Zdjęcie: Michał Żukowski Fotografia Sportowa / Wilki Łódzkie
W ostatni weekend poznaliśmy zespoły, które w finale powalczą o triumf w rozgrywkach PFL2. Przepustkę do starcia o złoto wywalczyli sobie Rhinos Wyszków i Wilki Łódzkie. 12 sierpnia czeka nas więc powtórka z ubiegłorocznego finału PFL9!
Rhinos Wyszków – Armia Poznań 15:14
Zdecydowanie trudniejsze wyzwanie w ostatnim kroku przed finałem mieli wyszkowianie. Nosorożce w sezonie zasadniczym wygrali 20:0 z Armią Poznań, lecz sobotni mecz tych drużyn był zdecydowanie bardziej wyrównany. W pierwszej kwarcie żadna z ekip nie potrafiła poważnie zagrozić przeciwnikowi. Wszystkie ataki kończyły się oddaniem piłki poprzez punt. Pierwszą punktową akcję oglądaliśmy dopiero po zmianie stron.
Na początku drugiej kwarty goście mogli objąć prowadzenie, lecz 40-jardowe kopnięcie z pola autorstwa Macieja Żmudzińskiego zostało zablokowane. Już po chwili Tobiasz Jędrzejczyk zgubił piłkę przy próbie akcji biegowej i nakryli ją przyjezdni. Wielkopolanie dostali kolejną okazję do zapunktowania i tym razem jej nie zmarnowali. 8-jardowym biegiem w endzone przedarł się Michał Kucel. Przy podwyższeniu nie pomylił się ponadto Żmudziński i Armia prowadziła siedmioma punktami. Po kolejnych kilku minutach to poznaniacy popełnili błąd przy próbie biegu. Przechwyt po fumble zanotował Karol Urbaniak. Kiedy Rhinos mieli już pole punktowe na wyciągnięcie ręki, to oni popełnili fatalny w skutkach błąd. Zamiast biegowego przyłożenia było zgubienie piłki, którą przejął Jakub Skorupa. Wciąż nie był to koniec błędów po obu stronach piłki. Trzy próby nie dały gościom przejścia 10 jardów, więc w ostatniej zdecydowali się oni na odkopanie piłki. Snap przy puncie został wykonany jednak na tyle źle, że futbolówka wypadła za linię końcową, co oznaczało safety i dwa punkty dla Nosorożców. Pierwsza połowa skończyła się zatem wynikiem 2:7.
Przyjezdni szybko po przerwie zanotowali drugi touchdown. Ponownie w polu punktowym zameldował się z piłką po akcji biegowej Michał Kucel. Po raz drugi także celnie za jedno “oczko” kopnął między słupki Maciej Żmudziński. Dwunastopunktowa strata nie podłamała jednak wyszkowian, mimo że goście mieli okazję do tego, by ich “dobić”. Fumble przed własnym polem punktowym dopuścił się bowiem Jessie Samora, a zgubioną przez niego piłkę nakrył najszybciej Patryk Ciesielski. Armia po trzech zmarnowanych próbach zdecydowała się na field goal, którego jednak nie wykorzystał Maciej Żmudziński, kopiąc obok bramki. Niewykorzystaną szansę rywali błyskawicznie na touchdowna zamienili gospodarze. Długie na pół boiska podanie posłał Jessie Samora, a defensorom urwał się Hubert Dąbrowski, który złapał piłkę i zanotował kontaktowe przyłożenie. Do pięciu punktów straty Nosorożców zmniejszył swoim kopnięciem Łukasz Berbeć.
Na samym starcie ostatniej kwarty Armia znowu znalazła się z piłką niedaleko pola punktowego rywali, jednak ponownie goście nie potrafili wykorzystać błędu wyszkowian. Przez przewinienia sędziowie znacznie ich cofnęli, a po chwili na domiar złego dla poznaniaków podanie Zakarii Oueldsidiego przechwycił Daniel Kanownik. Zwycięstwo, a co za tym idzie awans do wielkiego finału PFL2 zapewnił Rhinos Wyszków swoim przyłożeniem z końcówki spotkania Wiktor Wasilewski. Podwyższenie Łukasza Berbecia zostało zablokowane, lecz jeden punkt przewagi wystarczył gospodarzom do triumfu nad Armią Poznań. Przyjezdni próbowali jeszcze zaatakować i dostali się nawet w redzone, jednak zabrakło im czasu oraz dokładności. To Nosorożce zagwarantowały sobie grę w kolejnym finale.
– Do meczu w Wyszkowie podeszliśmy bardzo zmotywowani wiedząc, jak ciężkie to będzie spotkanie. Zawodnicy zostawili całe serducho na boisku, co widać po wyniku. Mecz mógłby być na naszą korzyść gdyby nie dwa małe błędy, przez co zostały cofnięte touchdowny i już nie udało nam się wykorzystać okazji na punktowanie. Sezon kończymy na play-offach czyli tam gdzie zakładaliśmy się znaleźć na początku sezonu. Drugiego planu (finał) nie udało się zrealizować, dlatego mamy nad czym pracować do przyszłego sezonu i wrócić silniejsi – powiedział po tym starciu Szymon Barczak, trener główny Armii Poznań.
