[vc_row][vc_column][vc_column_text]

foto: Dariusz Jacek

1 kwietnia kick-offem o godzinie 13:00 w Białymstoku rozpoczęły się sportowe zmagania w najwyższym poziomie rozgrywkowym Polskiej Futbol Ligi. Dzięki zmienionej formie rozgrywek, w miniony weekend mogliśmy zobaczyć cztery, emocjonujące mecze w różnych częściach naszego kraju. Na północy w sobotę walczyli zawodnicy Lowlanders Białystok z AZS UWM Olsztyn Lakers oraz Warsaw Eagles z Warsaw Mets. Na południu w szranki stanęli gracze Kraków Kings z Jaguars Kąty Wrocławskie oraz Tychy Falcons z Silesii Rebels Katowice.

[/vc_column_text][vc_column_text]

PozycjaDrużyna
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
Lowlanders Białystok — AZS UWM Olsztyn Lakers

Spotkanie pomiędzy aktualnym mistrzem Polski a zwycięzcą PFL2 zainaugurowało tegoroczną rywalizację. Na swoim terenie Żubry łatwo pokonały Jeziorowców i zanotowali na swoim koncie pierwsze punkty w tym sezonie. Już na meczu otwarcia Ludzie z nizin pokazali, że celem na ten rok jest kolejny Polish Bowl.

Piłkę do gry wprowadzili gospodarze. W drugim drive’ie olsztyńskiego beniaminka futbolówka wyślizgnęła się z rąk punterowi, dzięki czemu Lowlanders rozpoczęli swoje drugie posiadanie pod samym polem punktowym rywala. Sytuację wykorzystał debiutujący w żubrzej drużynie #42 Jędrzej Śmigielski. Wynik podwyższył #4 Sebastian Jagielski (7:0). Przechwyt #12 Wojciecha Pacewicza pozwolił chwilę później zwiększyć przewagę nad gośćmi. Celne podanie #10 Claytona Ueckera #15 Eryk Mąkowski zamienił na touchdown. Celnym kopnięciem #4 Sebastian Jagielski dopisał jedno oczko do wyniku (14:0). Na początku drugiej kwarty #15 Eryk Mąkowski po opanowaniu rzuconej futbolówki przez swojego rozgrywającego zdobył przyłożenie. Między słupkami piłkę umieścił #4 Sebastian Jagielski (21:0). Przed przerwą gospodarze powiększyli jeszcze przewagę nad Lakers. #42 Jędrzej Śmigielski wbiegł end zone rywala, a kicker posłał futbolówkę do bramki. Zespoły zeszły do szatni przy wyniku 28:0.

“Jako drużyna zrobiliśmy to co sobie założyliśmy i to, co wszyscy od nas oczekiwali, czyli wygraliśmy. W Lowlanders wszyscy przyjęli nas bardzo dobrze i od razu mogliśmy się czuć częścią stada. Gdy pojawiła się dla nas okazja, żeby zagrać w zespole Mistrzów Polski, to nie widzieliśmy innej opcji, tylko ją wykorzystać, ponieważ jako zawodnicy chcemy się zawsze rozwijać i wchodzić na wyższy poziom. Cała drużyna wykonała dzisiaj świetną robotę zwłaszcza w pierwszej połowie meczu. Osobiście cieszy mnie też postawa formacji biegowej, ponieważ napędzamy się wspólnie do coraz cięższej pracy, co bardzo pomaga w byciu lepszym zawodnikiem. Osobiście nie widzę innego scenariusza niż obrona tytułu mistrza polski przez Lowlanders.” – powiedział po meczu nowy nabytek białostockich Żubrów i zdobywca dwóch przyłożeń #42 Jędrzej Śmigielski.

Druga połowa stała pod znakiem defensyw. Obie formacje obrony nie dopuszczały rywali do swojego pola punktowego. Dopiero na początku czwartej kwarty #4 Sebastian Jagielski strzelił field goala dla swojego zespołu (31:0). Ostatnie zdanie też należało do kopacza Lowlanders Białystok. Celnym kopnięciem z pola ustanowił wynik na 34:0.

