Rafał Szymański, młody wychowanek Olsztyn Lakers ma realną szansę na grę w najwyższej dywizji uniwersyteckiej w Stanach Zjednoczonych. Jak to się stało, że wylądował w USA? Jakie są różnice między ligą Amerykańską a Polską? Jakie ma plany na przyszłość i czy w najbliższych latach zobaczymy więcej Polaków za oceanem? O tym wszystkim przeczytacie w poniższym wywiadzie.
Jesteś wychowankiem klubu Olsztyn Lakers. Jakie były Twoje początki z futbolem? Jak zainteresowałeś się tą dyscypliną sportu, na jakich pozycjach występowałeś w Lakers?
Tak, po raz pierwszy zagrałem w futbol w Lakers. Moi koledzy poszli na rekrutacje w pierwszej liceum. Zawsze bylem dobry w sportach, wiec chciałem się spróbować w futbolu. Udałem się na rekrutacje, trener Rafał Zapadka bardzo życzliwie mnie przywitał i szkolił od podstaw. Jako że w pierwszej liceum ważyłem 70kg, swoją karierę zacząłem jako WR, czasem zdarzyło mi się zagrać w obronie, ale ofensywa była moją mocniejszą stroną z uwagi na szybkość.
Od kilku lat uczysz się i grasz w futbol w Stanach Zjednoczonych. Opowiedz, jak to się stało, że wylądowałeś w Ameryce?
Wszystko zaczęło się od udania się na obóz w Niemczech, UNDER ARMOUR ALL AMERICAN CAMP, razem z Szymonem Tłoczkowskim, I Tobiaszem Nowickim udaliśmy się do Troisdorfu, żeby sprawdzić swoje umiejętności. Mi udało się pokazać z dobrej strony i krótko po obozie dostałem ofertę dołączenia do organizacji Gridiron Imports, następnie ofertę gry I nauki w liceum w Georgii.
Na co dzień występujesz na pozycji Defensive Linemana. Jesteś typem pass rushera, czy lepiej radzisz sobie z blokowaniem i tacklingiem?
Jako ze moim atutem zawsze była prędkość połączona z siłą, jestem przykładem klasycznego pass rushera. Staram się nie siłować z liniowymi, jeden ruch, który przemyślę przed startem, coś na zapas w zanadrzu, ale przede wszystkim szybkość I złapanie rozgrywającego.
Do Ball State Cardinals wchodzisz jako nowy gracz. Co możesz powiedzieć o tej uczelni? Jak wygląda poziom w porównaniu do innych uniwersytetów, które miałeś okazję oglądać. Jak przyjęto Cię w zespole?
Ball State jest drużyną z FBS, czyli najwyższy możliwy poziom. Na przełomie ostatnich dni dostałem dużo wiadomości od innych trenerów, bardzo możliwe, że pojawią się lepsze oferty I będę mógł grać na najwyższym możliwym poziomie w FBS, mam tu na myśli pojawienie się w telewizji co weekend na ESPN.
Na ostateczną decyzję co do występów Rafała w najwyższej dywizji będziemy musieli jeszcze poczekać, ponieważ Rafał wciąż dostaje oferty od uniwersytetów i nie podjął jeszcze ostatecznej decyzji, gdzie wystąpi. – kom. red.
Żyjemy w czasach pandemii koronawirusa i ciężko nie zapytać o aktualny status treningów za oceanem. Jak obecnie wygląda futbolowa rzeczywistość w USA?
Aktualnie treningów brak. Szkoła została odwołana po przerwie wiosennej. Od tamtej pory wszystko jest jedną wielką niewiadomą. Każdy trenuje samemu w domu, sezon również jest pod znakiem zapytania.
Pomiędzy Polską a Stanami jest pewnie gigantyczna przepaść sportowa i organizacyjna. Jakie różnice od razu rzuciły Ci się w oczy podczas gry w USA, a co jest na podobnym poziomie jak w Polsce (o ile coś jest).
Futbol licealny jest bardzo podobny do polskiej pierwszej ligi. Liga uniwersytecka jest już nieporównywalna pod względem organizacji, przekazu i wszystkich okoliczności. Stadiony, fani, przekaz telewizyjny, rozpoznawalność, to wszystko różni się od Polski. Wydaje mi się, że samo podejście do gry tez bardzo się różni.
Część naszych czytelników może nie wiedzieć, ale gra w uniwersytecie w Stanach Zjednoczonych jest ściśle powiązana z uzyskaniem stypendium naukowego. Jakie są Twoje kulisy uzyskania takiego wsparcia i z czym to się wiąże?