Rhinos Wyszków – Armia Poznań 15:14 (0:0, 2:7, 7:7, 6:0)
II kwarta
0:7 – przyłożenie Michała Kucela po 8-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Maciej Żmudziński)
2:7 – safety po złym snapie Armii przy próbie punta
III kwarta
2:14 – przyłożenie Michała Kucela po 7-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za jeden punkt Maciej Żmudziński)
9:14 – przyłożenie Huberta Dąbrowskiego po 69-jardowej akcji po podaniu Jessiego Samory (podwyższenie za jeden punkt Łukasz Berbeć)
IV kwarta
15:14 – przyłożenie Wiktora Wasilewskiego po 5-jardowej akcji po podaniu Jessiego Samory
Wilki Łódzkie – Angels Toruń 30:8
Mniej emocji mieliśmy w Konstantynowie Łódzkim, gdzie swój domowy półfinał rozgrywał najlepszy zespół sezonu zasadniczego. Wilki już w swojej pierwszej serii ofensywnej objęli prowadzenie za sprawą krótkiego biegu Dariusza Grzybowskiego. Ten sam zawodnik podwyższył po chwili przewagę gospodarzy o dwa “oczka”. Łodzianie błyskawicznie wrócili także do ofensywy. Próbę dłuższego podania Matthew Kersheya przechwycił bowiem Michał Kaczmarek. Niepokonany w tym sezonie zespół nie zwykł marnować takich okazji. Touchdown 5-jardowym biegiem zaliczył tym razem Rafał Zapart. I znowu to zawodnik, który zdobył przyłożenie, po chwili sam podwyższył je za dwa punkty, dzięki czemu na tablicy na zakończenie pierwszej kwarty pojawił się rezultat 16:0.
Anioły były bezradne w ofensywie, co bezlitośnie wykorzystywali ich przeciwnicy. Kolejne punkty Wilkom, już po zmianie stron zapewnił Marek Kustrzyński, który w endzonie wyłapał 10-jardowe podanie Dextera Russella Juniora. Pierwsza połowa skończyła się wynikiem 24:0, a chwilę po powrocie z szatni łodzianie zadali rywalom jeszcze jeden cios. Ponownie krótkim biegiem w endzone przedostał się Dariusz Grzybowski. Tym razem nie zdołał on
podwyższyć swojego przyłożenia, co jednak nie miało większego znaczenia w końcowym rozrachunku. Gospodarze zdołali się jeszcze wyróżnić w defensywie za sprawą interception, które w trzeciej kwarcie zanotował Przemysław Pawłowski.
Na starcie ostatniej części gry szansę na punkty miał także Tomasz Kuczka, lecz jego przyłożenie nie zostało zaliczone. WIlki miały już praktycznie zapewnione zwycięstwo, dlatego na pozycji rozgrywającego pojawił się Damian Podczaski. To właśnie jego podbite podanie przechwycił Kamil Kolankiewicz. To z kolei dało Aniołom atak, który zakończył się honorowym touchdownem. Dokładnie z połowy boiska długie podanie posłał Matthew Kershey, a piłkę złapał Michał Podobieński. Ten sam duet zapewnił torunianom dwa dodatkowe punkty. Skuteczne podwyższenie ustaliło rezultat na 30:8.
– Główną rolę w naszej przegranej odegrały braki kadrowe w drużynie, ale chłopakom z Łodzi nie można odebrać też tego, że fizycznie w tym dniu byli od nas po prostu lepsi. Wiadomo, że każda drużyna z biegiem sezonu nabiera braków kadrowych. Aczkolwiek w naszym wypadku było to zabójcze dla naszej gry z tego powodu, że wielu podstawowych zawodników nie podeszło do tego meczu gotowym na 100%. Wilki są taką drużyną, która jest w stanie obnażyć słabości drużyny przeciwnej i tak też zrobili. Fizyczność zaważyła, a wynik końcowy już wszyscy znamy. Sezon możemy uznać, może nie jako dobry, ale zadowalający. Trzeci rok z rzędu w półfinałach rozgrywek nie brzmi najgorzej, ale wiadomo, że liczyliśmy na więcej. Prawdę mówiąc, przed sezonem mieliśmy papiery na bycie TOP 2 drugiej ligi, natomiast niektóre nasze błędy zaważyły na końcowym wyniku w bardzo wyrównanych meczach np. z Wyszkowem czy Poznaniem i pokazały, że jeszcze nam czegoś brakuje do postawienia tej kropki nad i. Z drugiej strony półfinały składem ze średnią wieku 22/23 lat pokazują, że mamy potencjał i aspiracje na więcej w przyszłym roku. Ale samym potencjałem i chęciami wiele nie zwojujemy. Przed nami dużo pracy nad poprawą naszej motorki i fizyczności, aby kontuzje nie pokrzyżowały nam planów jak w tym roku. To jak przepracujemy offseason zadecyduje jak zaprezentujemy się w następnym sezonie, a mogę zagwarantować, że chłopakom naprawdę zależy i są bardzo mocno zaangażowani w to, aby w przyszłym roku pokazać jak mocne jest Angels Toruń – podsumował sezon trener defensywy Aniołów, Jakub Kapiwąs.
Wilki Łódzkie – Angels Toruń 30:8 (16:0, 8:0, 6:0, 0:8)
I kwarta
8:0 – przyłożenie Dariusza Grzybowskiego po 2-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Dariusz Grzybowski)
16:0 – przyłożenie Rafała Zaparta po 5-jardowej akcji biegowej (podwyższenie za dwa punkty Rafał Zapart)
II kwarta
24:0 – przyłożenie Marka Kustrzyńskiego po 10-jardowej akcji po podaniu Dextera Russella Juniora (podwyższenie za dwa punkty Daniel Przyborowski po podaniu Dextera Russella Juniora)
III kwarta
30:0 – przyłożenie Dariusza Grzybowskiego po 2-jardowej akcji biegowej
IV kwarta
30:8 – przyłożenie Michała Podobieńskiego po 45-jardowej akcji po podaniu Matthew Kersheya (podwyższenie za dwa punkty Michał Podobieński po podaniu Matthew Kersheya)
Mariusz Kańkowski