Dla zespołu z województwa podlaskiego to pierwsze zwycięstwo w tym roku, które zarazem jest pierwszym krokiem do obrony tytułu mistrza Polski. Dzięki niemu kontynuują serię bez porażek, którą zapoczątkowali w poprzednim sezonie. Żubry kolejny mecz rozegrają u siebie 15 kwietnia z Tychami Falcons.

Olsztyn Lakers po perfekcyjnym sezonie w PFL2 twardo zderzyli się z rzeczywistością pierwszej ligi. Po ciężkim spotkaniu muszą wyciągnąć wnioski i naprawić błędy. Najbliższą okazję będą mieli w Katowicach 15 kwietnia gdzie zmierzą się z lokalną Silesią Rebels Katowice.

Tytuł MVP otrzymał #15 Eryk Mąkowski.

 

 

Lowlanders Białystok — AZS UWM Olsztyn Lakers (14:0, 14:0, 0:0, 6:0)

I kwarta

7:0 – przyłożenie po akcji biegowej #42 Jędrzeja Śmigielskiego (udane podwyższenie za 1 punkt #4 Sebastiana Jagielskiego)
14:0 – przyłożenie po podaniu #10 Claytona Ueckera do #15 Eryka Mąkowskiego (udane podwyższenie za 1 punkt #4 Sebastiana Jagielskiego)

II kwarta

21:0 – przyłożenie po podaniu #10 Claytona Ueckera do #15 Eryka Mąkowskiego (udane podwyższenie za 1 punkt #4 Sebastiana Jagielskiego)
28:0 – przyłożenie po akcji biegowej #42 Jędrzeja Śmigielskiego (udane podwyższenie za 1 punkt #4 Sebastiana Jagielskiego)

IV kwarta

31:0 – field goal w wykonaniu #4 Sebastiana Jagielskiego
34:0 – field goal w wykonaniu #4 Sebastiana Jagielskiego

[/vc_column_text][vc_column_text]

Warsaw Eagles — Warsaw Mets

W drugim sobotnim meczu byliśmy świadkami niezwykle wyrównanych derbów Warszawy. Na boisku przy ulicy Obrońców Tobruku w szranki stanęły dwa stołeczne zespoły. Po raz kolejny zwycięsko z tej batalii wyszli zawodnicy Mets. W ostatnich drive’ach wyszli na prowadzenie, którego nie oddali do końca spotkania.

Kick off wykonali zawodnicy w żółto-czerwonych strojach. Po zmianie posiadania #23 Przemysław Odzimek przechwycił pierwsze w tym spotkaniu podanie #5 Torrina Campbella i Orły ponownie wyszły ofensywą na boisko. Nieudany snap przy wykonywaniu punta pozwolił rozpocząć Miastowym pochód ofensywny na połowie rywala. Goście wykorzystali tę sytuację i w kilku akcjach znaleźli się w polu punktowym. Podanie #5 Torrina Campbella znalazło w end zone’ie #80 Jana Omelańczuka. Wynik podwyższył #11 Dominik Szymański – 0:7. Na następne przyłożenie musieliśmy poczekać do początku drugiej kwarty. Solowym biegiem popisał się rozgrywający Metsów (0:13). Gospodarze zostali zmuszeni do gonienia wyniku. #1 Jan Wawrzyniak posłał futbolówkę, którą opanował #3 Mateusz Poneta. Dzięki temu zagraniu receiver jako pierwszy wpisał się na listę punktujących po stronie Eagles w tym spotkaniu. Celnym kopnięciem udanie podwyższył #30 Filip Twardowski. Interception, w wykonaniu #23 Przemysława Odzimka, pozwoliło jeszcze raz wejść na boisko, przed przerwą ofensywie Orłów. Wykorzystał to amerykański biegacz #21 Shakif Seymour. Dzięki akcji running backa i udanemu podwyższeniu #30 Filipa Twardowskiego gospodarze wyszli na jednopunktowe prowadzenie (14:13).