Kiedy zawodnik dostaje ofertę od szkoły, szczególnie w pierwszej dywizji, studia są opłacone w całości I zawodnik nie musi martwic się o nic przez następne 4/5 lat. Szkoła zapewnia wszystko. Edukacja jest bardzo droga w Ameryce, więc stypendium daje dzieciakom jak ja możliwość zdobycia edukacji I potencjalnej szansy na grę w NFL.
Kalendarz Ball State na rok 2020 to mecze m.in. z Michigan Wolverines, Buffalo Bulls czy Miami RedHawks. Będziesz miał okazję zagrać na Michigan Stadium, czyli największym obiekcie sportowym w Stanach Zjednoczonych. Jak nowy gracz radzi sobie ze stresem, ogromną publiką, kamerami i całą futbolową otoczką w USA?
Ciężko mi odpowiedzieć na to pytanie. W zasadzie nie mam pojęcia jak to jest. Na razie największą publiką, przed jaką grałem to około 1500 studentów i rodziców w liceum. Wydaje mi się, że trenerzy będą mieli sposoby, żeby sobie z tym poradzić. Według mnie pewność siebie pozwala sobie z tym poradzić. Jeśli będę wierzył w siebie I w to co umiem, jestem pewien, że nikt nie będzie w stanie mnie zatrzymać, stres zawsze się pojawi. Najważniejsze, żeby stress motywował, a nie blokował.
Chodzą pogłoski, że Twój nowy trener chciałby mieć Cię w pierwszym składzie już od pierwszego meczu. To wielkie wyróżnienie, ale i ogromna presja. Jak Ty do tego podchodzisz?
Jest to moim głównym celem, jako Freshman, nie zawsze dostaje się szanse gry. Teraz, kiedy rozmawiam ze szkołami, zawsze pytam, jak mają zamiar mnie użyć, kiedy I gdzie. Jest to istotne, żeby dostać parę zagrywek na mecz jako freshman i oswoić się z grą. Wydaje mi się, że z moimi rozmiarami I wynikami, mam szanse grać jako freshman w każdej drużynie, do jakiej dołączę. Wszystko zależy od tego, jak ciężko będę pracował.
Śledzisz jeszcze futbol w Polsce?
Futbol w Polsce cały czas jest mi bliski. Często oglądam streamy z meczów Lakers. Sprawia mi dużo przyjemności oglądanie moich kolegów i patrzenie jak sobie radzą. Zawsze kiedy wracam do domu, staram się uczęszczać na treningi I pomóc chłopakom z linii defensywnej przekazać trochę wiedzy, którą sam zdobyłem. Staram się być częścią tego świata, bez Lakers nie byłbym w tym samym miejscu. Jako przykład mogę podać tegoroczny mikołajkowy turniej futbolu flagowego, na który udaliśmy się z kolegami z Lakersów. Udało się nam wygrać.
Coraz częściej słyszy się o Polskich graczach, którzy „pukają” do bram futbolowego świata w Stanach. Uzyskanie stypendium to wciąż ciężka sprawa, ale są również programy takie jak NFL Academy czy międzynarodowe campy i tryouty. Jak myślisz – czy Stany Zjednoczone powoli otwierają się na graczy z Europy i czy w najbliższych latach zobaczymy coraz więcej Polskich twarzy w NFL lub NCAA?
Wydaje mi się, że tak. Futbol staje się coraz bardziej międzynarodowy i dużo dzieciaków z Europy dostaje szanse gry na wyższym poziomie. QB z Panthers, Mateusz Wojakiewicz, udaje się do szkoły, do której ja uczęszczałem od stycznia do czerwca (New Mexico Military Institute). Jest to wielka szansa. Jedyne co bym radził wszystkim młodym zawodnikom to skupienie się na ocenach, siłowni i diecie. Ameryka opiera się na rozmiarze. Jeśli zawodnik potrafi nabrać wagi bez tracenia szybkości, na pewno będzie miał szanse pójść dalej. Warto też kontrolować organizacje jak Gridiron Imports, jest to bardzo pomocne. Większość rekrutów dostaje się do liceum, co ułatwia wiele rzeczy. Prawdopodobieństwo, że zawodnik dostanie się z Europy na studia jest bardzo niskie. Jest to możliwe, ale rok czy dwa w liceum ułatwi sprawę gigantycznie. Najważniejsze to ciężko trenować i się nie poddawać. Gdybym ja się poddał po pierwszym niepowodzeniu, wróciłbym do Polski bardzo szybko, możliwe, że nawet nigdy bym nie wyjechał.
Bardzo serdecznie dziękuję za wywiad.
Dziękuję również i pozdrawiam.