Już dzisiaj rozpoczyna się czwarty tydzień rywalizacji w European League of Football. Swój drugi w tym sezonie mecz domowy rozegrają w ten weekend Panthers Wrocław, którzy będą się chcieli zrewanżować ekipie Hamburg Sea Devils za ubiegłoroczną porażkę w półfinale ELF.
Istanbul Rams – Dacia Vienna Vikings
(sobota, 25 czerwca, 15:00)
Czwartą kolejkę otworzy nam pojedynek jednej z najsłabszych z jedną z najlepszych ekip w lidze. „Barany” po obiecującej inauguracji, kiedy były blisko pokonania Cologne Centurions, w dwóch kolejnych meczach wyraźnie odstawały od Berlin Thunder i Rhein Fire. Nic nie wskazuje na to, że inaczej będzie przeciwko drużynie ze stolicy Austrii. „Wikingowie” bowiem z przytupem weszli w nową ligę, notując na jej starcie komplet trzech zwycięstw, w tym to najbardziej wartościowe – 30:10 z aktualnym mistrzem, Frankfurt Galaxy. Vikings są bardzo skuteczni w ataku i jako jedna z dwóch drużyn w całej ELF mogą się pochwalić przekroczeniem bariery 100 zdobytych punktów, mając przy tym statystycznie drugą najbardziej szczelną defensywę w lidze. Przy zaledwie 19 punktach zdobytych w dwóch ostatnich meczach Rams i 83 straconych w tym czasie, mecz w Turcji zapowiadać się może na niezwykle jednostronne widowisko. Zespół ze Stambułu zagra pierwszy mecz w ELF przed własną publicznością i na pewno liczy, że „własne ściany” nieco pomogą drużynie w uniknięciu kolejnego blamażu. Warto na koniec dodać, że przed meczem z Vikings w Rams doszło do kolejnych zmian w składzie. Jedną z nich jest dołączenie do kadry zawodniczej byłego futbolisty Warsaw Eagles, Andre Whyte’a, który przed sezonem ogłaszany był tylko jako członek sztabu trenerskiego.
Cologne Centurions – Frankfurt Galaxy
(sobota, 25 czerwca, 17:00)
Ubiegłotygodniowy mecz z Panthers Wrocław pokazał prawdziwą ofensywną siłę drużyny z Frankfurtu nad Menem. Problem z kolejki numer dwa, kiedy Jakeb Sullivan nie mógł wystąpić z powodu urazu, a pod jego nieobecność Galaxy przegrało 10:30 z Vienna Vikings, poszedł już w niepamięć. Amerykanin miał kolejny tydzień na trening po kontuzji i teraz czeka go starcie z ekipą, która może się pochwalić najlepszym atakiem w lidze. Centurions są w tym sezonie gwarantem niesamowitego widowiska. Wystarczy zauważyć, że największa różnica punktowa w ich meczach to… 3. Wówczas klub z Kolonii wygrał 49:46 z Tirol Raiders. Dwa pozostałe ich mecze kończyły się różnicą dwóch „oczek” – zarówno ten wygrany z Istanbul Rams, jak i przegrany tydzień temu z Barcelona Dragons. Galaxy mają już na swoim koncie dwa przegrane mecze i po prostu nie mogą już sobie pozwolić na kolejną wpadkę, jeśli chcą być uważani za jeden z najlepszych klubów w European League of Football. Centurions z kolei swoimi występami na pewno rozbudzili apetyty swoich sympatyków, którzy wierzą, że i dzisiaj wieczorem zobaczą znakomite widowisko.