Na początku drugiej połowy obie drużyny nie zdołały wejść w pole punktowe przeciwnika. W tej części spotkania zobaczyliśmy jedynie field goal w wykonaniu #30 Filipa Twardowskiego, który powiększył przewagę jego zespołu (17:13). Chwilę później warszawski kicker otworzył czwartą kwartę celnym kopnięciem między słupki (20:13). Goście znaleźli się w niekorzystnej dla nich sytuacji. Nie powiedzieli jednak ostatniego słowa. #80 Jan Omelańczuk pewnie złapał piłkę w end zone rywala, a #11 Dominik Szymański wyrównał wynik meczu (20:20). Czas nieubłaganie płynął, a do końca pojedynku zostały zaledwie minuty. Oba zespoły walczyły o to, by przechylić szalę zwycięstwa na swoją stronę. Presja była na zawodnikach obu drużyn. Lepiej znieśli ją gracze Mets. #7 Adam Dobkowski perfekcyjnie przeczytał podanie #1 Jana Wawrzyniaka i po udanym przechwycie zanotował pick six. Wynik meczu ustanowił na 20:27 #11 Dominik Szymański.

“Mecz zdecydowanie nie należał do najłatwiejszych. Przeciwnikowi należy się szacunek za ciężkie warunki z jakimi musieliśmy się zmierzyć. Ofensywa bardzo dobrze weszła w mecz, odbiegając przeciwnikowi na dwa posiadania. Niestety po objęciu prowadzenia rozluźnienie wkradło się w nasze szeregi. Zaowocowało to błędami i pozwoliło Eagles uciec nam na jeden punkt przewagi. Końcówka meczu to zdecydowanie pewność po stronie naszej defensywy, która twardo broniła pola punktowego nawet na krótkim dystansie przed end zone’em. Dodatkowo zwycięski przechwyt, który zamknął wynik spotkania. W takiej rangi spotkaniach zawsze należy zachować koncentrację do końca meczu. W derbach Warszawy zrobiliśmy to my i dzięki temu po raz kolejny udowadniamy wyższość w stolicy. Mnie osobiście Eagles pozytywnie zaskoczyli. Nie jestem fanem głośnych ruchów w internecie, dlatego z przymrużeniem oka oglądałem medialne pompowanie balonika przed sezonem. Natomiast na meczu Orły pokazali, że nie tylko na papierze wyglądają solidnie. Udało im się zyskać w pewnym momencie nad nami przewagę co nas jeszcze bardziej zmotywowało, żeby odrobić straty. Myślę, że największą niespodzianka po stronie rywali była przede wszystkim głębia składu oraz doświadczeni zawodnicy na boisku. Wygląda na to, że nie jest to już tylko drużyna złożona głównie z juniorów jak to było w latach poprzednich. Ten zespół będzie w stanie postawić się ekipom z czołówki. Cieszy mnie ten fakt. Wyrównana liga będzie na pewno dużo ciekawsza dla kibiców. Myślę, że jak to zwykle bywa w pierwszych meczach sezonu jest sporo do poprawy. Szczególnie kilka błędów, które są dla mnie nieakceptowalne jako zawodnika. Przyłożenie, które ostatecznie rozstrzygnęło o wyniku spotkania bardzo mnie cieszy bo to są emocje, za które kocham ten sport. Nagroda MVP spotkania napawa mnie dumą i motywuje do jeszcze cięższej pracy. Jednak nie mi oceniać czy byłem najlepszym zawodnikiem na boisku bo widzę głównie siebie. Cała drużyna dzisiaj zapracowała na ten wynik. Wyróżnić na pewno trzeba również takich zawodników jak Jan Omelańczuk, Adam Izydorczyk czy też Chris Andrukonis, którzy również mieli ogromny wkład w to zwycięstwo.” – skomentował spotkanie MVP meczu #7 Adam Dobkowski.

Warsaw Mets otworzyli sezon zwycięstwem. Wyrwana w ostatnich minutach spotkania wygrana dała Miastowym pierwsze punkty w tym roku. Po raz kolejny nie pozwolili pokonać się kolegom zza miedzy i pokazali, że stolica ma barwy żółto-czerwone. 16 kwietnia rozegrają następny mecz z Kraków Kings na swoim stadionie.

Warsaw Eagles tym pojedynkiem pokazali, że dużo lepiej przygotowali się w tym roku do rywalizacji w Polskiej Futbol Lidze. Mimo to w sobotnim starciu musieli uznać wyższość Miastowych, z którymi jak dotąd nie udało im się zwyciężyć ani razu. Orły tym samym kontynuują niechlubną serię porażek. W zeszłym sezonie nie zdołali wygrać ani jednego meczu w najwyższej klasie rozgrywkowej. Następne spotkanie warszawiaków odbędzie się 16 kwietnia w Kątach Wrocławskich gdzie powalczą z miejscowymi Jaguars.

