Podsumowanie 4. kolejki PFL1

Zdjęcie: Dorota Murska

Dokładnie! Sezon zasadniczy Polskiej Futbol Ligi dobrnął do półmetka, a to oznacza, że weszliśmy w decydującą fazę rozgrywek. Za nami IV kolejka zmagań, która pokazała, że ciężko będzie przewidzieć, kto ostatecznie zamelduje się w play-offach. Warto zwrócić uwagę na kilka kluczowych wydarzeń tej kolejki. 

Spotkanie w Kątach otworzyło rywalizację w tym tygodniu. Dolnoślązacy po raz drugi zmierzyli się w tym sezonie z Królami. Determinacji Jaguarom nie brakowało, co pokazali na samym początku, wychodząc na prowadzenie. #81 Michał Goszczyński po podaniu #12 Witolda Gajewskiego otworzył wynik spotkania. Euforia po pierwszym przyłożeniu nie trwała długo. Kings odpowiedzieli z nawiązką i już w drugiej kwarcie wyszli na pewne prowadzenie. Głównym problemem dla gospodarzy było zatrzymanie rozgrywającego gości. #0 John Bill dwa razy po solowej akcji biegowej meldował się w end zone, a raz był współautorem touchdownu, podając do #81 Krzysztofa Karpia. Po przerwie Jaguars nie ustępowali, a defensywa walczyła zażarcie. Całą trzecią kwartę skutecznie broniła swojej strefy punktowej. Niestety nie potrafili wykorzystać tej sytuacji, by przychylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Krakowianie to wykorzystali i powiększyli przed końcowym gwizdkiem swoją przewagę. Rewanż padł łupem gości, a bilans starć pomiędzy drużynami to 0:2 na korzyść Królów. Dzięki tej wygranej zespół z małopolski utrzymał status niepokonanej i pewnie kroczy ku play-offom. 

„Defensywnie zagraliśmy najlepszy mecz do tej pory, a ofensywnie już niekoniecznie. Brakowało nam konsekwentnego zdobywania yardów. Niestety, dużo niezłapanych piłek, kary za falstart w kluczowych momentach, kilka niewykorzystanych turnoverów z naszej strony. To wszystko odbiło się na ilości zdobytych punktów, które padały po tak zwanych „big playach”. Mimo wszystko, w porównaniu z pierwszym meczem w Krakowie, zaliczyliśmy progres i zagraliśmy o wiele lepiej niż poprzednio”. – skomentował spotkanie #81 Michał Goszczyński z Jaguars 

„Na mecz przyjechaliśmy w mocno okrojonym składzie. Wiedzieliśmy, że nie będzie to łatwa przeprawa. Zaczęliśmy bardzo chaotycznie. Popełnialiśmy dużo błędów wynikających z głupoty i braku skupienia. Szybko straciliśmy punkty. To był zimnym prysznic dla nas. Zaraz po tym konsekwentnie wróciliśmy do swoje planu gry i egzekwowaliśmy postanowione założenia. Drużyna z Kątów była dobrze przygotowana, ale tego się spodziewaliśmy i nie zaskoczyło to nas. Duża ilość kar nie przeszkodziła nam utrzymać kontrolę i wygrać, z czego jesteśmy bardzo zadowoleni. Teraz pozostaje wyeliminować niepotrzebne błędy i przygotować się na kolejne spotkanie przed własną publicznością”. – powiedział po meczu #12 Bernard Wiązania running back Kings.

Jaguars Kąty Wrocławskie — Kraków Kings 15:32 (7:7, 0:13, 0:0, 8:12)

I kwarta 

7:0 – przyłożenie po 28-jardowej akcji podaniowej #12 Witolda Gajewskiego do #81 Michała Goszczyńskiego (udane podwyższenie za 1 punkt #13 Jakuba Ciurkota) 

7:7 – przyłożenie po 5-jardowej akcji biegowej #0 Johna Billa (udane podwyższenie za 1 punkt #74 Filipa Janoszka) 

II kwarta 

7:14 – przyłożenie po 37-jardowej akcji podaniowej #0 Johna Billa do #81 Krzysztofa Karpia (udane podwyższenie za 1 punkt #74 Filipa Janoszka)

7:20 – przyłożenie po 30-jardowej akcji biegowej #0 Johna Billa (nieudane podwyższenie) 

