Ósmy tydzień sezonu zasadniczego w Polskiej Futbol Lidze rozpoczniemy na stadionie przy ul. Botanicznej 66, gdzie miejscowa Wataha Zielona Góra zmierzy się z Armią Poznań. Zespoły te miały okazję mierzyć się ze sobą wielokrotnie, a ostatnie spotkanie rozgrywane na stadionie w Zielonej Górze rozstrzygnęło się w ostatnich minutach meczu. Zapowiada się bardzo ciekawe widowisko.
Nie jest to łatwy sezon dla Zielonogórskiej Watahy. Ciężka grupa, duża intensywność meczów i problemy w ofensywie, które skutkowały tym, że Zielonogórzanie na ten moment znajdują się na trzecim miejscu w tabeli grupy północnej. Wataha zdobyła zaledwie trzy przyłożenia z akcji ofensywnych. Cała reszta była wypracowana przez dobrze spisującą się formację obrony. Dwa tygodnie temu Zielonogórzanie odbyli długą i pełną przygód podróż do Olsztyna. Po kilku godzinach jazdy wystąpiły problemy z autokarem i na szybko trzeba było załatwiać zastępczy transport, by rozegrać mecz z Lakers. Przy wąskim rosterze, problemach na trasie, braku head coacha na sideline oraz urazie importowanego rozgrywającego Zielonogórzanie byli krok od sprawienia sensacji i wygrania w Olsztynie. Tabela jednak jest bezlitosna, a „prawie” robi w futbolu ogromną różnicę. Przed Watahą rewanżowe starcie z Poznańską Armia, która od startu rozgrywek nie zeszła jeszcze z fotela lidera grupy północnej. Ostatnie starcie w Poznaniu pokazało jednak, że przy odrobinie presji na rozgrywającym i dobrym czytaniu zagrywek biegowych, można utrudnić Armii drogę do zwycięstwa. Wataha wciąż jeszcze nie wygrała z Poznaniakami w historii tych pojedynków, więc apetyty na pierwsze zwycięstwo na pewno są spore. Ostatni mecz tych zespołów przy ul. Botanicznej odbył się w marcu 2019 roku. Wtedy Armia wygrała w końcówce po błędzie ówczesnego rozgrywającego Wilków – Kenyata Allena 13:6.
„Oczywiście przygotowywaliśmy się na 100% jak przed każdym meczem, jednak fakt, że to ostatni mecz domowy, to głód zwycięstwa jest jeszcze większy. W meczu z Lakers pokazaliśmy, że pomimo wąskiej ławki jesteśmy w stanie stawić czoła drużynie ze zdecydowanie większym rosterem. Z pewnością dzięki takiej przerwie od meczów, jaką ma Armia można dopracować szczegóły, wprowadzić zmiany w playbooku, czy wyleczyć drobne urazy jednak może ona również wybić z rytmu.” – Tymoteusz Zieniewicz, Wataha Zielona Góra.
Armia rozegrała do tej pory jedynie dwa spotkania, choć w tabeli ilość ich meczów jest nieco wyższa. Wszystko za sprawą rewanżowego meczu z Białymi Lwami Gdańsk, który miał rozegrać się 14 maja. Goście zdecydowali się oddać mecz walkowerem i nie przyjeżdżać do Poznania. Armia zatem ostatni raz na boisku pojawiła się… 30 kwietnia. Prawie miesiąc przerwy od gry w futbolu amerykańskim to bardzo dużo czasu, choć dla Armii nie jest to rzecz całkiem nowa. Wystarczy cofnąć się do pandemicznego sezonu 2020, kiedy to Poznaniacy występowali w lidze dziewięcioosobowej. Wówczas od pierwszego turnieju w Szczecinie, do turnieju w Poznaniu również minął prawie miesiąc. Dzięki walkowerowi z Białymi Lwami Armia na dzień dzisiejszy ma spore szanse na to, że pojawi się w półfinałach w PFL2. Stuprocentową pewność mogą mieć już po nadchodzącym meczu w Zielonej Górze. Jeśli pokonają Watahę, będą pewni gry w półfinałach i tylko dwumecz z Olsztyn Lakers rozstrzygnie, z jakiego miejsca do nich wskoczą. Jeśli okazałoby się jednak, że to Zielonogórzanie w sobotnim meczu będą górą i wygrają różnicą 28 punktów, pokonają Białe Lwy w ostatnim meczu rundy zasadniczej w Gdańsku, a Armia potknie się w dwumeczu z Lakers, wtedy w grę może wejść matematyka.
“Miesiąc przerwy to sporo, ale na nas działa to motywująco. Robimy swoje I nie zwracamy uwagi na innych. Zdążyliśmy wyleczyć drobne urazy, wyplenić błędy, które się zdarzały i jesteśmy jeszcze bardziej głodni gry. Szczerze mówiąc to gracze z Olsztyna częściowo pomogli Watasze w zbliżeniu się wynikiem do nich. Nie zmienia to jednak faktu, że należy się szacunek za to ile serca I ambicji Wataha włożyła w ten mecz. Spodziewamy się twardej fizycznej gry. Spodziewamy się też tego, że zostawią serce na boisku I nie lekceważmy ich. Wiemy, że grają u siebie I tam są naprawdę groźni, a ofensywa z polskim QB wygląda lepiej niż ta z importem. Tak jak już powiedziałem wcześniej: robimy swoje I każdy mecz gramy na 110%. Chcemy wygrać mecz I przypieczętować wejście do playoffs.” – Przemek Szukała, Armia Poznań.
Podobał Ci się tekst? Podziękuj autorowi symbolicznym kubkiem kawy.