Warriors Sieradz – Ekipa z Województwa Łódzkiego, która coraz śmielej pokazuje się w mediach społecznościowych i zapowiada, że na poważnie chce wejść do składu futbolowych drużyn w Polsce. Jak udało się zebrać chętne osoby do zespołu? Jak wyglądają treningi i jakie są plany zespołu na najbliższe lata? O tym dowiecie się z wywiadu z Piotrem Walczakiem, założycielem Warriors.
Kamil Ptaszkiewicz: Skąd pomysł na założenie futbolowej drużyny w Sieradzu? Od czego to się zaczęło?
Piotr Walczak: Pomysł na założenie drużyny wpadł mi do głowy na początku tego roku. Wzięło się to po części z mojej miłości do Rugby, a po części z tego, że kiedy w tamtym roku sport był zamrożony, zacząłem oglądać mecze NFL z odtworzenia na YT. Początkowo interesowało mnie show i to jak to jest opakowane w Stanach. Z czasem to wszystko przeniosło się na zainteresowanie futbolem. Tak wrzuciłem posta na swojego Facebooka, później na grupy typu Spotted. Myślałem, że nie będzie żadnego odzewu, ale bardzo się myliłem. Zainteresowanie przerosło moje oczekiwania, z czego bardzo się cieszę.
Skąd wziął się pomysł na nazwę Warriors oraz logotyp z dzikiem? Ma to jakieś powiązania regionalne, czy tak po prostu wyszło?
Podczas szukania odpowiedniej nazwy chcieliśmy nawiązać do czegoś, z czym kojarzy się Sieradz. Padały różne pomysły, niektóre dość zabawne, ale nie będę tutaj tego mówił. Z początku pomysł na nazwę miałem Sieradz Patriots, ale w ramach głosowania, wybraliśmy Warriors, co ma nawiązywać do chorągwi Sieradzkiej, która walczyła pod Grunwaldem.
Nasze logo powstało tak naprawdę przez przypadek, mieliśmy różne koncepcje a kolega Janek, który kiedyś był grafikiem, wrzucił to logo na grupę,spodobało się i tak przy tym zostaliśmy. Niektórzy sugerowali nam nawet zmianę nazwy na Boars Sieradz, ale zostaniemy przy tym co jest, bo tak już zdecydowaliśmy.
Macie jakiegoś trenera głównego? Kto koordynuje drużyną i uczy Was futbolu? A może jesteście samoukami i uczycie się podstaw sami?
Tak, jesteśmy samoukami w tym temacie. Na ten moment głównym trenerem jest Kuba Łuś, który poszerza swoją wiedzę i widać ma do tego smykałkę. Na początku naszej przygody w marcu tak naprawdę sam byłem odpowiedzialny za treningi. Potem, jak już chłopaki złapali bakcyla, to właśnie wyklarowała się grupa, która prowadzi treningi, na której czele stoi Kuba i to wszystko spina. Mamy w drużynie byłego zawodnika Wizzards Opole, który służy nam swoim doświadczeniem z boiska oraz Filipa, który w Piotrkowie tworzył Hieny. Wymieniamy się wiedzą i tłumaczymy sobie co i jak oraz korzystamy z pomocy Wilków Łódzkich, ale o tym opowiem później.
Jak wyglądały początki treningów, czym się zajmowaliście na samym początku? Czy ciężko było zebrać ludzi i pokazać im ten sport?
Na samym początku wyglądało to tak, że robiliśmy jakieś przebieżki, rzuty piłką. Wszystko na zasadzie for fun. Myślę, że to co pokazywałem na pierwszych treningach, starczyło do zainteresowania niewielkiej grupy ludzi. Potem jak nasze treningi zaczęły być bardziej profesjonalne oraz jak zaczęliśmy się promować w SM, to grupa nam się powiększyła. Wydaje mi się, że przez 3 miesiące istnienia klubu przewinęło się około 40 osób. Generalnie mamy zasadę gęstego sita i jedyne czego wymagamy, to zaangażowania. Jeśli ktoś jest aktywny, przychodzi na treningi, to ma u nas zawsze miejsce, ale natomiast jeśli ktoś nie czuje ducha drużyny, nie potrafi odpowiedzieć na proste pytanie – będę/nie będę na treningu lub brzydko mówiąc olewa, to niestety nie ma miejsca u nas na takie zachowania. Staramy się być w porządku wobec każdego, ale jeśli ktoś nie jest z nami fair, to musimy mu podziękować.
Jak to wygląda obecnie? Ile razy trenujecie w ciągu tygodnia? Jak wygląda Wasz “skład” oraz treningi?
Treningi odbywają się 3x w tygodniu. Środa i piątek są dniami mocniejszych treningów, a w niedziele dla relaksu robimy lżejsze zajęcia. Głównie gramy we flagówkę oraz ćwiczymy bieganie wg drzewka receiverow. Na ten moment udało się utrzymać 22-osobową kadrę. Co najważniejsze – zbudowaliśmy O-Line i całą ofensywę. Wiadomo, że przez jakiś czas czeka nas granie w dwie strony, ale jeśli wszystko będzie wyglądało jak do tej pory, to niedługo zbudujemy też defensywę.
Jakie są cele Warriors na najbliższe lata? Chcecie wystartować w Polskiej Futbol Lidze? A może najpierw jakieś sparingi? Jakie macie plany na przyszłość?
Rok poświęcamy na treningi i może jakieś sparingi, ale główne cele są na przyszły rok. Zamierzamy wystartować w PFL9, żeby się uczyć. Wtedy zobaczymy – sezon może dwa tam zagramy. Docelowo szykujemy się na rozgrywki 11-osobowe, bo to jest sól futbolu i do tego będziemy zmierzali w kolejnych latach.
Na Waszych profilach społecznościowych chwalicie się współpracą i wspólnymi treningami z Wilkami Łódzkimi. Powiedz proszę, jak układa się współpraca i w czym pomaga Wam drużyna z Łodzi?
Chwalimy to za duże słowo, ale Wilki wzięły nas pod opiekę jako sąsiadów z regionu. Pamiętam, że wrzuciłem na którąś grupę prośbę o jakieś porady odnośnie prowadzenia drużyny i Jarek Kalita się do mnie odezwał i udzieli kilku rad oraz zaprosił na treningi do Łodzi. Tak to się zaczęło. Na pewno ta współpraca dużo nam daje. To, jak do nas podeszli na zasadzie partnerskiej, a nie rywalizacji jest naprawdę super i za to im możemy podziękować. Byli u nas na treningu, który zresztą poprowadzili. Fajnie, że nie zamykają się na nas i chcą nas wspierać. Jeśli będziemy mieli okazje, to na pewno im się odwdzięczymy za ilość wiedzy i doświadczenia, jakie nam przekazują. Mamy kilka wspólnych planów, ale jest za wcześnie, żeby o nich mówić. Wszystko jest na razie w fazie pomysłu. Jeśli będzie tylko możliwość, to na pewno się o tych planach dowiecie z naszych mediów społecznościowych.
Zachęcamy do polubienia profilu Warriors Sieradz na Facebooku