III kwarta 

IV kwarta 

7:26 – przyłożenie po 37-jardowej akcji biegowej #0 Johna Billa (nieudane podwyższenie)

7:32 – przyłożenie po przechwycie #31 Kacpra Spychały (nieudane podwyższenie)

15:32 – przyłożenie po 27-jardowej akcji podaniowej #12 Witolda Gajewskiego do #81 Michała Goszczyńskiego (udane podwyższenie za 2 punkt po podaniu #12 Witolda Gajewskiego do #41 Huberta Freja)

W Warszawie odbyło się emocjonujące starcie pomiędzy lokalnymi Mets a Lowlanders Białystok, które było jednym z kluczowych wydarzeń IV kolejki Polskiej Futbol Ligi w dolnej części tabeli. Spotkanie to przyniosło wiele niespodzianek i dynamicznej rywalizacji na boisku. W niedzielne popołudnie, kiedy na murawę wybiegły obie drużyny, kibice oczekiwali z niecierpliwością widowiskowej rozgrywki. Ludzie z nizin, przybywając do stolicy, mieli na celu pokonanie Miastowych i zdobycie cennych, pierwszych punktów w tabeli. Przyłożenia #26 Krzysztofa Czaplejewicza i #13 Tomasza Zubryckiego były dobrym wejściem w spotkanie i pozwoliło gościom kontrolować sytuację na boisku. Gospodarze jeszcze w pierwszej kwarcie odpowiedzieć. W end zone zameldował się #10 Krzysztof Bartwicki. Po zamianie stron fenomenalną akcją popisała się defensywa Żubrów. Nowy nabytek białostoczan #44 Colby Campbell przechwycił zablokowaną przy puntcie piłkę i umieścił ją w strefie punktowej. Klub ze stolicy robił, co mógł, żeby zmienić losy meczu, lecz na każdy zdobyty touchdown przeciwnicy odpowiadali swoim. Ostateczny wynik spotkania ustanowił #26 Krzysztof Czaplejewicz na 22:34. 

„Pierwsze zwycięstwo w sezonie cieszy szczególnie, bo potrzebowaliśmy tego jak tlenu. Mieliśmy sporo problemów, ale pokazaliśmy dziś, że potrafimy punktować od początku meczu, co we wcześniejszych spotkaniach nam nie wychodziło. Patrzymy teraz tylko i wyłącznie na mecz z Rebels i zrobimy wszystko, by wygrać i zrewanżować się za porażkę w Katowicach”. – powiedział po meczu biegacz Lowlanders #26 Krzysztof Czaplejewicz 

„Mecz z Białymstokiem był ciągłym pościgiem za wynikiem. Nasza ofensywa w początkowej fazie gry popełniła kilka błędów, co pozwoliło drużynie gości odskoczyć na 14 punktową przewagę i swobodne rozgrywanie. Cam Jones po przerzuceniu na pozycje rozgrywającego nie miał wystarczająco dużo czasu na stworzenie „chemii” ze skrzydłowymi, mimo wszystko uważam, że poradził sobie bardzo dobrze. Ten ruch był konieczny i wiązał się z osłabieniem formacji defensywy, w której czasem było widać brak Cama. Sam mecz uważam za wyrównane przyjemne dla oka widowisko bogate w długie akcje podaniowe, biegowe oraz nietypowe przechwyty. Standardowo wygrali Ci, co popełnili mniej błędów. Gratulacje dla Lowlanders”. – skomentował przebieg spotkania #10 Krzysztof Bartwicki z Warsaw Mets. 

Warsaw Mets — Lowlanders Białystok 22:34 (7:14, 8:14, 7:0, 0:6)

I kwarta 

0:7 – przyłożenie po 11-jardowej akcji biegowej #26 Krzysztofa Czaplejewicza (udane podwyższenie za 1 punkt #59 Macieja Kotowskiego) 

0:14 – przyłożenie po 30-jardowej akcji podaniowej #12 Camerona Yowella do #13 Tomasza Zubryckiego (udane podwyższenie za 1 punkt #59 Macieja Kotowskiego) 

7:14 – przyłożenie po 24-jardowej akcji podaniowej #23 Camerona Jonesa do #10 Krzysztofa Bartwickiego (udane podwyższenie za 1 punkt #27 Kamila Ronczki) 