Panthers Wrocław – Hamburg Sea Devils
(niedziela, 26 czerwca, 15:00)
Panthers Wrocław – Hamburg Sea Devils(niedziela, 26 czerwca, 15:00)
Niedziela będzie zdecydowanie bardziej intensywnym dniem dla polskiego kibica. Wówczas bowiem po raz drugi w tym sezonie ELF na Stadionie Olimpijskim zaprezentują się Panthers Wrocław. W ich przypadku postawa w starciu z „Morskimi Diabłami” jest ogromną niewiadomą. W tym tygodniu bowiem ekipa z Dolnego Śląska ogłosiła, że rozgrywający Justice Hansen nie zdoła w najbliższym czasie dojść do pełnej sprawności w wyniku kontuzji jakiej doznał przed dwoma tygodniami w starciu przeciwko Stuttgart Surge, co oznacza dla niego koniec sezonu. Wobec takiego obrotu spraw, Panthers zmuszeni zostali więc do zakontraktowania jego następcy. Wybór padł na Slade’a Jarmana.
– Nasi kibice z pewnością doskonale pamiętają zeszłoroczne spotkania z Hamburg Sea Devils – to po prostu gwarancja wielkiego sportowego widowiska. Rozpoczęliśmy sezon od dwóch zwycięstw okupionych dużą ilością kontuzji na kluczowych pozycjach. Mecz w eksperymentalnym składzie z Frankfurt Galaxy puszczamy w niepamięć i skupiamy się nad reorganizacją naszego rostera – przede wszystkim szybkiej asymilacji nowego amerykańskiego rozgrywającego. Slade Jarman poprowadzi naszą ofensywę już w najbliższą niedzielę. Motywacja, by wygrać to spotkanie, jest w naszych szeregach ogromna. Na kibiców czeka futbolowa bitwa na najwyższym europejskim poziomie! – zapowiada przed najbliższym meczem Michał Latoś, prezes wrocławskiego klubu.
Strata rozgrywającego to bowiem nie jedyny ubytek w składzie wrocławian. W najbliższych meczach na pewno nie zobaczymy w akcji również między innymi Williama Lloyda, którego zastąpi były defensive back New Yorker Lions i Berlin Thunder – Jamaal White. Skład Panthers został więc znacząco przemeblowany zarówno w ataku, jak i w obronie. Ubiegłotygodniowe starcie z Frankfurt Galaxy, przegrane aż 13:47 pokazało, że na tym poziomie posiadanie amerykańskiego rozgrywającego dla polskiego klubu jest kluczowe i niedzielny mecz z Sea Devils pokaże nam, czy Jarman okaże się lepszym wyborem od Hansena, który – delikatnie mówiąc – nie wszystkich przekonywał swoją grą w pierwszych dwóch kolejkach. Wrocławianie są już doświadczeni koniecznością awaryjnego sprowadzania zawodników i przeszłość pokazała, że wcale nie musi oznaczać to osłabienia zespołu. Fakt jest jednak również taki, że nowi gracze mieli bardzo mało czasu na to, by wkomponować się w zespół prowadzony przez Jakuba Samela.
– Kontuzje zmusiły nas do reorganizacji pracy. W przemodelowanym składzie nie ustrzegliśmy się błędów, dla których w spotkaniu przeciwko tak doświadczonej ekipie, jaką są Frankfurt Galaxy, po prostu nie może być miejsca. Gwarantuję, że w meczu z Sea Devils nasi kibice zobaczą zupełnie innych Panthers, głównie za sprawą nowego rozgrywającego, który zadebiutuje w najbliższą niedzielę. Zamierzamy przejść do ofensywy i puścić porażkę z ostatniego weekendu w niepamięć – mówi trener główny jedynych polskich przedstawicieli w European League of Football.
Niedzielny mecz będzie miał kilka dodatkowych „smaczków”. Starcia Hamburg Sea Devils z Panthers Wrocław w ubiegłym roku przyniosły wiele emocji i w sezonie zasadniczym każdej z drużyn udało się raz pokonać swojego rywala. Co ciekawe, triumfy te odnoszone były w obu przypadkach na wyjeździe. Na Dolnym Śląsku 26:23 wygrali futboliści z Hamburga, a na północy Niemiec to wrocławianie mogli cieszyć się z wygranej 30:24. Także półfinał ELF, w którym ekipy te trafiły na siebie okazał się niezwykle emocjonujący. Jego losy ważyły się do samego końca, lecz finalnie to Morskie Diabły” wygrały 30:27. Celem „Panter” jest więc wyrównanie bilansu ich oficjalnych starć. Dodatkową stawką rozgrywanego na Stadionie Olimpijskim meczu będzie pierwsze miejsce w grupie północnej. Aktualnie dzięki lepszemu bilansowi punktowemu zajmują je Sea Devils. Tak jak Panthers obecnie mają oni bilans meczowy 2-1.