Warsaw Eagles — Warsaw Mets (0:13, 14:0, 3:0, 3:14)

I kwarta

0:7 – przyłożenie po podaniu #5 Torrina Campbella do #80 Jana Omelańczuka (udane podwyższenie za 1 punkt #11 Dominika Szymańskiego)
0:13 – przyłożenie po akcji biegowej #5 Torrina Campbella (nieudane podwyższenie)

II kwarta

7:13 – przyłożenie po podaniu #1 Jana Wawrzyniaka do #3 Mateusza Ponety (udane podwyższenie za 1 punkt #30 Filipa Twardowskiego)
14:13 – przyłożenie po akcji biegowej #21 Shakifa Seymoura (udane podwyższenie za 1 punkt #30 Filipa Twardowskiego)

III kwarta

17:13 – field goal w wykonaniu #30 Filipa Twardowskiego

IV kwarta

20:13 – field goal w wykonaniu #30 Filipa Twardowskiego
20:20 – przyłożenie po podaniu #5 Torrina Campbella do #80 Jana Omelańczuka (udane podwyższenie za 1 punkt #11 Dominika Szymańskiego)
20:27 – pick six w wykonaniu #7 Adama Dobkowskiego (udane podwyższenie za 1 punkt #11 Dominika Szymańskiego)

[/vc_column_text][vc_column_text]

PozycjaDrużyna
1
2
3
4
5
6
7
8
9
10
11
12
13
14
15
16
17
18
19
20
21
22
23
24
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
25
Kraków Kings — Jaguars Kąty Wrocławskie

Rywalizację w grupie południowej otworzył mecz w Krakowie. W niedzielnym spotkaniu obejrzeliśmy starcie pomiędzy zeszłorocznym wicemistrzem Polski oraz wicemistrzem PFL 2. Pojedynek pomiędzy obiema drużynami odbył się w strugach deszczu. Niekorzystne warunki nie wpłynęły na poziom rywalizacji na boisku. Mimo tego, że Jaguars po raz pierwszy grali w najwyższej klasie rozgrywkowej, zobaczyliśmy wyrównany pojedynek pełen sportowej walki do samego końca.

Kick-offem piłkę do gry wprowadzili goście. Gra ze względu na pogodę od początku była prowadzona głównie po ziemi. Już od pierwszego posiadania wyróżniał się tutaj nowy nabytek małopolskiej drużyny #6 Jan Szwej, który po kilku udanych akcjach otworzył wynik spotkania. Udanie podwyższył #7 Marcin Masłoń – 7:0. Krakowska defensywa już w pierwszym drive’ie postawiła twarde warunki kąckiej formacji ataku. Powalenie na minus oraz sack cofnęły Jaguary do swojego end zone’u. Linia defensywna wytrąciła futbolówkę z rąk dolnośląskiego biegacza, którą podniósł w polu punktowym #30 Darrell Wallace. Kopnięciem między słupkami podwyższył  #7 Marcin Masłoń (14:0). Śliska piłka sprawiała zawodnikom spore problemy. Tym razem przy powaleniu wyślizgnęła się #10 Taylorowi Kingowi. Fumble został przechwycony przez #74 Dominika Mikołajczaka, który zameldował się w end zone przeciwnika. Punkt do wyniku dopisał #39 Jakub Ciurkot (14:7). Mimo trudnych warunków drużyny nie zrezygnowały całkowicie z gry w powietrzu. Po zmianie stron #1 Matthew Vitale posłał daleką piłkę do #6 Jakuba Krakowiaka, który bez problemu przetransportował ją do pola punktowego. Wynik meczu wyrównał #39 Jakub Ciurkot (14:14).  Gospodarze przed przerwą zdołali wyjść na prowadzenie. Autorem przyłożenia po raz drugi tego dnia był #6 Jan Szwej (20:14).