II kwarta 

7:21 – przyłożenie po przechwycie #44 Colby Campbella (udane podwyższenie za 1 punkt #59 Macieja Kotowskiego)

15:21 – przyłożenie po 2-jardowej akcji biegowej #23 Camerona Jonesa (udane podwyższenie za 2 punkty #4 Maksymiliana Szyszko)

15:28 – przyłożenie po 34-jardowej akcji podaniowej #12 Camerona Yowella do #26 Krzysztofa Czaplejewicza (udane podwyższenie za 1 punkt #59 Macieja Kotowskiego)

III kwarta 

22:28 – przyłożenie po 65-jardowej akcji podaniowej #23 Camerona Jonesa do #1 Maksyma Korola (udane podwyższenie za 1 punkt #27 Kamila Ronczki) 

IV kwarta 

22:34 – przyłożenie po 4-jardowej akcji biegowej #26 Krzysztofa Czaplejewicza (nieudane podwyższenie)

Na deser kibicom zostało spotkanie w Katowicach. Silesia Rebels podjęła w domowym meczu Warsaw Eagles. Już przed meczem było wiadomo, że dla gospodarzy nie będzie to łatwy pojedynek. Orły już pokazały, że w tym roku celują wyżej niż w play-offy. Udowodniły to też na Śląsku. Mocnym akcentem rozpoczął #23 Przemysław Odzimek, który w widowiskowy sposób przechwycił przestrzelony snap rywala i pognał wprost do end zone’u. Rebelianci robili, co mogli, ale tego dnia nie było mocnych na stołeczną drużynę. #1 Jacob Schimenz po krótkim okresie aklimatyzacji w nowych barwach zrobił show ze swoim korpusem skrzydłowych. #81 Kornel Witkowski, #11 Aleksander Dąda i #25 Yura Korneev w asyście swojego rozgrywającego zdominowali ten mecz kolejno zdobywając touchdowny. W uzupełnieniu dobrze zgrana defensywa nie dopuściła, by #9 Jordan Ambrose z jego ofensywą zagrozili strefie punktowej gości. Kropkę nad „i” postawił celnym kopnięciem na bramkę #30 Filip Twardowski. Spotkanie zakończyło się wynikiem 0:37. 

„No to dosyć krótko, bo myślę, że nie ma za bardzo się, nad czym rozwodzić. Myślę, że to był najlepszy mecz sezonu w wykonaniu naszej defensywy co pokazuje statystyka zdobytych punktów Rebels. A co do gry ataku to dostaliśmy komfortową sytuację na początku meczu, bo zaczynaliśmy przy wyniku 7-0 po defensywnym przyłożeniu Przemka Odzimka. Wykorzystaliśmy okazję i zrobiliśmy, co do nas należało. Popełnialiśmy trochę błędów, bo punktów powinniśmy zdobyć więcej. Analizujemy błędy i przechodzimy do meczu z Jaguars”. – odniósł się do przebiegu spotkania RB Warsaw Eagles #0 Jędrzej Śmigielski.

Silesia Rebels Katowice — Warsaw Eagles 0:27 (0:7, 0:13, 0:7, 0:0) 

I kwarta 

0:7 – przyłożenie po przechwycie #23 Przemysława Odzimka (udane podwyższenie za 1 punkt #30 Filipa Twardowskiego)

II kwarta 

0:13 – przyłożenie po 32-jardowej akcji podaniowej #1 Jacoba Schimenza do #81 Kornela Witkowskiego (nieudane podwyższenie) 

0:20 – przyłożenie po 43-jardowej akcji podaniowej #1 Jacoba Schimenza do #11 Aleksandra Dądy (udane podwyższenie za 1 punkt #30 Filipa Twardowskiego)

III kwarta 

0:27 – przyłożenie po 43-jardowej akcji podaniowej #1 Jacoba Schimenza do #25 Yury Korneeva (udane podwyższenie za 1 punkt #30 Filipa Twardowskiego)

IV kwarta 

0:34 – przyłożenie po 32-jardowej akcji podaniowej #1 Jacoba Schimenza do #81 Kornela Witkowskiego  (udane podwyższenie za 1 punkt #30 Filipa Twardowskiego)

0:37 – 22-jardowy field goal #30 Filipa Twardowskiego

Leave a comment