Stuttgart Surge – Swarco Tirol Raiders(niedziela, 26 czerwca, 15:00)
Cały czas na pierwszą wygraną czekają gracze ze Stuttgartu, gdzie w tym sezonie występuje polski ofensywny liniowy Adrian Gierczak. Surge w 2. kolejce dzielnie walczyło z Panthers Wrocław, rozbudzając apetyty swoich kibiców. Tydzień później wszystko wróciło jednak do „normy”. Niemiecki klub uległ na wyjeździe 13:42 ekipie Vienna Vikings, znajdując się tym samym w gronie trzech klubów, które straciły już ponad sto punktów. Przewodzi w tej statystyce zespół Cologne Centurnios, lecz różnica jest znacząca. Klub z Kolonii stracił 118 punktów, lecz zdobył ich 121. Surge natomiast przy stracie 108 punktów, po stronie zdobytych ma ich natomiast po trzech meczach zaledwie 47. Mniej skuteczni w ataku są od nich tylko gracze Leipzig Kings. Tym, w czym futboliści ze Stuttgartu będą upatrywać swojej szansy będzie niewątpliwie kontuzja running backa ekipy z Tyrolu Logana Moragne’a. Raiders na trzy mecze wygrali jak dotąd tylko jeden i potyczka z Surge będzie dla nich idealną okazją do poprawienia swojego bilansu. Będzie to dla obu ekip także ważny mecz, bowiem jest to starcie wewnątrz konferencji centralnej ELF, gdzie Surge i Raiders zajmują obecnie dwa najniższe miejsca.
Rhein Fire – Barcelona Dragons(niedziela, 26 czerwca, 15:00)
Niezwykle ciekawie zapowiada się ten niemiecko-hiszpański pojedynek. Zarówno Dragons, jak i Fire są niekwestionowanymi rewelacjami początku sezonu. Tylko oni i Vienna Vikings mogą się wciąż pochwalić mianem niepokonanych. Pewnym jest, że po niedzielnym meczu w gronie ekip z bilansem 4-0 będą już maksymalnie tylko dwa kluby. Ponadto, starcie ekip z Düsseldorfu i Barcelony będzie meczem wewnątrz grupy południowej, co oznacza, że jego triumfator zrobi ogromny krok w stronę gry w play-offach ELF. Jest jeszcze dodatkowy „smaczek” niedzielnej potyczki. Dragons i Fire to historyczne marki, które w przeszłości rywalizowały o mistrzostwo Europy. Niemal dokładnie 25 lat temu – 22 czerwca 1997 roku kluby te rozegrały między sobą finał World League of American Football. Wówczas 38:24 World Bowl wygrała ekipa z Katalonii.
Berlin Thunder – Leipzig Kings(niedziela, 26 czerwca, 15:00)
Drugim meczem wewnątrz grupy północnej będzie mecz w stolicy Niemiec, gdzie o trzecie miejsce w swojej konferencji powalczą futboliści Thunder i Kings. Wskazać faworyta tego meczu nie jest łatwym zadaniem. Niżej aktualnie są „Królowie”, co wcale jednak nie oznacza, że swoją oni na straconej pozycji. Niewątpliwie cały czas największym mankamentem zespołu z Lipska jest najmniej skuteczny w całej lidze atak. Gracze ze stolicy natomiast potrafią zarówno wysoko przegrać (18:43 z Sea Devils), jak i odnieść efektowną wygraną (41:7 z Rams). Mecze week 3 obu tym ekipom się nie powiodły. Lions nie zdobyli żadnego punktu w potyczce z „Morskimi Diabłami”, a Thunder nie wykorzystali szansy na zwycięstwo, ulegając Raiders Tirol.