Powiedział po spotkaniu Stanisław Werstler, Jaguars Kąty Wrocławskie

Trzecią kwartę drive’em ofensywnym rozpoczęli Jags. Po kilku zagrywkach zostali zmuszeni do odkopnięcia piłki. Krakowianie przeszli do ataku. Szybko przenieśli grę na połowę przeciwnika i wkroczyli w jego red zone. Będący w dobrej dyspozycji #6 Jan Szwej popisał się perfekcyjną akcją biegową i przekroczył linię punktową zdobywając touchdown. Bezbłędnie podwyższył #7 Marcin Masłoń (27:14). Mimo bezpiecznej przewagi dwóch posiadań Królowie nie odpuszczali. Najpierw szybko zatrzymali drive gości, by później zmienić wynik na tablicy. #12 Bernard Wiązania złapał w end zone podanie od #10 Taylora Kinga, a kopacz dopisał do rezultatu kolejny punkt (34:14). Drużyna z Kątów Wrocławskich nie ustępowała do samego końca meczu. Obie formacje dawały z siebie wszystko by zmienić przebieg spotkania na korzyść gości. Defensywa nie dopuszczała do groźniejszych sytuacji. Atak Jaguarów dopiero pod koniec pojedynku zdołał zdobyć przyłożenie. #6 Jakub Krakowiak po podaniu rozgrywającego zdobył ostatnie przyłożenie tego dnia, a #39 Jakub Ciurkot ustanowił wynik na 34:21.

Powiedział po spotkaniu Jan Szwej, KRaków Kings

MVP spotkania został #6 Jan Szwej

 

“To prawda, od pierwszych minut krakowskie boisko przywitało nas cudowną ścianą deszczu. Nie są to wymarzone warunki do gry, jednak trzeba się dostosować i grać swoje. Jeśli miałbym jednym słowem opisać przebieg spotkania, to powiedziałbym „średnio”. Jeśli chodzi o Królewskich, to mamy sporo do poprawy w obydwu formacjach. Kto oglądał mecz, widział, że nie wykorzystujemy 100% swojego potencjału. Ze swojej strony mogę tylko dodać, że w kolejnych spotkaniach pokażemy zdecydowanie więcej. Gratulacje należą się chłopakom z Kątów Wrocławskich. Sam dobrze wiem, jak to jest wyjść w roli beniaminka i zagrać z tak doświadczonym pierwszoligowcem. Nie jest to łatwe, jednak Jaguars pokazali, że przyszli się bić do samego końca. 

Od pierwszego treningu w Kings nie miałem najmniejszego problemu z adaptacją. Panowie przyjęli mnie bardzo pozytywnie i nasza współpraca „klikała” lepiej z każdym kolejnym treningiem. W mojej formacji biegaczy przywitali mnie dwaj reprezentanci kraju, co bardzo motywuje do jeszcze cięższej pracy, każdy trenuje pod pierwszy skład. Podsumowując, Kraków Kings niezmiennie idą po mistrzostwo, co pokażemy w kolejnych spotkaniach.” – powiedział #6 Jan Szwej MVP meczu i nowy running back krakowskiej ekipy.

Jaguars Kąty Wrocławskie mimo porażki w swoim pierwszym meczu na najwyższym szczeblu rozgrywkowym zaprezentowali się z bardzo dobrej strony. Zawodnicy stanęli na wysokości zadania i walczyli do samego końca. Ostatecznie musieli uznać wyższość gospodarzy. Następne spotkanie rozegrają na swoim podwórku. Przeciwnikiem Dolnoślązaków 16 kwietnia będzie drużyna Warsaw Eagles.

Kraków Kings otworzyli sezon pewnym zwycięstwem. W zeszłym roku fazę zasadniczą zakończyli bez żadnej porażki i po walce w play-off’ach dotarli do finału, w którym nieznacznie ulegli Lowlanders Białystok. Czy uda im się powtórzyć ten sukces? Następny krok w tym kierunku będą mogli postawić 16 kwietnia w Warszawie gdzie zmierzą się z lokalnymi Mets.

