Zdjęcie: Tytani Lublin
W niedzielę odbył się jedyny mecz w rozgrywkach PFL2. W Lublinie tamtejsi Tytani postawili się faworyzowanym Angels Toruń, lecz i tak finalnie to goście wrócili do domów ze zwycięstwem.
Tytani Lublin – Angels Toruń 21:36
Już pierwsza seria ofensywna przyjezdnych zakończyła się przyłożeniem, o mogło zwiastować jednostronne widowisko. Matthew Kershey posłał celne, niemal 20-jardowe podanie w endzone do Michała Podobieńskiego, a ten złapał piłkę, czym dał Aniołom pierwsze tego dnia punkty. Celnym kopnięciem podwyższył po chwili Szymon Pławiński. Nie minęło wiele czasu, a następny touchdown również zapewnił Aniołom duet Kershey – Podobieński, prezentując 32-jardową akcją podaniową. Po raz drugi także za jeden punkt nie pomylił się Pławiński. Tym razem jednak gospodarze odpowiedzieli błyskawicznie. Prawie 70-jardowym biegiem popisał się Mateusz Mielniczek, a straty lublinian do siedmiu punktów zmniejszył kopnięciem Hubert Tażbirek.
Chwilę po zmianie stron torunianie mieli szansę na zadanie rywalom kolejnego ciosu. Wówczas jednak blisko własnego pola punktowego interception zanotował Mikołaj Rzepecki. To jednak tylko odsunęło w czasie stratę przez Tytanów trzeciego przyłożenia. Jego autorem został Matthew Kershey, który przedarł się w endzone 10-jardowym biegiem. Szymon Pławiński tym razem nie zdołał podwyższyć, bowiem jego kopnięcie zablokował Tomasz Piwowar. Pierwsza połowa zakończyła się więc wynikiem 7:20.
Po powrocie z szatni Tytani ruszyli do odrabiania strat. Różnica jednego przyłożenia ponownie zrobiła się po tym, jak w pole punktowe solowym rajdem przedarł się rozgrywający gospodarzy, Hubert Tażbirek. Ten sam zawodnik zresztą również celnie podwyższył za jeden punkt. Lublinianie nie nacieszyli się stratą zaledwie sześciu „oczek” do rywali długo. Do przewagi dwóch przyłożeń po raz kolejny doprowadzili Matthew Kershey i Michał Podobieński. Dokładnie 85-jardowa akcja podaniowa tej dwójki połączona z dwupunktowym podwyższeniem pierwszego z wymienionych zmieniły rezultat na 14:28.
Ostatnią odsłonę niedzielnego meczu Tytani chcieli otworzyć 37-jardowym field goalem. Próba Huberta Tażbirka nie okazała się jednak celna. Zamiast tego, gospodarze nieco później zanotowali kontaktowy touchdown. Po raz drugi tego dnia Niemal ¾ boiska biegiem przebył Mateusz Mielniczek, dając drużynie z Lublina nadzieje na wyszarpanie korzystnego rezultatu. Do siedmiu punktów ich straty udanym kopnięciem zmniejszył Hubert Tażbirek. Ostatnie słowo i tak należało jednak do gości z Torunia. Czwarty w tym spotkaniu touchdown po akcji podaniowej zanotował Michał Podobieński, a rezultat na 21:36 ustalił dwupunktowym podwyższeniem Matthew Kershey.
– Był to dla nas bardzo ważny mecz, do którego podeszliśmy jednak w trochę inny sposób. Była to idealna okazja, żeby w trakcie sezonu dokonać pewnych rotacji między pozycjami i sprawdzić, jak się w tym odnajdziemy. Tytani pomimo braku zwycięstw w sezonie pokazali, że nie stracili ducha walki. Zaskoczeniem dla nas była szczególnie linia defensywna, która zagrała bardzo dobry mecz. Tak jak już wspominałem, był to mecz, w którym pozwoliliśmy sobie na dokonanie dużych zmian w rosterze, co pozwoliło nam wyciągnąć bardzo dużo wniosków na dalszą część sezonu. Pewne zmiany okazały się bardzo korzystne, więc ze spokojną głową przygotujemy się na mecz z Armią Poznań – powiedział autor czterech przyłożeń dla Angels Toruń w tym meczu, Michał Podobieński.
To właśnie pojedynek Aniołów z poznaniakami (8 lipca) zakończy dla torunian sezon zasadniczy PFL2. Ich szanse na awans do play-offów dzięki ostatnim zwycięstwom z Białymi Lwami oraz Tytanami znacznie wzrosły i jeśli tylko Dukes Ząbki nie sprawią niespodzianek przeciwko dwóm najlepszym drużynom tabeli, Angels zobaczymy w półfinale. Lublinianie z kolei walczą już tylko o przerwanie passy porażek. Dobra do tego okazja nastąpi już w tę sobotę, 1 lipca. Tytani zmierzą się bowiem na wyjeździe z ekipą z Gdańska, która także przegrała wszystkie cztery dotychczasowe spotkania tegorocznych rozgrywek.
– Po przegranym meczu ciężko jest być zadowolonym, natomiast z meczu na mecz widzę u nas coraz lepszą grę, a to jest budujące. Ciągle idziemy po zwycięstwo i jestem przekonany, że w końcu je zdobędziemy. W meczu z Angels popełniliśmy błędy w obronie, ale ofensywnie mieliśmy momenty, gdzie szło nam naprawdę dobrze, do końca goniliśmy wynik i liczyliśmy, że uda nam się wygrać – podsumował niedzielne starcie Karol Sidorowski, prezes Tytanów Lublin
Tytani Lublin – Angels Toruń 21:36 (7:14, 0:6, 7:8, 7:8)
I kwarta:
0:7 – przyłożenie Michała Podobieńskiego po 18-jardowej akcji po podaniu Matthew Kersheya (podwyższenie za jeden punkt Szymon Pławiński)
0:14 – przyłożenie Michała Podobieńskiego po 32-jardowej akcji po podaniu Matthew Kersheya (podwyższenie za jeden punkt Szymon Pławiński)
7:14 – przyłożenie Mateusza Mielniczka po 69-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Hubert Tażbirek)
II kwarta:
7:20 – przyłożenie Matthew Kersheya po 10-jardowej akcji biegowej
III kwarta:
14:20 – przyłożenie Huberta Tażbirka po 17-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Hubert Tażbirek)
14:28 – przyłożenie Michała Podobieńskiego po 32-jardowej akcji po podaniu Matthew Kersheya (podwyższenie za dwa punkty po akcji biegowej Matthew Kershey)
IV kwarta:
21:28 przyłożenie Mateusza Mielniczka po 73-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Hubert Tażbirek)
21:36 – przyłożenie Michała Podobieńskiego po 32-jardowej akcji po podaniu Matthew Kersheya (podwyższenie za dwa punkty po akcji biegowej Matthew Kershey)
Mariusz Kańkowski