Już dzisiaj Tychy Falcons rozegrają swój drugi mecz w rozgrywkach międzynarodowych. Na zakończenie swojego udziału w tegorocznej edycji CEFL Cup „Sokoły” zmierzą się z mistrzami Czech, Vysočina Gladiators.
Tyszanie tegoroczny sezon nie mogą jak dotąd zaliczyć do szczególnie udanych. Aktualni wicemistrzowie Polski rozgrywki Polskiej Futbol Ligi rozpoczęli od derbowej porażki 7:24, później udało im się rozgromić wyraźnie odstających od reszty stawki Warsaw Eagles 52:0, a przed tygodniem ekipa ze Śląska przegrała przed własną publicznością 6:26 z Lowlanders Białystok. Falcons wciąż liczą jednak na awans do play-offów, co jest nadal w ich zasięgu, bowiem w sezonie zasadniczym PFL1 przed nimi jeszcze trzy spotkania.
Teraz jednak „Sokoły” skupione są na godnym zakończeniu swojej pierwszej w historii europejskiej przygody. Niestety Falcons są już pewni, że nawet zwycięstwo z „Gladiatorami” nie przedłuży ich szans na dalszą grę w Pucharze Central European Football League. O awansie do finału tych rozgrywek zadecydował bowiem już ich pierwszy pojedynek z innym czeskim klubem – Prague Lions. Grający wówczas na wyjeździe reprezentanci naszego kraju musieli przez niemal cały mecz odrabiać straty do „Lwów”, które po pierwszej kwarcie prowadziły 14:0. Z upływem czasu wicemistrzowie Polski grali coraz lepiej, lecz to nie wystarczyło, by pokonać aktualnych liderów Snapbacks Ligi. Ekipa ze stolicy Czech wygrała 28:20, co w połączeniu z wcześniejszym triumfem 35:19 nad Vysočina Gladiators zagwarantowało im udział w finale CEFL Cup, gdzie zmierzą się z Fehérvár Enthroners z Węgier.
Niewątpliwie należy szukać pozytywów w tym, że zespół ze Śląska przegrał z Lions różnicą tylko jednego posiadania, podczas gdy w bezpośrednim starciu dwóch najlepszych czeskich drużyn, różnica punktowa była dwukrotnie większa. Ten fakt nie oznacza jednak, iż to Falcons będą zdecydowanym faworytem dzisiejszego pojedynku. Gladiators bowiem poza porażką ze swoim największym obecnie krajowym rywalem, w czeskiej lidze wygrali pozostałe cztery spotkania. Drużyna z Igławy rozprawiła się kolejno 42:20 z Nitra Knights, 38:0 z Brno Sígrs, 49:10 z Brno Alligators i 24:23 z Ostrava Steelers, o czym szerzej pisaliśmy niedawno TUTAJ. Tym, co rzuca się w oczy jest fakt, że „Gladiatorzy” tylko raz w tym sezonie zdołali zanotować mecz bez straty punktów, a mierzyli się już z czterema ekipami spoza aktualnego TOP4 czeskich rozgrywek. Jednocześnie jednak nie można przejść obojętnie obok średniej 33 zdobytych punktów na mecz, co przy 21,25 wywalczonych średnio przez Falcons, mając w pamięci ich triumf 52:0 nad Warsaw Eagles, który znacznie zawyżył tę wartość, może robić wrażenie.
- Nastroje w drużynie są bardzo dobre, wszyscy wspieramy się nawzajem i jesteśmy zmotywowani do dalszej walki. To będzie nasz drugi mecz domowy, przed własną publicznością, która podczas pierwszego spotkania wspierała nas niesamowicie i mamy nadzieję, że teraz również tak będzie. Plan na mecz jest jeden – chcemy wygrać. Przygotowaliśmy się bardzo dokładnie, przestudiowaliśmy naszego przeciwnika, a cała reszta okaże się w niedzielę – mówi Aleksander Dąda, rozgrywający Tychy Falcons.
Tym co wyróżnia obecnie Vysočina Gladiators w skali nawet całej Europy jest fakt, że zespół dobrze radzi sobie mimo gry krajowym rozgrywającym, stawiając przy tym głównie właśnie na grę podaniową. Taki stan rzeczy związany jest z kontuzją Amerykanina Ryana Pahosa, który pierwotnie miał dowodzić ofensywą „Gladiatorów”. Wobec urazu swojego importa, klub z Igławy namówił na przerwanie sportowej emerytury 36-letniego Jana Dundáčka, który po raz ostatni grał w sezonie 2018 w barwach Prague Black Panthers. Pahos doznał urazu w pojedynku drugiej kolejki z Prague Lions, wobec czego Dundáček gra w barwach ekipy z Wysoczyny dopiero od miesiąca. Doświadczony Czech w trzech rozegranych jak dotąd meczach obecnego sezonu rzucił już łącznie na 819 jardów. Jedynym meczem, w którym Dundáček nie zdobył podaniami ponad 200 jardów było ubiegłotygodniowe starcie z Ostrava Steelers. Wówczas jednak czeski quarterback aż 167 jardów wywalczył solowymi biegami, na co niewątpliwie muszą uważać wicemistrzowie Polski, choć wcześniej rozgrywający Gladiators niezbyt często podejmował się takich akcji. 36-latek nie wystrzega się jednak błędów, w czym zdecydowanie szans powinni szukać Falcons. Przeciwko Steelers Dundáček dwa razy rzucił na interception. Nie zawsze wspierała go odpowiednio też linia ofensywna, czego efektem jest w tym sezonie już 5 sacków na byłym sportowym emerycie. Najczęstszym adresatem podań Dundáčka był w tym sezonie Tomáš Hlach, który 12-krotnie łapał piłkę po jego dograniu. Najskuteczniejszy jest jednak Vojtěch Mašita, który łapał futbolówkę 11-krotnie, co aż 7 razy zakończyło się touchdownem.
O tym jak groźni na międzynarodowej arenie są Vysočina Gladiators przekonamy się jednak ostatecznie dzisiaj o godzinie 13:30. Ich mecz z Falcons w ramach CEFL Cup zostanie rozegrany na stadionie przy Placu Zbawiciela 2 w Tychach.
Transmisja na żywo z tego spotkania: