Końcówka wakacji to nie tylko odliczanie dni do kolejnego sezonu NFL, lecz także premiera nowej odsłony najpopularniejszej gry o futbolu amerykańskim. Na kilka dni przed światowym debiutem udało nam się przetestować najnowsze dzieło Electronic Arts i postanowiliśmy podzielić się z Wami naszymi wrażeniami.
Gra testowana była na konsoli Xbox One S.
Już od pierwszego uruchomienia najnowszego Maddena widać różnice względem poprzedniczki. Na pierwszy rzut oka od razu wyróżnia się odmienna stylistyka graficzna. Układ menu oraz podstron jest dokładnie taki sam jak w Maddenie 20, lecz kolorystyka i różnego rodzaju pojawiające się elementy, kółka, krzyżyki i agresywne napisy to coś nowego w grze EA. Można odnieść wrażenie, że programiści chcieli zunifikować swoje gry sportowe, bo taki sam styl i design znajdziemy w najnowszej FIFIE oraz UFC. Ot, taki wymysł.
Po pierwszym uruchomieniu gry standardowo musimy wybrać odpowiedni dla nas poziom trudności oraz styl w jakim chcemy grać (arcade, simultlation, compettitive), a także naszą ulubioną drużynę NFL. Jest to o tyle ważne, ponieważ wygrywając mecze wybranym zespołem, zdobywamy punkty, które podnoszą nasz ulubiony zespół w wirtualnym rankingu. W poprzedniej części na tym zakończylibyśmy wstępną konfigurację, lecz w 21 czeka nas jeszcze stworzenie własnego zawodnika. Jest to konieczne, ponieważ podstawą Maddena 21 jest skupianie się na naszym własnym graczu, ale o tym nieco później…
Po przejściu wstępnej konfiguracji wita nas menu dokładnie takie samo jak w poprzedniej odsłonie. Znany układ kafelkowy sprawdza się od kilku części i znalazł się on również tutaj. W głównym menu witają nas znane tryby gry takie jak: Franchise, Exibition, Ultimate Team, znane z poprzedniej odsłony Superstar KO oraz Face of the Franchise, a także nowy The Yard.
I to przy The Yard musimy się na chwilę zatrzymać, ponieważ twórcy gry postanowili mocno promować ten tryb i większość rzeczy, które zdobywamy podczas gry w Maddena 21, możemy wykorzystać w tym trybie. The Yard to nic innego jak szybkie mecze 6 na 6 na mini boisku. Fani klimatów NFL Street lub bardziej „luzackiej” rozgrywki poczują się tu jak w domu. Każda ze stron ma trzy serie ofensywne, podczas których musi zdobyć przyłożenie. Jeśli to się uda, to mamy do wyboru trzy opcje podwyższeń (+1, +2 lub +3) z odpowiedniej odległości jardowej. Sęk w tym, że musimy rozegrać akcję. Nie da się w tym trybie wykonać tradycyjnego podwyższenia kopiąc na bramkę. Oprócz punktów za przyłożenia możemy dołożyć do swojego konta oczka za interception oraz safety. Tak, dobrze czytacie – interception dają +1 punkt. Wybór zagrywek w ofensywie i defensywie jest mocno ograniczony. Mamy do dyspozycji raptem kilkanaście zagrań, z których musimy wybrać najbardziej nam odpowiadające. Szybka rozgrywka, bez zbędnego ustawiania. Możemy w ten tryb grać solo z komputerem lub z innymi graczami poprzez sieć. Nasz team możemy odpowiednio customizować, wybierając graczy z NFL, którzy razem z nami będą podbijać uliczne boiska. Możemy mieć w zespole Antonio Browna, czy Patricka Mahomesa. Wszystko zależy od nas.
W The Yard ważny jest swag oraz flex. Pisałem wyżej o tym, że uruchamiając pierwszy raz Maddena 21 musimy stworzyć własnego zawodnika. Grając w The Yard, Ultimate Team czy rozgrywając mecze w naszym Franchise, zdobywamy poziomy, które odblokowują nam nowe ubrania, jerseye, kaski, buty i wszystko co możemy nałożyć na swojego gracza, który później „pokaże się” na Yardzie. Twórcy dodali również zadania dnia, które zmieniają się co 24 godziny. Za ich wykonanie otrzymamy punkty, które wydać możemy na rzeczy dla naszego zawodnika.
W klasycznej rozgrywce również zmieniło się sporo. Na szczególne wyróżnienie zasługują umiejętności X-Factor 2.0 oraz Rush Moves w linii defensywnej. Nowe X-Factory to nic innego jak jeszcze dokładniej dobrane „specjalne umiejętności” dla największych gwiazd ligi. Niektórzy reciverzy będą mogli łapać piłkę pod silną presją, Aaron Rodgers pośle celne hail mary, a Ezekiel Elliott przebije się przez LoS. Każda gwiazda dysponuje czymś innym. Z kolei Rush Moves na linii defensywnej to nowa mechanika gry w defense. Nie wystarczy już naciskanie odpowiedniego guzika, by liniowy przebił się przez OL i dopadł rozgrywającego. Teraz musimy manipulować prawą gałką analogową w odpowiednią stronę, by się przebić oraz mamy ograniczony zakres ruchów w zależności od klasy kontrolowanego defensora. Niewątpliwie jest to coś nowego i trzeba się nauczyć od nowa gry w obronie.
Tegoroczny Madden to jeszcze więcej tego, co dobrze znamy z ubiegłorocznej części. Jest więcej, lepiej i bardziej efektownie. Oprawa meczu, jak i nowa stylistyka graficzna wyjątkowo przypadła mi do gustu. Nie jest to może rewolucja, ale solidna ewolucja względem części poprzedniej. Warto zaznaczyć, że w przypadku wersji na Xbox One, jeśli zdecydujemy się na zakup wersji cyfrowej, dostaniemy darmową aktualizację graficzną gdy pojawią się konsole nowej generacji. Czy warto kupić Maddena 21? Moim zdaniem tak, choć jeśli nie interesuje Was granie w luzacki tryb 6 na 6 i nie chcecie koniecznie bawić się w budowanie swojego zawodnika, który będzie zbierał szacun na dzielni za super ciuchy, to warto zostać przy ubiegłorocznej części. Tyle mogę powiedzieć po kilku godzinach zabawy.
Światowa premiera Maddena 21 zaplanowana jest na 28 sierpnia 2020.