Dla Aniołów sobota nie rozpoczęła się najlepiej. Podczas podróży do Wrocławia, w autokarze graczy z Torunia pękła opona, co opóźniło start pierwszego półfinału o 20 minut. Faworyci tego spotkania – Sowy z Bielawy, od początku spotkania postawili swoim rywalom trudne warunki, choć Torunianie (zwłaszcza w pierwszych minutach meczu) mieli swoje momenty. Pierwszy touchdown w meczu, a zarazem w całym turnieju zdobył Krzysztof Dymkowski, po 26-jardowym podaniu od swojego brata – Tomasza. Po udanym podwyższeniu za jeden punkt, na tablicy wyników mogliśmy zobaczyć wynik 7:0. Nieco później świetnymi akcjami biegowymi popisał się pierwszoroczniak – Dawid Brzozowski. Przyłożenia dla Bielawy dokładali też Sylwester Łazuga i Oskar Wypych. Torunianie próbowali walczyć, lecz nieco zmieniony playbook oraz rezerwowy rozgrywający, który zastępował podstawowego QB, nie podołał wyzwaniu. Owls zakończyli pierwszą połowę wynikiem 35:0 i aktywowali regułę litości już w pierwszej części spotkania.
W drugiej części meczu oglądaliśmy tylko jedno przyłożenie. Członek formacji defensywnej drużyny z Bielawy – Dawid Sikora zaliczył udany przechwyt i pobiegł z piłką w pole punktowe Angels. Udane podwyższenie za dwa punkty ustaliło wynik pierwszego półfinału na 43:0 dla Sów.
Zawsze kiedy stajemy na boisku, chcemy odnieść zwycięstwo. Graliśmy przeciwko bardzo doświadczonej, uznanej i zgranej drużynie, która w juniorskich rozgrywkach znajduje się w absolutnej czołówce. W takich momentach czasami nie staje się na szczycie. Mamy bardzo wielu zawodników. Część z nich jeszcze nie ma aż tak wielkiego doświadczenia i czasami popełnia błędy, więc samo dostanie się do tego turnieju, jest dla nas bardzo wielkim osiągnięciem. Myślę, że inwestycja w młodych zawodników jest dobra dla każdej drużyny z LFA. W Polsce jest bardzo wielu atletów. Wystarczy jedynie nieco bardziej podpromować sport, jakim jest futbol amerykański i w przyszłości na pewno taka inwestycja się zwróci. W kluczowych momentach meczu na pewno zabrakło nam doświadczenia. Graliśmy także bez naszego podstawowego rozgrywającego. Drugi QB, dopiero dwa tygodnie temu dowiedział się, że będzie grał w turnieju finałowym. Śmiało mogę powiedzieć, że dał dzisiaj z siebie wszystko. Niestety, przeciwko tak doświadczonej drużynie, nie zawsze wszystko wychodzi. Specjalnie zmienialiśmy nasz playbook, by maksymalnie uprościć grę, lecz tak jak było widać – nie przyniosło to efektu. Nie wiemy jeszcze, z kim przyjdzie nam się zmierzyć jutro w meczu o 3. Miejsce, lecz już dziś mogę zagwarantować, że na pewno nie spoczniemy na laurach i jako anioły – powalczymy jeszcze we Wrocławiu. – Mówił po półfinale główny trener Angels – Mathew Kershey.
Drużyna z Bielawy ze spokojem mogła obejrzeć drugi półfinał i podpatrzeć grę potencjalnego rywala w finale.
W tym roku wszyscy mówią o naszej serii ponad 40 punktów na mecz. W dzisiejszym spotkaniu również przekroczyliśmy tą barierę i chciałbym podziękować za to wszystkim chłopakom i trenerom. Formacja ofensywna, a także defensywna zagrała bardzo dobry mecz i to nas cieszy. Sama nasza obrona zrobiła nam bodajże 12 punktów, więc jest dobrze. Jesteśmy mocno zmotywowani i w tym momencie skupiamy się tylko i wyłącznie na jutrzejszym meczu finałowym. Przyjechaliśmy tutaj, żeby wygrać i tylko to nam siedzi w głowach. Bardzo ciężko trenowaliśmy, żeby się tu znaleźć. Przelaliśmy wiele potu i myślę, że chłopaki również zdają sobie sprawę z tego, że nie przyjechaliśmy tutaj na wycieczkę. Chcielibyśmy pokazać, że Bielawa stoi juniorami i podkreślić naszą dominację na tej płaszczyźnie. Wiemy, że juniorzy Panthers również mają sukcesy. Będziemy śledzić drugi półfinał i zobaczymy, jak to jutro wyjdzie. Cieszę się, że Bielawa tak mocno stawia na nas – juniorów. Miasto nam bardzo pomaga, wszystko jest dobrze promowane i tak naprawdę – czujemy się tutaj jak rodzina. Miejmy nadzieję, że jutro będziemy mogli wrócić do domów ze złotem. – Powiedział po zakończonym meczu Tomasz Dymkowski – Rozgrywający Bielawa Owls.