Miniony weekend wyłonił nam drużyny, które już za niespełna dwa tygodnie zagrają w meczu o juniorskie mistrzostwo Polski. Po niezwykle ciekawych starciach przepustkę do pojedynku o złoto zapewnili sobie młodzi gracze Lowlanders Białystok oraz Angels Toruń, natomiast Kraków Kings i Panthers Wrocław czekać będzie potyczka o miejsce na najniższym stopniu podium.
Panthers Wrocław – Angels Toruń 12:14 (po dogrywce)
Jako pierwsi w niedzielne popołudnie do walki o awans stanęli gracze Panthers Wrocław oraz Angels Toruń. Na Stadionie Olimpijskim kibice oglądali niezwykle zacięte widowisko, w którym zdecydowanie lepiej – zwłaszcza na początku – zaprezentowały się defensywy obu ekip. Wystarczy wspomnieć, że po dwóch kwartach na tablicy widniał rezultat 0:0 i niemal pewne było, że to druga połowa powinna przynieść rozstrzygnięcie. Nie do końca tak jednak było, bowiem co prawda przyłożenia kibice po przerwie wreszcie obejrzeli, lecz obie drużyny zanotowały po jednym touchdownie i nieudanym podwyższeniu, wobec czego na koniec ostatniej kwarty znowu mieliśmy wynik remisowy.
Wobec 6:6 w regulaminowym czasie, do wyłonienia finalisty potrzebna była dogrywka. W niej również siły okazały się wyrównane. Obie ekipy wywalczyły przyłożenie, lecz tylko „Aniołom” udało się je podwyższyć za dwa punkty, co okazało się kluczowe i zadecydowało o awansie torunian do starcia finałowego. „Panterom” na pocieszenie pozostanie walka o brązowy medal, także przed własną publicznością.
Lowlanders Białystok – Kraków Kings 36:22
Znacznie bardziej w akcje punktowe obfitowało starcie w stolicy Podlasia. Pierwsza kwarta nie zapowiadała jednak takiego stanu rzeczy, bowiem żadnej z drużyn nie udało się wyjść na prowadzenie. Punktowanie rozpoczęło się dopiero po zmianie stron, kiedy krótki bieg w endzone zaprezentował Sebastian Greczan, po którego przyłożeniu podwyższył za 2 punkty Janek Kamiński. Krakowianie nie dali jednak za wygraną i błyskawicznie odpowiedzieli ponad 20-jardowym biegiem Szymona Bobińskiego. Po chwili udana akcja Franciszka Pawlika spowodowała natomiast zmianę wyniku na 8:8. Pierwszą połowę lepiej zakończyli jednak gospodarze. Dzięki solowej akcji Łukasza Śliwowskiego, „Ludzie z Nizin” po dwóch kwartach prowadzili 14:8, bowiem tym razem podwyższenie okazało się nieudane.
W trzeciej kwarcie ponownie błysnął utalentowany rozgrywający Łukasz Śliwowski, który tym razem zaprezentował celne podanie na przyłożenie do Janka Kamińskiego, a także samodzielnie dopisał do dorobku białostoczan dwa „oczka” przy podwyższeniu. Wynik pierwszej połowy mógł zwiastować wyrównane starcie po przerwie, lecz Lowlanders znakomicie weszli w trzecią kwartę. W tej części spotkania kolejne punkty gospodarzom zapewnił Mateusz Zaremba, a po raz drugi w roli podwyższającego dobrze odnalazł się Janek Kamiński. Białostoczanie dzięki tym akcjom prowadzili wówczas już 30:8, co jednak nie podłamało „Królów”, którzy starali się jeszcze walczyć. W końcówce trzeciej odsłony straty dzięki udanemu przyłożeniu i podwyższeniu zmniejszył o osiem punktów Filip Suwada. Ostatnia odsłona nie wpłynęła jednak znaczoąco na losy meczu. Obie drużyny zaliczyły bowiem po jednym touchdownie. Najpierw podanie Śliwowskiego na przyłożenie zamienił Kamiński, a rezultat na 36:22 ustalił najskuteczniejszy w krakowskim zespole Filip Suwada.
– Na pewno to był mecz na miarę półfinału i gry o złoto. Mogliśmy zobaczyć bardzo dobrą grę ofensywną i tu należy pochwalić każdego po kolei. Począwszy od linii ofensywnej, skrzydłowych, biegaczy czy rozgrywającego. 426 jardów zdobytych przez nasz atak, z czego 2 przyłożenia po podaniach i 3 “dołem” to bardzo dobry wynik, szczególnie gdy mówimy tu o bardzo wysokim poziomie obu rywali. Z drugiej strony mamy 22 punkty stracone, ale od wyniku 30:8 dla nas kontrolowaliśmy przebieg meczu i w żaden sposób prowadzenie nie było zagrożone. Wygrał zespół lepszy i wierzę, że to nie ostatnie słowo tej utalentowanej grupy zawodników. Za 2 tygodnie zmierzymy się z naszymi dobrymi znajomymi w rywalizacji juniorów, drużyną z Torunia, w walce o złoto. Jest to dla mnie bardzo miła chwila, ponieważ w tym roku nasz zarząd kończy swoją kadencję i od początku, kiedy zarządzamy drużyną graliśmy o złoto. Najpierw 3 lata z rzędu z seniorami, gdzie raz udało nam się wygrać i dwa razy uznaliśmy wyższość Panthers Wrocław, a teraz po raz czwarty zagrają juniorzy. Mam cichą nadzieję, że tak jak seniorzy zaczęli naszą kadencję złotem, tak i juniorzy ją zakończą. Byłoby miło, czego sobie i całej drużynie życzę – powiedział prezes Lowlanders Białystok, Piotr Morko.
Mecz finałowy zostanie rozegrany 21 listopada o godzinie 13:00 na bocznym boisku Stadionu Miejskiego w Białymstoku. Zmierzą się w nim Lowlanders Białystok i Angels Toruń. Stadion Olimpijski we Wrocławiu będzie natomiast gościł ekipy, które powalczą o brąz 20 listopada – Panthers oraz Kings.