Na zapleczu najwyższej klasy rozgrywkowej kończy się zimowy sen. Niedawno poznaliśmy układ grup, występujące drużyny oraz terminarz gier. Dziś udajemy się z wirtualną wizytą do Wieliczki, gdzie tamtejsze Smoki z początkiem kwietnia zadebiutują w lidze. [W imieniu Dragons rozmawiał Rolf Helers, CEO].
Wieliczka Dragons to nowa ekipa na futbolowej mapie Polski. Jakie są kulisy powstania zespołu, kto jest pomysłodawcą i od czego wszystko się zaczęło?
Funkcjonujemy od połowy ubiegłego roku. Jako że już wcześniej aktywnie działałem w innym klubie futbolu amerykańskiego z Krakowa, w tym jako sponsor, chciałem zbudować projekt podobny, ale bardziej profesjonalny. Z trenerami z górnej półki, zawodnikami dającymi z siebie wszystko, obecnymi na każdy treningu. Z dyscypliną i motywacją na wysokim poziomie, a w efekcie tej ciężkiej pracy – odnoszący sukcesy. I tak zrodził się pomysł klubu w Wieliczce – w mieście, które zasługuje na drużynę na najwyższym poziomie rozgrywkowym. Wiele miesięcy ciężkiej pracy wielu osób zaprocentowało oficjalną zgodą na start na zapleczu ekstraklasy. Nie możemy się doczekać, by wyjść na boisko i walczyć o awans do krajowej elity.
W sezonie 2020 wystartujecie w LFA2. Od początku był taki zamysł, czy zrodziło się to dopiero po jakimś czasie? Jaki macie cel na debiutancki sezon?
Rozgrywki LFA2 były celem od samego początku. Wykonaliśmy dużo pracy w każdym obszarze, która miała doprowadzić nas do uzyskania licencji na występy w tych rozgrywkach. Co więcej, nie ukrywaliśmy, że na zapleczu ekstraklasy chcemy spędzić tylko rok. Wierzymy, że stać nas na wygraną we wszystkich meczach w LFA2 i na awans do LFA w wielkim stylu już po pierwszym sezonie.
Patrząc z boku na Waszą działalność można odnieść wrażenie, że od początku swojego istnienia stawiacie na profesjonalizm. Prężnie działacie z własnym biurem prasowym, macie rozwiniętą stronę internetową, a także bardzo dobrze prowadzicie kanały social-media. Pojawiły się także pierwsze gadżety Dragons. Profesjonalizm to jedno z Waszych głównych postanowień?
Profesjonalizm to podstawa naszych działań od samego początku, bo to właśnie on sprawia, że możemy realnie myśleć o osiąganiu sukcesów i wyznaczać sobie ambitne cele. Prowadzimy nasz klub w pewnym sensie jak firmę. A w firmie musisz być profesjonalny dwadzieścia cztery godziny na dobę, siedem dni w tygodniu.
Niedawno poznaliście przeciwników w Waszej grupie LFA2 oraz rozkład gier. Jak oceniacie podział oraz swoich rywali?
Zapowiada się zacięta rywalizacja, nie brakuje świetnych drużyn. Co do naszej dywizji, szczególnie dwie ekipy wydają nam się mocne.
Przygotowania do sezonu to nie tylko treningi, ale również transfery. Jako “Smoki” mocno działacie w tym temacie. Zainwestowaliście w zagranicznych szkoleniowców (Brett Morgan [HC], Michael Vannucci [WR Coach], Tom Mackay [OL Coach], Felipe Grandi [OL Coach], Wesley Silva da Mota [DC]) jak również w zawodników z polskiego podwórka (Łukasz Lau [ex Eagles], Aksel Kocyla [ex Falcons], Piotr Maciejewski [ex Hammers], Marek Ryguła [ex Falcons], Filip Bogdał [ex Kings], Gunther Krotsch [ex Kings]), a także kilku amerykanów. Jak na dzień dzisiejszy wygląda roster Dragons? Ile macie osób w składzie i czy planujecie inwestycję w drużynę B lub juniorów?
Mamy więcej uznanych nazwisk, choćby znakomitych graczy z Przemyśl Bears. Jest nas już około czterdziestu, a skład ciągle się rozrasta. Zespół B czy juniorski jest możliwy w przyszłym roku. Na razie skupiamy się na pierwszej drużynie i na tym, by osiągnęła jak najlepszy wynik w nadchodzących rozgrywkach.
14 marca organizujecie wspólny trening z czeską ekipą Trinec Sharks, a tydzień później wspólny camp z Warsaw Eagles. Będą to jedynie treningi i wspólna integracja, czy macie w planach pograć coś w pełnym wymiarze czasowym?
Będą to wspólne treningi, zakończone meczami sparingowymi. Z Warsaw Eagles sparing czeka nas w niedziele.
Oprócz sprawdzianów z Sharks oraz Eagles w kwietniu lecicie na… Islandię, by tam zagrać z Einherjar Rejkawik. Opowiedzcie coś więcej o tym wydarzeniu, jak udało Wam się zorganizować taką wyprawę?
Na Islandii nie ma wielu klubów, dlatego szukają rywali, którzy mogliby grać z nimi na ich terenie. Skontaktowaliśmy się z nimi i wszystko ustaliliśmy. Taka wyprawa to dobry sposób na scementowanie zespołu.
Myśląc Wieliczka, pierwsze skojarzenie jest takie, że położona jest blisko Krakowa. Jak wszyscy dobrze wiemy, tam obecnie “rządzą Królowie”. Czy traktujecie Kings jako lokalnych rywali? Jaki ma wpływ na pozyskiwanie nowych graczy obecność dwóch bardzo dobrze rozwiniętych drużyn? A może Kraków i okoliczne miejscowości to wystarczająco duża aglomeracja, że z pozyskiwaniem zawodników i prowadzeniu rekrutacji nie ma problemów?
Nie mamy nic przeciwko Kraków Kings i życzymy im powodzenia w tegorocznych rozgrywkach LFA. W przyszłym roku już niekoniecznie… (uśmiech) Lokalny przeciwnik, koniec końców, świetnie wpływa na rywalizację. Buduje emocje wśród kibiców, szczególnie w kontekście ewentualnych meczów derbowych. Co do pozyskiwania zawodników, chcemy skupić się na lokalnych talentach raczej z Wieliczki niż z Krakowa.
Dziękuję za wywiad i powodzenia w sezonie!
Bardzo dziękujemy za zainteresowanie i pozdrawiamy wszystkich Kibiców futbolu amerykańskiego!