Kraków Kings — Jaguars Kąty Wrocławskie (14:7, 7:7, 14:0, 0:7)

I kwarta

7:0 – przyłożenie po akcji biegowej #6 Jana Szweja (udane podwyższenie za 1 punkt #7 Marcina Masłonia)
14:0 – pick six po fumble recovery #30 Darrella Wallace’a (udane podwyższenie za 1 punkt #7 Marcina Masłonia)
14:7 – pick six po fumble recovery #74 Dominika Mikołajczaka (udane podwyższenie za 1 punkt #39 Jakuba Ciurkota)

II kwarta

14:14 – przyłożenia po podaniu #1 Matthew Vitale do #6 Jakuba Krakowiaka (udane podwyższenie za 1 punkt #39 Jakuba Ciurkota)
20:14 – przyłożenie po akcji biegowej #6 Jana Szweja (nieudane podwyższenie)

III kwarta

27:14 – przyłożenie po akcji biegowej #6 Jana Szweja (udane podwyższenie za 1 punkt #7 Marcina Masłonia)
34:14 – przyłożenie po podaniu #10 Taylora Kinga do #12 Bernarda Wiązania (udane podwyższenie za 1 punkt #7 Marcina Masłonia)

IV kwarta

34:21 – przyłożenia po podaniu #1 Matthew Vitale do #6 Jakuba Krakowiaka (udane podwyższenie za 1 punkt #39 Jakuba Ciurkota)

[/vc_column_text][vc_column_text]

Tychy Falcons — Silesia Rebels Katowice

Pierwszą kolejkę zakończyły derby Śląska. 2 kwietnia na Falcons Field zmierzyły się ze sobą Silesia Rebels Katowice i lokalne Sokoły. Mecze pomiędzy tymi drużynami zawsze wzbudzają w kibicach futbolu szczególne emocje. Rok temu w meczu otwarcia górą byli Rebelianci. W niedzielę po zaciętym pojedynku tym razem tyszanie zeszli z boiska jako zwycięzcy.

Pierwszy drive należał do gospodarzy. Stopniowo zdobywali kolejne jardy, by po krótkiej chwili wejść w czerwoną strefę rywala. Posiadanie punktami zakończył amerykański rozgrywający #12 Cameron Yowell, który solowym biegiem wbił się w pole punktowe. Jedno oczko celnym kopnięciem dopisał #84 Krystian Kowalczyk (7:0). Goście nie kazali kibicom czekać długo na odpowiedź. #6 Leonardo Sophoclis opanował podanie od #1 Davida Jamesa i wpadł w end zone przeciwnika. Podwyższył #84 Robert Szmielak (7:7). Spotkanie przebiegało dynamicznie. Na początku drugiej kwarty Falcons ponownie znaleźli się w red zone Silesii. Akcją typu QB sneak importowany rozgrywający zaliczył kolejny touchdown. Między słupkami piłkę umieścił #84 Krystian Kowalczyk (14:7). #41 Kacper Kosiorowski przechwycił podanie #1 Davida Jamesa i zatrzymał atak Rebeliantów. Sokola ofensywa szybko przeniosła grę na drugą połowę boiska. Nie zdołała jednak przekroczyć linii gwarantującej im kolejne punkty. Została zmuszona do wykonania field goala, który pewnie wykonał #84 Krystian Kowalczyk. Katowiczanie nie odpuszczali i jeszcze przed przerwą zdołali zmniejszyć przewagę tyszan. Autorem przyłożenia był #84 Robert Szmielak, który złapał futbolówkę rzuconą przez swojego rozgrywającego. Po akcji udanie wykonał kopnięcie na bramkę. Wynik do szatni wynosił – 17:14.

Po powrocie na murawę goście szybko wyszli na prowadzenie. Dalekie podanie #1 Davida Jamesa złapał w end zone #6 Leonardo Sophoclis. Podwyższał #84 Robert Szmielak (17:21). Mecz toczył się dalej, a obie drużyny były głodne zwycięstwa. W jednej z zagrywek ucierpiał #12 Cameron Yowell, przez co musiał na chwilę opuścić boisko. Na pozycji rozgrywającego skutecznie zastąpił go #11 Aleksander Dąda, który w solowej akcji biegowej zdobył touchdown. Niemylący się do tej pory #84 Krystian Kowalczyk dopisał dodatkowy punkt na tablicę wyników (24:21). Drobny uraz nie wykluczył z gry quarterbacka gospodarzy. W czwartej kwarcie pokazał, że jest w świetnej dyspozycji. Dwukrotnie w polu znalazł #11 Aleksandra Dądę, który celne podania zamienił na przyłożenia (34:21). Goście walczyli o zwycięstwo do ostatniego gwizdka. Mimo zawziętości i twardej postawy na boisku zdołali tylko zmniejszyć wymiar porażki. Ostatni touchdown tego dnia zdobył #25 Bartosz Słomka, a ostateczny wynik meczu ustanowił #84 Robert Szmielak.

