Nadszedł ten dzień. Po niemal 3 miesiącach walki poznaliśmy finalistów tegorocznej ligi dziewiątek. W niedzielne popołudnie na boisku w Szczecinie zmierzą się ze sobą Armada Szczecin oraz Armia Poznań. Przed sezonem, drużyny te były typowane do roli faworytów, mogących sięgnąć po tytuł. Obie ekipy przeszły inną drogę, by znaleźć się w finale, lecz teraz nie ma to większego znaczenia. Niedzielny mecz wyłoni mistrza. Początek meczu zaplanowano na godzinę 14:00.
Szczecińska Armada już przed oficjalnym startem rozgrywek była typowana do zdobycia tytułu. Ubiegłoroczni mistrzowie LFA2 dysponują pokaźnym, doświadczonym składem, który spokojnie mógłby rywalizować w lidze jedenastoosobowej. Na Armadę przed sezonem wylało się trochę krytyki właśnie z tego tytułu. Szczecinianie jednak mierzyli finansowe siły na zamiary i finalnie postanowili wystąpić w lidze dziewiątek, co motywowało również inne drużyny, by zagrać dobry mecz z drugoligowym mistrzem.
Szczecinianie jako pierwsi wyszli na ligowe boiska w Polsce. 29 sierpnia organizowali turniej na własnym obiekcie, na którym mierzyli się z Armią Poznań oraz Barbarzyńcami z Koszalina. Ich wejście w sezon było dosyć… niespodziewane. Przez pierwsze minuty meczu z Poznaniakami przegrywali i mieli lekkie problemy ze zdobyciem punktów, później jednak załapali swój rytm i to Armia musiała uznać wyższość gospodarzy, a Barbarzyńców zniszczyli niczym torpeda wojennego okrętu. Następne turnieje (w Zielonej Górze i Koszalinie) poszły po ich myśli i nie dali żadnych szans swoim rywalom, pewnie wygrywając swoje mecze. Problem pojawił się jedynie w starciu z Białymi Lwami Gdańsk (na turnieju w Koszalinie), gdzie to Gdańszczanie nadawali tempo.
Koniec końców udało się Armadzie wyjść zwycięsko z tego starcia, a powodem lekkich problemów okazały się kontuzje i urazy kluczowych graczy. Szczecinianie zakończyli sezon zasadniczy 20 września i na mecz w fazie playoff musieli czekać aż… 35 dni. Po rundzie zasadniczej, z uwagi na oddanie walkowera przez Rzeszów Rockets nie zagrali ćwierćfinału i automatycznie zameldowali się w półfinale, gdzie podobny scenariusz spotkał Olsztyn Lakers. Olsztynianie również nie grali swojego meczu ćwierćfinałowego z Watahą Zielona Góra i wiadome było, że zagrają półfinał w Szczecinie. Przebieg tego meczu zaskoczył chyba wszystkich obserwatorów i kibiców ligi LFA9. Armada przez większą część spotkania dyktowała warunki, lecz Lakersi odbudowywali wynik przy każdej możliwej okazji.
W grze Armady dało się zauważyć masę podstawowych błędów a ich postawa nie przypominała tej, do której wszyscy kibice byli przyzwyczajeni. Finalnie udało się Szczecinianom wygrać ten mecz, ale chyba nikt w środowisku Armady nie jest zadowolony z jego przebiegu. Dwa tygodnie przerwy, jakie dzieliły mecze półfinałowe od finału, musiały zostać przez Armadę solidnie przepracowane nie tylko motorycznie, ale i zdrowotnie, bo Armia jest nieprawdopodobnie rozpędzona i może stanowić poważne zagrożenie dla gospodarzy finału. Armada w obecnym sezonie zdobyła łącznie 200 punktów, a straciła 60. Jest to drużyna, która zdobyła najwięcej przyłożeń biegowych oraz defensywnych. Konrad Piotrowski i Kamil Klebieko znajdują się w czołówkach rankingów najlepiej punktujących zawodników. Do tego dochodzą gracze, którzy mają przeszłość w lidze GFL oraz topowych ekipach z Polski. Z taką siłą trzeba się liczyć i Armię niewątpliwie czeka trudne zadanie.
