Zdjęcie: Slaweg – Foto
Po dwóch weekendach z rzędu, w których obserwowaliśmy tylko jeden mecz na poziomie PFL2, intensywność grania na zapleczu elity znowu na chwilę wzrasta. W ósmym tygodniu rozgrywek będziemy świadkami meczów w Łodzi i Gdańsku.
Wilki Łódzkie vs. Rhinos Wyszków
Sobota, 17 czerwca
Boisko ChKS, ul. Kosynierów Gdyńskich 18, Łódź
Kickoff 12:00
To niekwestionowany hit tegorocznej rywalizacji. Sezon potoczył się tak, że do sobotniego meczu zarówno Wilki, jak i Rhinos przystępują jako niepokonani. Po weekendzie któraś z tych ekip pożegna się ze swoją passą zwycięstw. Faworytem wydają się liderujący gospodarze, lecz Nosorożce nie raz już w tym sezonie pokazały, iż nie można ich lekceważyć. Z nowym rozgrywającym wyszkowianie w debiucie Amerykanina pokonali Armię, a od tamtej pory Jessie Samora miał jeszcze trochę czasu, by lepiej zgrać się z drużyną.
– Wilki nie bez przyczyny są na pierwszym miejscu w tabeli, bo grają bardzo dobry futbol. Miały dużo czasu na przygotowania do meczu z nami, a na pewno mają także wiele motywacji. Ale my nie dzielimy meczów na trudne i łatwe. W każdym gramy o zwycięstwo, do każdego przygotowujemy się z takim samym zapałem i bezsprzecznie widać tego efekty. Wygrana z Armią pokazała nam, że ciężka praca i poprawa choćby najmniejszych detali popłaca, a wygrana do zera w domu jest najlepszą nagrodą dla nas i dla naszych kibiców. Spędziliśmy bardzo dużo czasu na skautingu Wilków. Wiemy, jakie błędy popełniają ich zawodnicy i będziemy to wykorzystywać – zapowiada Dominik Młynarski, koordynator ofensywy Rhinos Wyszków.
Wilki miały od swoich najbliższych rywali tydzień przerwy dłużej i łodzianie nie ukrywają, że pomogło im to w uporaniu się ze znaczną częścią drobnych urazów. Gospodarze sobotniego hitu w tym sezonie imponują w ataku (164 zdobyte punkty w 4 meczach), lecz widzieliśmy, że ich defensywa nie jest perfekcyjna, co będą chcieli wykorzystać przyjezdni. Ekipa z Łodzi tylko jeden tegoroczny mecz zakończyła bez straty punktu, z kolei Rhinos mają takich spotkań dwa na trzy rozegrane. Nosorożce w obecnych rozgrywkach straciły tylko 6 punktów, ale ich atak nie jest już tak efektowny. Najwyższy czas, by przekonać się, który z tych aspektów okaże się ważniejszy i da wygraną w szlagierze 8. tygodnia gry na poziomie PFL2.
– Statystyki mówią, że to faktycznie może być najtrudniejszy mecz jak dotychczas, ale absolutnie nie patrzymy na to w ten sposób. Wspominając słowa naszego głównego trenera, do każdego meczu podchodzimy tak, jakby było 0:0. To nie jest do końca tak, jak powiedział kolega z Wyszkowa, że ten mecz musimy wygrać. My po prostu chcemy wygrać i chcemy pokazać dominację. Jestem w Wilkach dopiero pierwszy rok, ale atmosfera panująca w drużynie i profesjonalne podejście zarządu, sztabu trenerskiego czyni ten sezon magicznym. Głęboko w nas wierzę. Trzy tygodnie meczowe z rzędu to dużo, dlatego te kilka tygodni przerwy zdecydowanie poszło dla nas na duży plus. Pozbyliśmy się kilku drobnych urazów, mieliśmy więcej czasu na analizę przeciwnika. Jeśli chodzi o to, czym Rhinos mogą nam najbardziej zagrozić. Z pewnością dobrze biegają, ale jeżeli każdy z nas będzie pamiętał w obronie
o swoich odpowiedzialnościach, to nawet one na nic się nie zdadzą – mówi przed sobotnim hitem Mateusz Ignasiak, linebacker Wilków Łódzkich.
Białe Lwy Gdańsk vs. Angels Toruń
Niedziela, 18 czerwca
Stadion Lekkoatletyki i Rugby, al. Grunwaldzka 244, Gdańsk
Kickoff 13:00
Na przeciwnym biegunie do Wilków i Rhinos są Białe Lwy Gdańsk, które dla odmiany mają passę meczów przegranych. O pierwszy od dłuższego czasu triumf ekipa znad morza powalczy z Aniołami. Białe Lwy sezon zaczęły od wyraźnej przegranej w Wyszkowie, lecz w dwóch kolejnych pojedynkach potrafili oni notować po dwa przyłożenia. Nie wystarczyło to jednak do zwycięstwa, mimo że w Ząbkach nie zabrakło im wiele (przegrana 14:17). Gdańszczanom nie pozostało nic innego, jak trenować dalej i liczyć, że przelany pot zaprocentuje w następnych meczach. Po niemal trzech tygodniach przerwy Białe Lwy efekty swojej pracy sprawdzą na tle rywala, który będzie raczej faworytem tego pojedynku.
– Kilka tygodni przerwy dały nam czas na zaleczenie drobnych kontuzji i urazów. Popracowaliśmy również nad elementami naszej gry, które wymagały uwagi po pierwszej połowie sezonu. Co do Angels, to tak jak zawsze mówimy, nie lekceważymy żadnego przeciwnika i przygotowujemy się na twardy mecz. Na pewno będziemy musieli zwrócić szczególną uwagę na Jakuba Mazana, który powraca do futbolu po krótkotrwałej futbolowej emeryturze. W dotychczasowych spotkaniach w tym sezonie zabrakło nam tzw. wykończenia. Jest to spowodowane duża ilością pierwszoroczniaków i kontuzjami starterów na kluczowych pozycjach. Mimo kiepskiej statystyki wygranych do przegranych, nie spuszczamy głów, dalej ciężko trenujemy i mam nadzieję, że w niedzielę pokażemy naszym kibicom solidny pomorski futbol – mówi Lev Davydovsky, asystent koordynatora defensywy Białych Lwów Gdańsk.
Angels w tegorocznych rozgrywkach wciąż nie zachwycają i na chwilę obecną są na miejscu poza play-offami. Na trzy mecze torunianie wygrali tylko raz i to po zaciętej walce z Dukes Ząbki. Starcie w Gdańsku będzie dla nich dobrą szansą na poprawienie swojego bilansu. Szanse na awans do półfinału wciąż są, należy tylko częściej wygrywać. Przed Aniołami teraz mecze z Białymi Lwami i Tytanami Lublin, co może widocznie poprawić ich pozycję i zwiększyć szanse na play-offy.
Mariusz Kańkowski