“Był to bardzo ciężki mecz. Od samego początku zaczęliśmy punktować tak jak i Rebels więc do samego końca było to wyrównane spotkanie. Widoczne jest to po samym wyniku. Należy też pamiętać, że był to mecz otwarcia. Nigdy nie wiadomo jak kto wejdzie w spotkanie. Nam się udało zachować chłodną głowę do samego końca. Myślę, że cała drużyna zagrał na najwyższym poziomie. OL, RB, nasz QB jak i my WRzy daliśmy z siebie 150 % od pierwszego  gwizdka. Nasza defensywa pomogła nam z drugiej strony. Wszyscy dołożyliśmy cegiełkę do tego zwycięstwa. Derby to zawsze dużo emocji i nerwów. Zawsze pojawi się jakaś lekka przepychanka, ale na koniec zawsze przybije się piątkę i podziękuje za grę. Myślę, że wcześniejsze rozpoczęcie treningów i zgrywanie się wiele nam dało. Widać to po pierwszym meczu. Na pewno dalej będziemy wylewać siódme poty na treningach, żeby się nie zatrzymywać. Rebels postawili fajne warunki i jeszcze raz spotkamy się z nimi w tym sezonie. Niewątpliwie będzie to kolejne, dobre widowisko.” – w krótkim wywiadzie powiedział MVP meczu #11 Aleksander Dąda.

MVP spotkania został #11 Aleksander Dąda.

Tychy Falcons rozpoczęły rozgrywki od ważnego zwycięstwa. Jest to ważny krok do dalszej części sezonu, który zapowiada się na cięższy i bardziej wymagający niż w roku poprzednim. Następnym rywalem Sokołów będzie mistrz Polski Lowlanders Białystok. Mecz odbędzie się 15 kwietnia w stolicy województwa podlaskiego.

Silesia Rebels Katowice po raz kolejny musiał uznać wyższość swoich śląskich sąsiadów. Szansę na rewanż będzie miała 14 maja na swoim boisku. Do tego czasu przed Rebeliantami wiele szans na poprawienie błędów i podszlifowanie zagrywek. Pierwszą okazję do tego katowiczanie będą mieli 15 kwietnia na swoim stadionie gdzie zmierzą się z beniaminkiem PFL1 AZS UWM Olsztyn Lakers.

Tychy Falcons — Silesia Rebels Katowice (7:7, 10:7, 7:7, 14:7)

I kwarta

7:0 – przyłożenie po akcji biegowej #12 Cameron Yowell (udane podwyższenie za 1 punkt #84 Krystiana Kowalczyka)
7:7 – przyłożenie po podaniu #1 Davida Jamesa do #6 Leonarda Sophoclisa (udane podwyższenie za 1 punkt #84 Roberta Szmielaka)

II kwarta

14:7 – przyłożenie po akcji biegowej #12 Cameron Yowell (udane podwyższenie za 1 punkt #84 Krystiana Kowalczyka)
17:7 – field goal w wykonaniu #84 Krystiana Kowalczyka
17:14 – przyłożenie po podaniu #1 Davida Jamesa do #84 Roberta Szmielaka (udane podwyższenie za 1 punkt #84 Roberta Szmielaka)

III kwarta

17:21 – przyłożenie po podaniu #1 Davida Jamesa do #6 Leonarda Sophoclisa (udane podwyższenie za 1 punkt #84 Roberta Szmielaka)
24:21 – przyłożenie po akcji biegowej #11 Aleksandra Dądy (udane podwyższenie za 1 punkt #84 Krystiana Kowalczyka)

IV kwarta

30:21 – przyłożenie po podaniu #12 Cameron Yowell do #11 Aleksandra Dądy (nieudane podwyższenie)
36:21 – przyłożenie po podaniu #12 Cameron Yowell do #11 Aleksandra Dądy (nieudane podwyższenie)
36:28 – przyłożenie po akcji biegowej #25 Bartosza Słomki (udane podwyższenie za 1 punkt #84 Roberta Szmielaka)

[/vc_column_text][/vc_column][/vc_row]