“Okres między półfinałem a finałem przepracowaliśmy pod kątem leczenia urazów. Półfinałowy mecz był dla nas bardzo ciężki, ale to nie przeciwnik postawił nam te ciężkie warunki tylko kontuzje. Defensywnie mecz kończyliśmy z 3 starterami na boisku (NT i 2CB) a w korpusie LB musieliśmy już grać zawodnikami z ofensywy. W ofensywie sytuacja była zła od początku i na RB musieliśmy przesunąć z FS Marcina Kaima. Jednak nawet on doznał kontuzji w trakcie meczu i na swoich nominalnych pozycjach w starterach kończyliśmy z OL i 2WR. Na szczęście dla nas Olsztyn nie potrafił tego wykorzystać i wygraliśmy ten mecz grając tak naprawdę 3cim składem. Kiedy zbijaliśmy piątki po meczu w Szczecinie często padało „Do zobaczenia w finale.”. Armię od początku ocenialiśmy na drużynę, która będzie najcięższym przeciwnikiem i nic się od tego czasu nie zmieniło. Wierzę, że przy pełnych składach będzie to naprawdę ciekawy mecz a wygra ten, kto popełni mniej błędów. Wyjdziemy w najmocniejszym składzie. Pomimo tego, że kilku chłopaków nie jest doleczonych w 100%, to nie wyobrażam sobie, że istnieje siła, która powstrzyma ich od gry w finale. Mamy za sobą kilka bardzo dobrych treningów, jesteśmy przygotowani na Armię pod każdym względem i wiem, że nasi zawodnicy nie mogą się już doczekać meczu w niedzielę.” – Roman Łakomiak, Armada Szczecin.
Poznańska Armia podobnie jak opisywana wyżej Armada jest jedną z drużyn, która już przed rozpoczęciem rozgrywek była typowana do zdobycia mistrzowskiego tytułu. Ubiegłoroczni reprezentanci LFA1 również dysponują bardzo doświadczonym i zgranym składem, który uformował się po fuzji Kozłów i Patriotów pod koniec 2018 roku. Armia rozpoczęła swój sezon od turnieju w Szczecinie, z którego udało im się wywieźć bilans 1-1. Potyczka z gospodarzami dała im wiele odpowiedzi i skłoniła do poprawy postawy na treningach, na które mieli aż… 29 dni.
Prawie miesiąc bez meczu mógł rozluźnić i sprawić, że Armia wypadnie z rytmu meczowego, jednak Poznaniacy fenomenalnie odrobili lekcję i na boiska LFA wrócili zdecydowanie silniejsi niż na pierwszym turnieju w Szczecinie. Prawie miesiąc bez ligowej potyczki sprawił, że tabela ligowa uformowała się i Armia doskonale wiedziała ile spotkań musi wygrać, by zameldować się w fazie playoff. Na ich drodze stawały ekipy takie jak: Bielawa Owls, Towers Opole, Wataha Zielona Góra czy Miners Wałbrzych. Z wszystkich tych spotkań wyszli zwycięsko, dominując rywali i nie pozostawiając żadnych złudzeń, że to właśnie oni kroczą po ligowy medal. Obserwując Poznaniaków podczas ich spotkań, da się zauważyć, że występuje u nich ogromna radość z gry i rozgrywania kolejnych akcji.
Atmosfera w zespole jest bardzo dobra, a rozkład jazdy, który nakreślili sobie sami – jest przez nich konsekwentnie realizowany. W tym roku chcą sięgnąć po mistrza i każdy inny scenariusz będzie dla nich zawodem. Armia pozostaje w ciągłości meczów od powrotu po miesięcznej przerwie. Tydzień po tygodniu rozegrali dwa turnieje rundy zasadniczej, a później na własnym obiekcie wygrali ćwierćfinał z Białymi Lwami oraz półfinał z Bielawą Owls. W obu tych meczach dało się zauważyć pewną zależność – Armia ma dość niemrawe pierwsze połowy. W meczu z Białymi Lwami dopiero pod koniec drugiej kwarty zaczęli dominować rywala, a w półfinale z Owls wrzucili drugi bieg dopiero w drugiej połowie meczu. Armada na pewno postara się to wykorzystać i Poznaniacy muszą zrobić wszystko, by wejść w finał skoncentrowani od pierwszej minuty.
Armia łącznie przez cały sezon zdobyła 228 punktów, a straciła 90. Ivo Jakubowski, Krystian Stępczak, Wojciech Szymański i Witold Gajewski to zawodnicy, którzy znajdują się w czołówkach rankingów najlepszych graczy. Do tego dochodzi solidna defensywa, która potrafi bardzo mocno zatrzymywać rywali. Długie podania, big playe i skuteczne egzekwowanie zagrywek to cechy, które opisują Armię Poznań w tym sezonie. Czy to wystarczy, by pokonać wciąż bardzo mocną Armadę? Przekonamy się w niedzielę.
“Po meczu z Owls najwięcej czasu poświeciliśmy na analizę gry Armady, a także na dopracowanie zagrywek w ofensywie. O naszym pierwszym meczu z nimi już nie pamiętamy, a każdy miał inną drogę do finału. Uważam, że mieliśmy cięższą drogę patrząc na naszych przeciwników, ale to lepiej dla nas. Wiemy jak dobrym zespołem jest Armada i oczekujemy twardego meczu. Przystępujemy do niego w najsilniejszym składzie, w końcu każdy chce grać w finale, a nasz rozkład jazdy nie zmienia się od początku sezonu.”– Szymon Barczak, Armia Poznań.