, zielonogórzanie postawili im jednak bardzo trudne warunki do zdobycia kolejnych jardów. Pierwszą serię ofensywną gości zakończył Krzysztof Woch, który w czwartej próbie zanotował sack na Kamilu Kowaliku – rozgrywającym BLG. Skuteczniejsi w swoim pierwszym posiadaniu piłki byli futboliści z Zielonej Góry. Głównie dzięki biegom Tymoteusza Zieniewicza, oraz przewinieniom po stronie gdańszczan, Wataha podeszła pod pole punktowe, co zakończył 8-jardowym biegiem wyróżniający się tego dnia Zieniewicz. Ten sam gracz mógł dołożyć także dwa „oczka” przy podwyższeniu, lecz został zatrzymany przez defensorów przyjezdnych i pierwsza kwarta zakończyła się wynikiem 6:0. Po zmianie stron atak Białych Lwów trwał bardzo krótko i zakończył się puntem. W defensywie przyjezdnych wyróżnił się natomiast Sebastian Przyborowski, który zdołał powalić Jakuba Zapotocznego Chaburę przed linią wznowienia akcji. Nie minęły dwie minuty, a Przyborowski zanotował w podobny sposób drugiego sacka na rozgrywającym gospodarzy, co znacznie przyczyniło się do wykorzystania czterech prób przez Watahę, a to oznaczało przejęcie piłki przez przyjezdnych. W odpowiedzi, po raz kolejny rozgrywający ekipy z Gdańska został powalony przez Krzysztofa Wocha. W końcówce drugiej kwarty Wataha straciła jeszcze piłkę po fumble Kamila Mądrego i przechwyceniu zgubionej futbolówki przez Łukasza Lutomskiego, lecz nie potrafili tego skorzystać goście i wynik przed przerwą nie uległ już zmianie.

Od początku drugiej połowy sztab Watahy podjął decyzję o zmianie rozgrywającego. Jakub Zapotoczny Chabura przesunięty został na skrzydło, a jego miejsce jako quarterback zajął sprowadzony niedawno Zackaria Oueldsidi. Marokańczyk zaczął występy na polskich boiskach od celnego podania do Patryka Wolniczaka, jednak już w następnej akcji został szybko powalony przez Damiana Piworowicza. Oueldsidi zrehabilitował się szybko udanymi akcjami biegowymi, a finalnie ta seria zakończyła się drugim w tym starciu touchdownem Tymoteusza Zieniewicza. Po raz drugi także nie udało się gospodarzom podwyższyć za dwa punkty, tym razem próbując akcji podaniowej. Najbardziej w akcje punktowe obfitowała ostatnia odsłona sobotniego meczu, która nie odmieniła jednak losów starcia Watahy z Białymi Lwami. Gdańszczanie czwartą kwartę rozpoczęli od posiadania piłki, które wreszcie przyniosło im oczekiwany efekt. Pierwszy w tym sezonie touchdown po podaniu Kamila Kowalika dał przyjezdnym Mateusz Dziekoński. Dwa dodatkowe punkty, także po akcji podaniowej, zapewnił natomiast Sebastian Markiewicz i zielonogórzanie prowadzili już tylko czterema punktami. Ich ofensywa nie prezentowała w ostatniej kwarcie dobrej skuteczności, co mogło spowodować, że w końcówce gdańszczanie obejmą prowadzenie. Ostatecznie jednak, na niewiele ponad dwie minuty przed końcem, goście stracili futbolówkę, a Wataha zanotowała w jednej z ostatnich akcji efektowne przyłożenie autorstwa Kamila Mądrego, co spowodowało, że gospodarze mogli być wreszcie pewni triumfu na starcie sezonu.

Start sezonu rządzi się swoimi prawami. W trakcie pierwszego meczu zawsze wychodzą niedociągnięcia oraz obszary, nad którymi warto więcej popracować. To jak widać, przełożyło się na finalny wynik naszego spotkania z Watahą. Brak skupienia spowodował dużą liczbę przewinień, a to poskutkowało zarówno zatrzymaniem naszych drive’ów ofensywnych, jak i przedłużeniem drive’ów Watahy. To moim zdaniem jest główna przyczyna ostatecznego wyniku tego spotkania. Warto zaznaczyć, że fantastyczne spotkanie ma za sobą nasz rozgrywający Kamil Kowalik. Zdobył w tym meczu 202 jardy podaniami, a także zaliczył jedno podanie na przyłożenie. To nie są statystyki, które często możemy zobaczyć w PFL2. To oczywiście nie byłoby możliwe bez naszego korpusu skrzydłowych, w szczególności Mateusza Dziekońskiego oraz Sebastiana Markiewicza – powiedział po meczu Paweł Ejdys, jeden z kapitanów Białych Lwów Gdańsk.

Następnym rywalem Watahy, także przed własną publicznością, będą AZS UWM Olsztyn Lakers, których zielonogórzanie podejmą 24 kwietnia. Tego samego dnia Białe Lwy Gdańsk zagrają u siebie z Armią Poznań.

Pomeczowa wypowiedź Krystiana Wójcika, koordynatora ofensywy Watahy Zielona Góra

Wataha Zielona Góra – Białe Lwy Gdańsk 18:8 (6:0, 0:0, 6:0, 6:8)

I kwarta
6:0 – przyłożenie Tymoteusza Zieniewicza po 8-jardowej akcji biegowej

III kwarta
12:0 – przyłożenie Tymoteusza Zieniewicza po 19-jardowej akcji biegowej

IV kwarta
12:8 – przyłożenie Mateusza Dziekońskiego po 9-jardowej akcji po podaniu Kamila Kowalika (podwyższenie za dwa punkty Sebastian Markiewicz po podaniu Kamila Kowalika)
18:8 – przyłożenie Kamila Mądrego po 41-jardowej akcji biegowej